fot. EPA/MARK R. CRISTINO

Misjonarz na Papui: wyzywają nas od szatanów i zarzucają nam, że czcimy Maryję jako boga [REPORTAŻ]

Żywy Różaniec został założony przez Paulinę Jaricot, aby wspierać modlitewnie misje. Obecnie ruch ten istnieje nie tylko w krajach europejskich, w których katolicyzm zakorzeniony jest od wieków, lecz także w tych, które uznawane są za misyjne albo przyjęły Chrystusa stosunkowo niedawno. Moc różańca objawia się szczególnie tam, gdzie wiara jest prosta i pokorna. 

Miłość do Matki Bożej najbardziej wyrazista i fascynująca jest w krajach, które są uznawane za tzw. Trzeci Świat (w myśleniu niektórych ten „gorszy”). W Kościele społeczeństwa te często kojarzone są z płytką lub słabo zakorzenioną religijnością. Maryja, zdaje się, bardzo lubi prostotę oraz ludzi pozostających niejako poza głównym nurtem. Przecież w dziejach Kościoła Matka Boża objawiała się zazwyczaj tym najmniejszym, ubogim, nietraktowanym przez część społeczeństwa poważnie. Przypatrzmy się zatem, czym jest różaniec dla tych, których świat zachodni traktuje (nadal!) z pewną wyższością. 

Mama Maryja 

– Do Żywego Różańca zaprosił mnie kolega, który obecnie jest w seminarium duchownym – mówi 28-letni Victorio z Manili, stolicy Filipin. – Różaniec stanowi element naszego codziennego życia. Maryja towarzyszy mi w moich radościach, smutkach i pracy. Generalnie dla Filipińczyków jest to modlitwa powszednia. Matkę Bożą nazywamy tutaj mamą Maryją i czcimy Ją z wielką czułością. Osobiście czuję, że modląc się różańcem jestem w centrum Kościoła i mam ważną rolę do spełnienia jako katolik. 

– Życie Ewangelią nie zawsze bywa łatwe. Przyznaję, że czasem ciężko mi być dobrym katolikiem – kontynuuje Victorio. – Różaniec okazał się dla mnie potężną modlitwą, która pomaga mi być coraz lepszym chrześcijaninem. Mama Maryja wspiera mnie szczególnie w mojej walce o czystość – opowiada młody Azjata. Rozmówca zaznaczył, że Filipińczycy mają doświadczenie mocy różańca w wymiarze państwowym. Kilka razy w historii to wyspiarskie państwo było poważnie zagrożone inwazją protestanckich Holendrów czy krwawą wojną domową. W tych trudnych sytuacjach Filipińczycy chwytali za różaniec, kierując się myślami ku figurze Matki Bożej z Manili, zwanej La Naval. Rzeczywiście, licznym tragediom udało się zapobiec, co tamtejsi katolicy przypisują interwencji Maryi.

fot. archiwum prywatne

Różaniec pomaga być w Kościele 

– Prawdą jest, że na Filipinach Kościół nigdy nie był tak prześladowany jak w Polsce za czasów komunistów i nazistów – kontynuuje Victorio. – Wasi księża trafiali do więzień i byli zabijani. My, Filipińczycy, jesteśmy szczęśliwi, bo nigdy nie mieliśmy otwartych represji państwowych wobec katolików. Byliśmy atakowani przez protestantów. Współcześnie również wspólnoty niekatolickie oczerniają nas, używając do tego Biblii. Obecnie rząd na czele z prezydentem też krytykuje katolicyzm, posługując się nieprawdziwymi informacjami na temat tego, w co naprawdę wierzymy. Twierdzi także, że Kościół miesza się do polityki, ale przecież my, katolicy, zawsze walczymy o to, co jest Prawdą. To nasz obowiązek. Różaniec pomaga nam pośród tej antyklerykalnej ofensywy być bliżej Kościoła i się z nim mocniej utożsamiać. 

Różaniec znakiem przynależności do Kościoła 

Różaniec jest silnym wyrazem tożsamości katolickiej także w innych krajach Pacyfiku. Zwłaszcza tam, gdzie katolicy stanowią mniejszość, a dominują chrześcijanie innych wyznań, którzy modlitwę różańcową traktują jak zło. 

– W Papui jest wiele sekt i kościołów protestanckich, które nie zawsze mają najlepsze zdanie na temat Kościóła z powodu naszego przywiązania do Matki Bożej. Wyzywają nas od szatanów i zarzucają nam, że czcimy Maryję jako boga – wspomina ks. Robert Ablewicz, misjonarz świętej rodziny, który pracuje na misjach w Papui-Nowej Gwinei. W tej sytuacji dla członków Żywego Różańca na Papui różaniec jest wyraźnym znakiem przywiązania do Kościoła. Modlitwa ta jest szczególnie ważna dla matek. W kraju tym młodzież często trafia w ręce różnych sekt. – Dzięki różańcowi wielu członków naszych rodzin wróciło do Kościoła – zaświadczają członkowie róży różańcowej z Papui. Misjonarz pracuje w szkole katolickiej, do której uczęszcza bardzo dużo dzieci z rodzin niekatolickich. – Często słyszą one od swoich pastorów, że kult Matki Bożej jest złem. My często staramy się tłumaczyć im, czy jest różaniec na podstawie biblii – podkreśla ksiądz Ablewicz. Modlitwa ta okazuje się być pomostem, który prowadzi do Kościoła.

fot. archiwum prywatne

Różaniec nasz codzienny 

Papuasi traktują różaniec bardzo poważnie – podkreśla misjonarz. – Noszą różaniec na szyi, lecz nie jest to dla nich ozdoba. Modlą się na nim bardzo często: przed mszą w kościele czy będąc w drodze. W każdy piątek członkowie róż różańcowych w naszej parafii gromadzą się wokół grot różańcowych przy kościele i modlą się całą noc. Choćbym przywiózł tonę nowych różańców, to zaraz wszystkie rozdam, a i tak ich będzie za mało.  

W Papui-Nowej Gwinei wybucha sporo waśni, wywołanych nienawiścią i zazdrością. Obecne jest też zło w postaci czarów czy rzucania uroków. Osoby oskarżone o uprawnianie magii bywają publicznie palone. – Papuasi omadlają to wszystko na różańcu, prosząc o zdrowie i siły do walki z tym złem – podkreśla o. Ablewicz. – Modlą się też za nas, misjonarzy, i za cały Kościół. 

Miałem wrażenie, że polski misjonarz jest pod wrażeniem wiary Papuasów oraz ich ufnego oddania Matce Bożej. W niebie dowiemy się pewnie, ile łask wyprosili oni swoją gorliwą i niezauważalną modlitwą. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze