Fot. MAX SORGE/AGOSTINO FABIO//KIKAPRESS/PAP

Misyjny entuzjazm Benedykta XVI [MISYJNE DROGI]

W czasie pontyfikatu Benedykt XVI odbył 24 podróże zagraniczne, odwiedził 22 kraje na pięciu kontynentach. Aż połowę z nich stanowiły jednak państwa europejskie. Nie znaczy to, że papieża nie interesowały misje.

Spojrzenie Benedykta XVI na problematykę misyjną warto rozpocząć od „Raportu o stanie wiary”, odważnej i momentami krytycznej oceny Kościoła, którą papież wyraził w 1984 roku – jeszcze jako kardynał, prefekt Kongregacji Nauki Wiary. W trzynastym rozdziale rozmowa toczy się wokół teorii tzw. anonimowego chrześcijaństwa, wedle której każdy, nawet niechrześcijanin, otoczony jest łaską, jeśli tylko zaakceptuje siebie samego jako człowieka. W tym ujęciu chrześcijanie byliby po prostu bardziej świadomi tej łaski, otrzymanej sakramentalnie we chrzcie. Kardynał wspomina starą, katolicką zasadę: „Każdy człowiek został powołany do zbawienia i może rzeczywiście dostąpić zbawienia, zachowując szczerze posłuszeństwo swemu sumieniu, nawet jeśli nie jest członkiem widzialnego Kościoła katolickiego. Ta prawda była spokojnie akceptowana. W ostatnich latach zaczęto ją przesadnie podkreślać”. Kierunek ten doprowadził do pytania o sens misji Kościoła dzisiaj. Joseph Ratzinger przypomina słowa św. Pawła o tym, że „jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego jako okup za wszystkich” (1TM 2,4-7).

>>> Abp Georg Gänswein: lata spędzone u boku Benedykta XVI były prawdziwą szkołą życia [ROZMOWA]

Fot. RONEN ZVULUN/EPA/PAP

PRZEKAZYWAĆ WIARĘ

Nauczanie profesora, potem kardynała Ratzingera, wreszcie Benedykta XVI – było zawsze chrystocentryczne i skoncentrowane na wierze w Chrystusa – jako jedynego Zbawiciela ludzkości, na konieczności dawania zewnętrznego wyrazu tej wiary, czyli świadectwie, ale też na płynącej z tej wiary radości. Ona powinna być istotnym elementem przekazywania wiary także na misjach. W tym trzeba upatrywać powodów ogłoszenia Roku Wiary, źródła słów zapisanych w testamencie, by trwać mocno w wierze czy napisanej, choć podpisanej już przez następcę, encykliki o wierze Lumen fidei. Również papieskie pielgrzymki upływały pod tym hasłem. Do Polski papież przyjechał z przesłaniem: „Trwajcie mocni w wierze”. W Niemczech, jego ojczyźnie, towarzyszyło mu hasło: „Ten, kto wierzy, nigdy nie jest sam”. A pierwsza pielgrzymka do Hiszpanii to „Przekazywanie wiary w rodzinie”. Gdy udał się do Kolonii na Światowe Dni Młodzieży, wydawał się z jednej strony skrępowany tłumami, a z drugiej z takim przekonaniem i radością mówił o Chrystusie. Pamiętam, jak w Hiszpanii, gdy nad lotniskiem rozszalała się burza, nie chciał zostawić młodzieży klęczącej w strugach deszczu przed Najświętszym Sakramentem. Nie bał się krytyki, jaka na niego spadała, gdy przypominał, że tylko w Jezusie ludzkość może odnaleźć zbawienie i pokój. Z pokorą i mocą chciał dawać świadectwo o Tym, któremu zaufał i w którego uwierzył.

Fot. MAURIZIO BRAMBATTI/EPA/PAP

WIARA ZAKODOWANA W DNA

Jak papież odbierał spotkania w krajach, które odwiedzał? O wizycie w Stanach Zjednoczonych, trud-nej ze względu na trwający proces oczyszczenia po odkryciu rozmiaru przestępstw seksualnych wobec nie-letnich dokonanych przez duchownych, Benedykt powiedział w wywiadzie „Światłość świata”: „Sądzę, że także niekatolików zaskoczyło, iż wizyta nie miała w sobie nic prowokującego, lecz obudziła pozytywne siły wiary i poruszyła wszystkich tam obecnych”. W tym samym miejscu komentował pielgrzymki do Hiszpanii: „Jest tam obecna żywotna siła wiary, która najwyraźniej jest zakodowana w DNA Hiszpanów”, czy Francji: „Przed moją wizytą mówiło się, że jadę do kraju w dużym stopniu ateistycznego i tam spotkam się raczej z chłodnym przyjęciem. Było wprost przeciwnie”. Wydaje się, że papież – zgodnie z misją zleconą św. Piotrowi – nie tylko pielgrzymował, by umacniać braci w wierze, ale i sam doświadczał umocnienia wiarą spotkanych ludzi.

>>> Niemiecki teolog: Benedykt XVI byłby przeciwny własnej kanonizacji

POTRZEBA MISJONARZY

W czasie siedmiu i pół roku pontyfikatu Benedykt XVI odbył 24 podróże zagraniczne, odwiedził 22 kraje na pięciu kontynentach. Aż połowę z nich stanowiły jednak państwa europejskie. Nie znaczy to, że papieża nie interesowały kraje pozaeuropejskie. Benedykt dostrzegał, że Europa z kontynentu, który wysyłał niegdyś misjonarzy na cały świat, stała się kontynentem misyjnym, który wymaga reewangelizacji. Przybranie imienia patrona Europy, wielkiego mnicha benedyktyńskiego, którego myśl legła u fundamentów christianitas – chrześcijańskiej Europy, niewątpliwie była wzmocnieniem tego przekazu: Europa potrzebuje dziś misjonarzy, świadków wiary, którzy na nowo rozpalą entuzjazm wiary. Ten entuzjazm widzimy często w krajach Afryki czy Azji. Kościół w krajach misyjnych często jest autentyczny i wiarygodny przez to, że jest żywy i dynamiczny. Niektóre z tych sfer warto próbować przenosić także do nas, by zapał dzielenia się wiarą był dla katolików czymś normalnym i codziennym.

Fot. YANNIS BEHRAKIS – POOL/ REUTERS POOL/EPA/PAP

MÓWIĆ INNYM O ZMARTWYCHWSTAŁYM

Jako że liturgia była dla Benedyk-ta istotnym elementem wiary, także i w niej papież upatrywał źródła misyjnego posłania. W orędziu na 85. Niedzielę Misyjną w 2011 roku pisał: „Ten cel [ewangelizacji misyjnej] jest wciąż stawiany na nowo przez sprawowanie liturgii, zwłaszcza Eucharystii, która kończy się zawsze powtórzeniem polecenia zmartwychwstałego Jezusa, skierowanego do apostołów: Idźcie”. Zdaniem papieża liturgia jest powołaniem ze świata i nowym posłaniem do świata, by dawać dalej świadectwo temu, czego się doznało, czyli zbawczej mocy słowa Bożego i zbawczej mocy tajemnicy paschalnej. Wypada tu zapewne odwołać się jeszcze do pierwszej encykliki Benedykta XVI, którą papież poświęcił cnocie miłości – Deus caritas est. Odwołując się do słów św. Jana, który pisze, że uczniowie poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku człowiekowi, od początku misją chrześcijan było dawanie świadectwa o tej doświadczanej miłości. Nie bez powodu o pierwotnej wspólnocie chrześcijan mówiono z zachwytem i zadziwieniem: „Jak oni się miłują!”. Jeśli liturgia miałaby nas uczyć bycia misjonarzami, to z pewnością w tym aspekcie: by zanosić innym miłość, jakiej sami doświadczyliśmy od Boga, który jest miłością – miłości bezwarunkowej, uprzedzającej i przebaczającej. „Wiara bez miłości nie przynosi owocu, a miłość bez wiary byłaby uczuciem nieustannie zagrożonym przez zwątpienie. Wiara i miłość potrzebują siebie nawzajem, jedna pozwala bowiem drugiej się urzeczywistniać” – napisał Benedykt XVI w liście Porta fidei, inaugurującym Rok Wiary. Choć sam dokument nie mówi wprost o działalności misyjnej Kościoła, ale przytoczone zdanie dobrze streszcza to, o co w misjach chodzi: najpierw uwierzyć Miłości, a następnie dać o niej świadectwo innym, aby i oni uwierzyli, i doświadczyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. „To wiara pozwala rozpoznać Chrystusa, a Jego miłość pobudza do tego, aby spieszyć Mu z pomocą za każdym razem, kiedy w bliźnim staje na drodze naszego życia. Umocnieni wiarą, patrzymy z nadzieją na nasze zaangażowanie w świecie, oczekując nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość” – pisze w cytowanym liście papież. I to chyba najlepsze życzenia dla każdego misjonarza, niezależnie od tego, czy jego misje są daleko, czy pośród najbliższych.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze