fot. cathopic.com

Sebastian Zbierański: misje? To twoja sprawa! [FELIETON]

Kiedy słyszymy „misje”, to myślimy „misjonarz”. W wyobraźni pojawiają się wtedy wizerunki księży, sióstr albo świeckich pracujących w gorącej Afryce Centralnej czy mroźnej Kanadzie Północnej. To oczywiście dobre skojarzenia. Sęk jednak w tym, że najczęściej mamy na myśli kogoś, a nie siebie. I to z brakiem tej perspektywy coś trzeba zrobić.

Wiele jest definicji, które mniej lub bardziej trafnie opisują termin „misje”. Ciekawie określa je papież Franciszek. W orędziu na 94. Światowy Dzień Misyjny, który obchodziliśmy w zeszłym roku pisał, że misja „jest wolną i świadomą odpowiedzią na powołanie Boga”. Słowa papieża przypominają o jednym, bardzo ważnym aspekcie misyjności – o którym chyba zapominamy najczęściej. Misje nie dotyczą jedynie wąskiej grupy tych, którzy zdecydowali się gdzieś wyjechać i ewentualnie tych, którzy co miesiąc obiecali wspierać ich materialnie. Do misji jesteśmy wezwani wszyscy, bo przecież każdy jest do czegoś powołany. Co więcej, nie tylko powinniśmy to wezwanie traktować jak zaproszenie, ale jak konkretne zadanie i zobowiązanie.

>>> Ewangelia się nie starzeje [MISYJNE DROGI]

Jesteśmy potrzebni

W ostatnim czasie niemal zewsząd dobiegają głosy, że Kościół jest w kryzysie. Trudno udawać, że to nieprawda, choć trzeba z całą mocą podkreślić, że „Kościół nie zginie, Bóg jest w jego wnętrzu” – jak mówi refren jednego z psalmów. Dobrze, że współcześnie w Kościele akcentowany jest fakt, że to nasz wspólny Dom. Coraz więcej mówi się o potrzebie słuchania siebie nawzajem.

„W dzisiejszej sytuacji istnieje pilna potrzeba misjonarzy nadziei, którzy, namaszczeni przez Pana, byliby zdolni proroczo przypominać, że nikt nie zbawia się sam” – pisze Ojciec Święty w Orędziu na 95. Światowy Dzień Misyjny.

To sugestia dla każdej i każdego z nas: czas przestać oglądać się na innych. Czas samemu zabrać się do pracy.

fot. EPA/KIM LUDBROOK

Co możemy zrobić?

Oczywiście, można pojechać na misje w dosłownym sensie tego wyrażenia – na całym świecie nie brakuje miejsc, w których misjonarze są potrzebni. Nie tylko jako odpowiedzialni za „zaplecze duchowe” – również jako praktyczna pomoc: medyczna, budowlana, organizacyjna. Ale nie zawsze trzeba pokonywać tysiące kilometrów. Przestrzeni do głoszenia Ewangelii można poszukać w swoim środowisku: w pracy, na uczelni, wśród przyjaciół czy znajomych. Niekoniecznie chodzi o głoszenie pouczających kazań. O wiele cenniejszy od nich jest nasz własny, osobisty przykład wiary. Świadectwo tego, jak Chrystus prowadzi nas w życiu i zmienia je na lepsze.

>>> Franciszek na Światowy Dzień Misyjny: nie możemy nie głosić Ewangelii!

Nasza sprawa

W Kościele działa uniwersalna zasada: „Nie wiesz jak pomóc? Pomódl się!”. Modlitwa w intencji tego, żeby Ewangelia dotarła do wszystkich potrzebujących ma nieocenioną wartość. Jeśli nie możemy sami w jakikolwiek sposób zewnętrznie świadczyć o Chrystusie (to dotyczy np. chorych), warto pamiętać o modlitwie. Październik naturalnie łączy misje i różaniec. Może to dobra okazja, by sięgnąć właśnie po różaniec? A może warto zaangażować się jeszcze bardziej i wspomóc pracę misjonarzy jakąś ofiarą? W końcu modlitwa, post (czy wyrzeczenie – jako ofiara niematerialna) i jałmużna (np. w postaci pieniędzy) to filary chrześcijańskiego życia. Powinien o nich pamiętać każdy misjonarz, a więc każdy ochrzczony, bez wyjątku.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze