franciszkanie

Uganda: franciszkanie zbierają środki na samochód dla parafii 

Na terenie franciszkańskiej parafii w Matugga mieszka około 15 000 katolików. Oprócz dużego, wciąż wykańczanego kościoła parafialnego, misjonarze obsługują dziewięć kaplic dojazdowych, do których czasem trudno dotrzeć. Misjonarze z Ugandy proszą o pomoc w zakupie samochodu dla parafii. 

W informacji przekazanej naszej redakcji czytamy: 

Nasza parafia oddalona jest o 15 kilometrów od stolicy Ugandy, Kampali. Na terenie parafii mieszka około 15 000 katolików. W ciągu kilkunastu ostatnich lat wybudowaliśmy tu kościół, który nie został jeszcze konsekrowany, ponieważ wymaga wykończenia. Oprócz dużego kościoła parafialnego mamy 9 kaplic dojazdowych. Część z nich również jest w trakcie budowy lub remontu. Teren naszej parafii jest pagórkowaty. Przebiega przez niego tylko jedna droga asfaltowa. Reszta dróg jest laterytowa, czyli to nic innego jak ubita ziemia. W porze deszczowej krótkie i bardzo intensywne opady niszczą nawierzchnie dróg. Do przejazdu do naszych kaplic potrzebny jest samochód z napędem na cztery koła.

W niedziele wyjeżdżamy, aby odprawiać msze św. w naszych kaplicach, a w pozostałe dni jeździmy do nich na spotkania, pogrzeby (pochówek odbywa się zawsze w przydomowym ogródku), do szkół oraz do chorych. Najtrudniejszy jest dojazd do poszczególnych domów. Trzeba wtedy przedzierać się przez wąskie, błotniste drogi, a gałęzie krzewów z obu stron szorują po karoserii. Wiele razy życzliwi ludzie pomagali mi, wypychając auto, bo ugrzęzło w błocie. Nawet w Kampali, która jest stolicą Ugandy, można jednym kołem wpaść do niezakrytej studzienki kanalizacyjnej, a za wypchnięcie z niej auta trzeba zapłacić.

Ważne wyzwanie 

Franciszkanie nigdzie nie jeżdżą sami. Samochód jest zawsze pełen ludzi i towarów. Auto przewozi katechistów, ministrantów i osoby, które proszą zakonników o pomoc. 

 Trzy razy wiozłem zwłoki ze szpitala na miejsce pochówku. Najgorzej jest po pogrzebie, kiedy kilkadziesiąt osób siada na pace samochodu, bo pora późna, do domu daleko i nie stać ich na dojazd płatnym motorkiem, który służy jako taksówka  relacjonuje o. Marek Warzecha OFM pracujący w Matugga 

Franciszkanie z Ugandy mają obecnie tylko jeden samochód. Niestety nie wystarcza on na potrzeby misyjnej pracy.  W piątki, soboty i niedziele, ze względu na bardzo napięty program duszpasterski, trzeba pożyczać samochód od sióstr zakonnych lub prosić parafian o pomoc. Ponieważ wciąż budujemy kościół, nie jesteśmy w stanie uzbierać funduszy na zakup samochodu. W ubiegłym roku ukończyliśmy budowę szpitala, w tym roku mamy zamiar go wyposażyć i otworzyć. To duże wyzwania, ponieważ to właśnie na nas spoczywa odpowiedzialność za całą administrację i utrzymanie tych dzieł – mówią misjonarze.  

Z góry dziękujemy wszystkim, którzy wesprą nas wdowim groszem, po to, aby nasza posługa była efektywniejsza i sprawniejsza. Z naszej strony obiecujemy wdzięczną modlitwę i … przejażdżkę samochodem, kiedy odwiedzicie Ugandę – dodają.

Szczegóły akcji na stronie: https://misje.franciszkanie.pl/samochod-dla-matuggi/ 

Galeria (19 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze