Boko haram

Fot. twitter.com/roguetrooper000

Mordy chrześcijan w Nigerii. O co tak naprawdę chodzi? 

Niedawno w mediach zrobiło się głośno o masowym mordzie 120 chrześcijan w Nigerii. Jak się okazało, niestety nie wszystkie portale o tym poinformowały. Sytuacja tamtejszych chrześcijan jest jednak dramatyczna, znajdują się bowiem w ogniu walki pomiędzy dwiema groźnymi frakcjami.  

W mediach społecznościowych co jakiś czas widuję nietypową mapę świata, która w smutny, ale prawdziwy sposób tłumaczy, dlaczego o pewnych tragediach się po prostu nie mówi.  

Widać na niej wprost, że tragedie w Trzecim Świecie nie robią na nikim wrażenia. Być może mapka jest ironiczna, jednak ukazuje pewien paradoks i wybiórczość tego, o czym się mówi. Zupełnie tak jakby Europejczycy byli lepsi, co jest oczywiście pokłosiem kolonialnego sposobu myślenia i rozumowania.  

Plemię Fulani 

Sytuacja w Nigerii pod względem religijnym nie jest łatwa. Kraj podzielony jest na 36 stanów, z czego w północnych dominuje islam, a w południowych chrześcijaństwo. Chrześcijanie w Nigerii teoretycznie stanowią połowę populacji, a samo państwo uchodzi za świeckie. Prezydentem jest obecnie Muhammadu Buhari, członek ludu Fulani. Fulani są koczownikami hodującymi owce, kozy i bydło. Są także muzułmanami. To właśnie te ludy w XIX w. pod wodzą Usmana dan Fodio stworzyły potężne imperium – Kalifat Sokoto na terenach środkowego i dolnego biegu rzeki Niger. Potem w wyniku działań kolonizatorów imperium się rozpadło, jednak ludy te w wielu miejscach nie przestały się radykalizować. Niestety wielu pasterzy Fulani dokonało w ostatnim czasie aktów przemocy na chrześcijanach, którzy zajmują się rolnictwem.  

Hierarchowie episkopatu Nigerii zaproponowali nawet, by utworzono specjalne rancza, gdzie plemiona Fulani będą mogły wypasać swoje bydło bez konieczności szukania nowych pastwisk. Do tej pory jednak władze nie podjęły żadnych działań mających zapobiec powstałym problemom.

Fot. pixabay

Boko Haram  

Drugą grupą, która jest odpowiedzialna za prześladowania chrześcijan, jest Boko Haram, o którym nie przestaje być głośno od kilku lat. To silnie zradykalizowana grupa fanatyków islamskich, którzy regularnie dokonują mordów w imię tzw. świętej wojny, która ma docelowo wprowadzić szariat w całej Nigerii (obecnie prawo szariatu obowiązuje głównie w północnych stanach Nigerii). Według ONZ tylko w ciągu ostatnich miesięcy ponad 30 tysięcy Nigeryjczyków musiało opuścić swoje domy. Pracownicy organizacji humanitarnych również zostają regularnie skazywani na banicję, mimo że niosą pomoc kilkuset tysiącom uchodźców. 

Także w ostatnim czasie Boko Haram przyznała się do ataku na niższe seminarium duchowne diecezji Maiduguri Nie możemy popełnić tego samego błędu co w Rwandzie. Wszyscy widzieli, co się dzieje i nikt nie zareagował w odpowiednim czasie – mówił bp William Amove Avenya, wzywając rząd i wspólnotę międzynarodową do zapobieżenia dalszym tragediom w Nigerii. Oficjalne szacunki podają, że od 2009 r., a więc od czasu gdy Boko Haram zaczęło w sposób zorganizowany napadać na chrześcijan, śmierć poniosło blisko 30 tysięcy osób. Dlatego właśnie ponad dwa miliony Nigeryjczyków stały się wewnętrznymi uchodźcami pomiędzy różnymi stanami, uciekając przed siejącymi terror fanatykami islamskimi.  

Czy Bóg widzi cierpienie? 

Świat wydaje się być ślepy na wydarzenia w Nigerii. Można sobie stawiać pytania o to, czy Bóg widzi cierpienie milionów Afrykańczyków albo czy naprawdę musi do tego wszystkiego dochodzić. Nie znam odpowiedzi na to pytanie, wiem jednak, że Bóg przedziwnymi drogami prowadzi historię zarówno każdego człowieka, jak i całych społeczeństw. Zaczęłam o tym w ten sposób myśleć, gdy na Twitterze zobaczyłam filmik, na którym nigeryjscy żołnierze adorują Najświętszy Sakrament wprost na polu bitwy. Zobaczyłam na nim twarze żołnierzy pełne nadziei na pokój i pojednanie.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze