Nadzieja na Filipinach
Od kilkudziesięciu lat w regionie Muzułmańskie Mindanao w południowej części Filipin funkcjonuje grupa islamskich ekstremistów Maute, która jest wspierana przez kolejną organizację, Abu Sajaf. Ta z kolei złożyła przysięgę wierności tzw. Państwu Islamskiemu. Efektem tego są walki w stolicy regionu Marawi z żołnierzami tzw. Państwa Islamskiego. Mimo rosnącego ekstremizmu w Mindanao jest nadzieja!
Terror
Od lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w południowej części tego katolickiego kraju dochodzi do sporych napięć na tle religijnym. W regionie Muzułmańskie Mindanao chrześcijanie stanowią mniejszość (jest to ewenement w skali Filipin), ale ta mniejszość jest solą w oku islamskich fundamentalistów. W ciągu ostatnich kilku lat doszło do eskalacji – od przepychanek do regularnych napaści. Tak zwani rebelianci z grupy Mauete coraz śmielej atakowali chrześcijan, porywali dla okupu zagranicznych turystów (w tym roku opublikowali w Internecie film z egzekucji porwanego wcześniej obywatela Niemiec). W końcu wybuchł konflikt. Ekstremiści chwycili za broń. W południowej części Filipin trwa wojna z terrorystami.
Farida – muzułmanka, która uratowała swoich pracowników
Jeden z duchownych pracujących w Marawi w wiadomości przesłanej Papieskiemu Stowarzyszeniu Pomoc Kościołowi w Potrzebie wspomniał o niecodziennej sytuacji. Kiedy terroryści sympatyzujący z ISIS wtargnęli do miasta, plądrowali, okradali i niszczyli wszystko, co chrześcijańskie. Nie oszczędzali również sklepów i domostw muzułmańskich. Wielu muzułmanów nie utożsamia się przecież z dżihadystami. Grupa uzbrojonych bojówkarzy wtargnęła do sklepu, której właścicielkom była Farida – muzułmanka, zatrudniająca dziesięciu chrześcijańskich pracowników. Ekstremiści najpierw okradli jej sklep, a kiedy zorientowali się, że pracownikami są chrześcijanie, postanowili ich zabić. W ich obronie stanęła Farida. „Jak chcecie ich, to najpierw musicie się pozbyć mnie – waszej siostry muzułmanki” – opowiadał świadek tamtych wydarzeń księdzu, będącemu w kontakcie z PKwP. Napastnicy odpuścili.
Kapitan ostatni schodzi z okrętu
Marawi to ewenement. To jedyna część kraju, w której gubernatorem jest muzułmanin, a najbogatszą warstwą społeczną są wyznawcy Allaha. „To są nasi sądzi i bardzo dobrzy ludzie. Do tej pory nie spotkałem się z żadnym aktem nienawiści” – wspomina duchowny pracujący w Marawi. Bogaci muzułmanie zatrudniają w swoich fabrykach, zakładach pracy i sklepach chrześcijan, których traktują uczciwie. W zeszłym tygodniu jedna z filipińskich gazet rozpisywała się na temat gubernatora Marawi, który uratował 42 chrześcijan. Guberantor ukrył swoich pracowników i ich rodziny w ratuszu, do którego nie wpuścił terrorystów. Zachował się jak prawdziwy kapitan statku, nie dopuścił do katastrofy.
Nadzieja jest w dialogu
Wielu mieszkańców Muzułmańskiego Mindanao nie utożsamia się z radykalnymi poglądami ekstremistów z Maute. Pomagają chrześcijanom w tych trudnych chwilach. Biskup Marawi Edwin dela Peña zwrócił uwagę, że wielu muzułmanów pomaga Kościołowi. „Na szczęście większość mieszkańców Mindanao zdaje sobie sprawę z tego, do czego może doprowadzić ekstremizm. Czy to muzułmański, czy chrześcijański – ekstremizm zawsze jest zły” – powiedział biskup. W regionie tym od ponad 20 lat prowadzony jest dialog międzyreligijny pomiędzy większością muzułmańską a chrześcijańską mniejszością. Dzięki temu niejednokrotnie muzułmanie ryzykują życie, ratując chrześcijan. „Tym bardziej jest przekonany, że tylko dialog może doprowadzić do pojednania” – powiedział bp Edwin dela Peña. To jest nadzieja dla Filipin.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |