EPA/ANTHONY WALLACE / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Następca Piotra, a nie Konstantyna. Dziedzictwo Franciszka [ROZMOWA]

Z Agenorem Brighentim, brazylijskim teologiem i koordynatorem Komisji ds. Rytu Amazońskiego rozmawia Mauro Castagnaro (tłum. Kasper Kaproń OFM).

Agenor Brighenti: Franciszek był pierwszym papieżem z Ameryki Łacińskiej. W jaki sposób wg Ciebie latynoskie pochodzenie Jorge Mario Bergoglio miało wpływ na zakończony w Poniedziałek Wielkanocny pontyfikat?

– Wybór Jorge Mario Bergoglio był dla mnie ogromnie miłą niespodzianką, ponieważ nikt z nas nie spodziewał się papieża „z końca świata”. Ale było to również dla nas odrodzenie nadziei, ponieważ tradycja kościelna, pełna wyzwalającej mocy, która ukształtowała się na peryferiach, lecz była spychana poza margines przez trzy dekady „inwolucji kościelnej”, docierała do centrum Kościoła. Także kanonizacja abp. Oscara Romero była uznaniem nowego profilu świętości, ukształtowanego na tych ziemiach, który można określić jako świętość spraw społecznych. Z kolei adhortacja Evangelli gaudium, programowa adhortacja pontyfikatu, w dużej mierze czerpała z dokumentu końcowego Konferencji z Aparecidy. Pracom redakcyjnym nad tym tekstem przewodniczył kard. Bergoglio w 2007 r. Synod Amazoński natomiast zuniwersalizował kwestię ekologiczną, wskazując na jej ewangeliczne fundamenty oraz prawnie ukonstytuował strukturę Kościołów rdzennych, posiadających własne oblicze. Wreszcie, papież z „końca świata” doprowadził do wielkiego dyskomfortu w zacementowanych strukturach kościelnego establishmentu, czyniąc z peryferii i osób wykluczonych centrum Kościoła.

Kardynał Bergoglio był protagonistą Piątej Konferencji Generalnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej, która odbyła się w Aparecidzie w Brazylii w 2007 r. W jaki sposób pontyfikat Franciszka naznaczył magisterium Kościoła Ameryki Łacińskiej, kształtujące się po soborze watykańskim II?

– Dokument z Aparecidy nie był opracowywany w pełnej wolności. Konferencja ta, podobnie jak poprzednie w Puebli i Santo Domingo, była przeprowadzona pod ścisłym nadzorem z zewnątrz. Nie pozwolono, na przykład, na ustawienie w bezpośrednim sąsiedztwie sanktuarium „Namiotu Męczenników”. Teologom przypisanym do nurtu wyzwoleńczego nie pozwolono być częścią zgromadzenia. W dniu, w którym wspólnoty podstawowe pielgrzymowały przez całą noc, aby zakończyć swój marsz na porannej mszy zgromadzenia, zmieniono godzinę Eucharystii tak, aby uczestnicy Konferencji nie spotkali się na celebracji z uczestnikami marszu. Jednakże kard. Bergoglio był tam i spotkał się z przedstawicielami kościelnych wspólnot podstawowych. Celebrował dla nich też mszę świętą. Zgromadzenie wprowadziło 240 zmian do przygotowanego przez grupę redakcyjną dokumentu końcowego. Kard. Bergolio nie protestował, ale później, już jako papież, wiele z tego, co zostało usunięte z tekstu Aparecidy zawarł w Evangelii Gaudium. Przyczynił się też do zorganizowania Pierwszego Zgromadzenia Kościoła Ameryki Łacińskiej i Karaibów, celem ożywienia Aparecidy.

EPA/GIUSEPPE LAMI Dostawca: PAP/EPA.

Jak Kościół Ameryki Łacińskiej przyjął, a następnie przeżywał fakt, że Argentyńczyk zasiadał na tronie Piotrowym?

– Z jednej strony ze zdumieniem: bo oto papież „z końca świata” ośmielił się zejść z papieskiego tronu, zrezygnował z mieszkania w Pałacu Apostolskim i zaczął demontować imperialny profil papiestwa. Spełniało się to marzenie, o którym mówił biskup Pedro Casaldáliga, uzasadniając papieżowi Janowi Pawłowi II swoją odmowę z uczestnictwa w wizytach ad limina. Kiedy Jan Paweł II zobligował go to przyjazdu do Rzymu, to właśnie wtedy Pedro Casaldáliga wskazał na wciąż istniejący w Kościele imperialny charakter papiestwa i biskupstwa, odbiegający od tego, na co swoim życiem wskazał Jezus Chrystus. Z drugiej strony, przyjmowaliśmy ten pontyfikat z wielką nadzieją, ponieważ jego wkład w konferencję w Aparecidzie był nam dobrze znany. Podczas swojej pierwszej podróży na Światowe Dni Młodzieży do Rio de Janeiro, zaledwie kilka miesięcy po wyborze, w przemówieniach przedstawił główne tematy adhortacji Evangelii gaudium. Podczas podróży do Boliwii i Paragwaju wskazał na współudział Kościoła w okropnościach kolonizacji i określił ten fakt jako „grzech Kościoła”, a nie tylko jako grzech „dzieci Kościoła”, prosząc jednocześnie o przebaczenie. Pontyfikat Franciszka był wreszcie końcem podejrzeń, a także prześladowań wobec teologów i biskupów Ameryki Łacińskiej i Karaibów, którzy przez dekady żyli w sytuacji nieustannych szykan i podejrzeń, niektórzy nawet po śmierci, o czym przypomniał Franciszek przy okazji kanonizacji arcybiskupa Romero.

Jak pontyfikat papieża Franciszka zmienił Kościół w Ameryce Łacińskiej?

– Kościół w Ameryce Łacińskiej jest tym, który dokonał największego postępu w „twórczej recepcji” soboru watykańskiego II. Jest on jednak również tym, który cofnął się najbardziej w ciągu trzech dekad „kościelnego uwstecznienia” jakie poprzedzało pontyfikat Franciszka. Wznawiając proces recepcji soboru, papież dał tutejszemu Kościołowi powiew ożywczej świeżości. Konferencja w Aparecidziejuż wcześniej wskazywała ten kierunek, ale Aparecida bez Franciszka umarłaby śmiercią naturalną. To on poprzez Evangelium gaudium uratował Aparecidę. Szczególnym momentem pontyfikatu Franciszka był Synod o Amazonii, który wykroczył poza region, ponieważ w ewangelizacyjne dzieło całego Kościoła włączył ekologię, inkulturację, ministerialność, protagonizm kobiet, ukazując Kościół jako towarzysza wędrówki ludów. Co więcej, był to Synod, który w celu artykulacji Kościoła w regionie obejmującym dziewięć krajów i 105 Kościołów lokalnych, utworzył nie Konferencję Episkopatu, ale Konferencję Kościelną Kościoła w Amazonii (CEAMA), która jest pierwszą i jedyną jak do tej pory taką strukturą eklezjalną.

Jaki aspekt magisterium papieża Franciszka odniósł szczególny oddźwięk w Ameryce Łacińskiej?

– Magisterium Franciszka ukazuje nam autentyczny i proroczy Kościół, zaangażowany w realizację programu nakreślonego przez Sobór Watykański II, w oparciu o wyzwalającą tradycję eklezjalną, w której centrum znajduje się opcja na rzecz ubogich. W tej perspektywie niektóre z wystąpień Franciszka odbiły się szerokim echem. Po pierwsze, jego zdecydowane stanowisko przeciwko powrotowi do tradycjonalizmu, zwłaszcza w liturgii, jak w przypadku mszy trydenckiej. Tęsknoty te wzmacniane były bowiem przez środowiska, które otwarcie sprzeciwiały się soborowi watykańskiemu II. Po drugie, zero tolerancji i potrzeba przejrzystości w obliczu nadużyć seksualnych ze strony duchownych, zwłaszcza wobec nieletnich. Interwencja w Kościele w Chile była w tym zakresie emblematyczna. Po trzecie, interwencja u Legionistów Chrystusa i potępienie ich założyciela. Coś podobnego to interwencja, wciąż trwająca, u Heraldów Ewangelii w Brazylii, a także rozwiązanie Sodalicji Życia Chrześcijańskiego w Peru, również z potępieniem jego założyciela. Były to anomalie, które stawały się regułą.

EPA/LEGNAN KOULA Dostawca: PAP/EPA.

Jak postrzegasz dziedzictwo papieża Franciszka dla Kościoła Powszechnego?

– Jego wielkim dziełem jest fakt, że Kościół stopniowo przestaje się koncentrować na samym sobie i zaczął pełniej koncertować się na wielkich wyzwaniach stojących dziś przed ludzkością. I należy czynić to, zaczynając od ubogich, od peryferii. Był pierwszym papieżem, który wyszedł poza tradycyjną doktrynę społeczną Kościoła, stwierdzając w Evangelium gaudium, że „ten system ekonomiczny jest niesprawiedliwy u podstaw”, że „ta ekonomia zabija”, co było mocną krytyką liberalnego kapitalizmu. Ponadto, od pierwszej godziny swojego pontyfikatu, podczas wizyty na Lampedusie, poruszył kwestię migracji, wzywając do „budowania mostów, a nie murów”. Zwrócił również uwagę na osoby w kryzysie bezdomności i żyjące na ulicach (także w samym Rzymie), poświęcając im szczególną uwagę. Ważnym tematem jego nauczania o poważnych implikacjach jest zagadnienie ekologii. Tematowi temu Franciszek poświęcił całą encyklikę o ekologii integralnej, Laudato si’, oraz adhortację o kryzysie klimatycznym, Laudate Deum.

Warto zwrócić uwagę na ponad dziesięcioletnią pracę, aby dokonać reformy Kurii Rzymskiej, której zwieńczeniem jest konstytucja Praedicate Evangelium. W konsekwencji tradycyjny model funkcjonowania kurii, jako organu pośredniczącego między papieżem a Kościołami lokalnymi, został przekształcony w strukturę wspierającą obie te rzeczywistości. Reforma ta wskazała także na konieczność udziału świeckich, w tym także kobiet, jako osób odpowiedzialnych, w tym jako przewodniczących dykasterii. Innym ważnym dziełem była reforma Synodu Biskupów, z konstytucją Episcopalis Communio, przekształcającą go w Synod Kościoła, z udziałem Ludu Bożego i z prawem do głosowaniem przysługującym osobom świeckim. Kolegium Kardynalskie również zyskało bardziej uniwersalny profil, składając się z członków Kościołów peryferyjnych i mających bliski związek z ubogimi. Papież wyszedł również naprzeciw wspólnocie teologicznej, proponując teologię ściśle związaną z procesami duszpasterskimi i całkowitą swobodę badań, przezwyciężając dziesięciolecia kontroli i podejrzliwości. Ale jego wielkim dziełem jest Synod o Synodalności, który podejmuje proces recepcji soboru watykańskiego II i konsoliduje jego eklezjologię.

Franciszek umieścił temat synodalności w centrum swojego nauczania. Ameryka Łacińska jest prawdopodobnie kontynentem najbardziej zaangażowanym w pracę nad tym tematem. Jakie praktyczne konsekwencje posiada to w Ameryce Łacińskiej?

– Kościół w Ameryce Łacińskiej odbył już pięć konferencji generalnych biskupów, poprzedzonych synodem zorganizowanym jeszcze pod koniec XIX wieku, a zwołanym przez papieża Leona XIII. Istnieją jednak dwa nowe organy – CEAMA i Synod Kościoła – które są konkretną realizacją synodalności struktur Kościoła, nie tylko w Ameryce Łacińskiej. Stanowią one przede wszystkim wyzwanie do budowania synodalnych struktur krajowych i kontynentalnych, i działających równolegle z konferencjami episkopatów. W Kościele, który jest Ludem Bożym biskupi nie mogą zastrzec sobie prawa do decydowania o wszystkim za pośrednictwem organu złożonego wyłącznie z hierarchów. W tej perspektywie Pierwsze Zgromadzenie Kościelne Ameryki Łacińskiej i Karaibów, które odbyło się w 2021 r., stanowiło wyzwanie dla kształtowania procesów rozeznawania i podejmowania decyzji na poziomie krajowym i kontynentalnym przez zgromadzenia złożone z przedstawicieli całego Ludu Bożego.

Zakończenie Synodu o synodalności, fot. PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Jednym z głównych haseł papieża Franciszka było „inicjowanie procesów, a nie zajmowanie przestrzeni”. Jakie były Twoim zdaniem główne procesy zainicjowane przez Franciszka w Kościele katolickim?

– Z prawnego punktu widzenia Franciszek mógł podejmować decyzję samodzielnie i definitywnie. Jednakże, zgodnie z Kościołem synodalnym, wolał inicjować procesy, wzywał do nawrócenia i podejmowania decyzji w pełnej wolności i przez wszystkich, co oznacza szacunek dla każdego członka społeczności. W konsekwencji bardzo niewiele zmian zostało prawnie zabezpieczonych, nawet jeśli zmiana Kodeksu Prawa Kanonicznego jest już zainicjowana. Wiele z tych rozpoczętych procesów zależeć teraz będzie od następcy Franciszka: zapewnienie ciągłości procesu recepcji soboru watykańskiego II, prace nad synodalnością Kościoła, konsolidacja reformy Kurii Rzymskiej, przezwyciężenie hierarchicznego, klerykalnego i autoreferencyjnego Kościoła, pełniejsza integracja katolików znajdujących się w sytuacjach nieregularnych, wreszcie – kwestia zaangażowania Kościoła w sprawy społeczne, takie jak kryzys ekologiczny, migracja, itp.

Jakie są Twoim zdaniem główne otwarte kwestie, którymi będzie musiał zająć się następca papieża Bergoglio? W jaki sposób te pilne kwestie mogą zostać rozwiązane?

– Istnieje wiele otwartych pytań, począwszy od konieczności pełniejszego odczytania soboru watykańskiego II, ponieważ pomimo pontyfikatu Franciszka proces „kościelnego uwstecznienia” w odniesieniu do soborowej odnowy jeszcze w pełni się nie zatrzymał. Nadal mamy do czynienia z chrześcijaństwem sklerykalizowanym, z obowiązującym modelem kapłaństwa skoncentrowanego praktycznie jedynie na kulcie i wyświęconych szafarzach, gdzie podkreśla się funkcję kapłańską, ze szkodą dla funkcji prorockiej i służebnej. W związku z tym konieczna jest pilna zmiana profilu seminariów, wciąż konwentualnych i trydenckich, które przygotowują kapłanów, a nie „pasterzy o zapachu owiec”. Otwartą kwestią pozostaje to wszystko, co mogłyby złagodzić dramat większości wspólnot kościelnych, które nie mają dostępu do niedzielnej Eucharystii, a mianowicie kwestia święcenia żonatych mężczyzn i kobiet. Otwartą kwestią jest sposób nominacji biskupów, gdzie do dzisiaj zasadniczą rolę odgrywają nuncjusze, a pominięty jest całkowicie udział Ludu Bożego, z jedynie niewielkim udziałem Konferencji Episkopatu. Wreszcie, należy wspomnieć o potrzebie reformy prymatu biskupa Rzymu. Pilnym i koniecznym jest, aby papież powrócił do bycia „następcą Piotra, a nie Konstantyna”, jak to stwierdził święty Bernard z Clairvaux do swojego współbrata wybranego na papieża Eugeniusza III (1145- 1153). Franciszek podjął znaczące kroki w tym kierunku.

Niektórzy twierdzą, że zaletą pontyfikatu papieża Franciszka jest to, że na stół zostały wyłożone wszystkie kartu, tzn. wszystkie główne problemy dzisiejszego Kościoła (od kwestii święcenia kobiet po włączenie osób LGBTQ+, od radykalnego zaangażowania na rzecz pokoju, sprawiedliwości i ekologii po jedność w różnorodności Kościoła, w tym ekumenizm itd). Wielu uważa, że potrzebny jest zatem nowy sobór, aby się tym wszystkim zająć. Jaka jest Twoja opinia na ten temat?

– Wszystkie te kwestie, oraz wiele innych, pilnych i koniecznych do zrealizowania, zostały już zawarte w nauczaniu soboru watykańskiego II. Nauczanie Vaticanum II to wielkie bogactwo, które nie zostało jeszcze wystarczająco poznane, a przede wszystkim wdrożone. Uważam, że na razie wystarczyłoby powrócić do Vaticanum II, oczywiście w dzisiejszej perspektywie. Świat się zmienił, ale podstawowe intuicje i fundamentalne twierdzenia Vaticanum II są nadal aktualne i mogą nadal być odpowiedzią na wyzwania naszych czasów. Wielkim wyzwaniem jest dziś „druga recepcja” soboru w naszym nowym kontekście, co wymaga obecnie „twórczej recepcji”. Wymaga to nowego języka, tzn. nowych mediacji, zdolnych do wcielenia odwiecznej nowości Ewangelii w niepewność obecnej historii. Nowy sobór z biskupami, których obecnie mamy, nie byłby postępem w stosunku do soboru watykańskiego II i poważnie wątpię, czy byłby on w stanie sprostać wymaganiom naszych czasów.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze