Fot. Open Doors

Nie tylko Państwo Islamskie 

Przez kilka lat głośno było o zbrodniach Państwa Islamskiego (znanego też w Polsce jako ISIS lub Da’isz) popełnianych na chrześcijanach – choć nie tylko oni byli ofiarami tej organizacji terrorystycznej.  

Zaczęło się od wymordowania niemal całej chrześcijańskiej populacji syryjskiej wsi Ad-Duwajr, do czego doszło 27 maja 2013 r. Potem przyszły następne zbrodnie. 4 września tego samego roku splądrowano Malulę, jedno z zaledwie trzech miejsc w Syrii (i na świecie), w którym w codziennym użyciu przetrwał zachodni dialekt języka aramejskiego, jakim posługiwał się Jezus. Zabijano tam chrześcijan, którzy nie wyparli się wiary w Chrystusa, aby przyjąć islam, palono i grabiono kościoły. Miesiąc później stoczono tygodniową bitwę o chrześcijańskie miasto Sadad. Terroryści z ISIS zostali odparci, ale zanim to nastąpiło, wymordowali 45 chrześcijan. Podobnie zagrożeni byli chrześcijanie zamieszkujący opanowane przez Państwo Islamskie tereny Iraku. Skutkiem takich działań był pamiętny wielotysięczny eksodus chrześcijan z Syrii i Iraku, szukających ratunku za granicą. A nie był to jedyne tereny, na których życie chrześcijan za sprawą ISIS było poważnie zagrożone. Do jednego z najtragiczniejszych epizodów wojny prowadzonej przez tę organizację doszło w libijskiej Darnie w lutym 2015 r. Zamordowano tam 21 koptów, egipskich chrześcijan, którzy odmówili przejścia na islam.  

Na szczęście z czasem, pomimo zaskakującej opieszałości państw Zachodu, rozpoczęta w 2014 r. walka z ISIS zaczęła przynosić rezultaty, czego wyrazem jest m.in. odebranie im irackiego Mosulu latem 2017 r. W październiku tego samego roku padła Ar-Rakka, nieformalna stolica Państwa Islamskiego, leżąca w północnej Syrii. I choć terroryści z ISIS nie dają za wygraną, ich marzenia o islamskim kalifacie na Bliskim Wschodzie legły w gruzach. 

Fot. Open Doors

Ponad sto ekstremistycznych organizacji  

Jednak wszystko to nie oznacza, że problem prześladowania chrześcijan przez krwawe bojówki islamistów przestał istnieć. Ekstremizm islamski bowiem od lat znany jest z tego, że działa w sposób rozgałęziony i zdecentralizowany. Mamy do czynienia z całą mnogością organizacji dążących do destabilizacji sytuacji politycznej w poszczególnych krajach o dużej reprezentacji muzułmanów i wszędzie tam, gdzie na swojej drodze spotykają chrześcijan, bez względu na to, z jakiej tradycji oni pochodzą, wypowiadają im bezpardonową walkę. I tak na Filipinach działa Narodowy Front Wyzwolenia Moro (oraz kilka innych grup o takim samych charakterze), w Indonezji, Malezji i innych krajach tego regionu grasują terroryści z Dżama’a Islamijja, w Pakistanie zamachy i napady organizują od lat grupy Lashkar-e-Jhangvi oraz Laszkar-i-Toiba. W Afryce subsaharyjskiej najsłynniejszą organizacją jest Boko Haram z Nigerii, ale także w innych krajach działają liczne organizacja tego typu, wśród nich między innymi Unia Trybunałów Islamskich i Asz-Szabab w Somalii, Ansar al-Sharia w Mali (ale też w Tunezji), do tego dochodzi mnogość organizacji dżihadystycznych na Kaukazie, Bliskim Wschodzie, w krajach Maghrebu. Takie organizacje są obecne także… w Europie i USA, czego przykładem są Profetens Ummah (Norwegia), Die Wahre Religion (Niemcy), Hofstadnetwerk or Hofstadgroep (Holandia) czy Revolution Muslim (USA). Długo można wyliczać, ponieważ jest ich ponad sto (!), od niewielkich, liczonych w dziesiątkach członków, aż do całych armii z dziesiątkami tysięcy fundamentalistów islamskich uzbrojonych po zęby i gotowych do walki na śmierć i życie.  

Przypatrzmy się kilku przykładom związanym z Afryką, która jest mniej znana jako miejsce prześladowania chrześcijan niż oczywiste dla wszystkich kraje Bliskiego i Środkowego Wschodu. Zobaczmy jak wygląda sytuacja chrześcijan poddanych represjom islamistów w Nigerii, Egipcie, Sudanie i Somalii.  

Boko Haram ma „godnych” siebie towarzyszy zbrodni 

Nigeria to kraj w połowie chrześcijański, ale w drugiej połowie muzułmański. Problemy z agresywnymi organizacjami islamistycznymi w Nigerii pojawiły się już w roku 1999, czyli od czasu zastąpienia dyktatury wojskowej rządami demokratycznymi. Na postępującej demokratyzacji skorzystały organizacje islamistów, z jednej strony rozbudowując swoje struktury (także wojskowe), a z drugiej coraz otwarciej dążąc do wywołania w tym kraju islamskiej rebelii mającej dwa cele: uczynienie Nigerii krajem muzułmańskim, a co za tym idzie wyrugowanie z tego kraju chrześcijaństwa (choć liczbę jego wyznawców ocenia się tam na około 100 mln). W ciągu szesnastu lat, począwszy od roku 2000, w północnej Nigerii (gdzie przeważają muzułmanie) zniszczono lub zamknięto 13 tysięcy kościołów, zamordowano ponad 11,5 tys. chrześcijan, a 1,3 miliona wyznawców Chrystusa uciekło z tego regionu w związku z prześladowaniami. Głównym sprawcą tego dzieła zniszczenia jest istniejąca od 2002 r. organizacja terrorystyczna (ale też masowy ruch społeczny) Boko Haram, jednak w ostatnich latach dorównuje jej grupa Fulani Herdsmen Terrorists (FHT). W corocznym specjalistycznym raporcie przygotowywanym przez międzynarodowy Institute for Economics & Peace, zwanym Global Terrorism Index została uznana za czwartą najgroźniejszą organizację terrorystyczną świecie. Przed FHT znalazły się jedynie… Boko Haram, ISIS oraz Asz-Szabab – wszystkie operujące w środkowej Afryce, choć ta druga nie tylko tam. Lista ofiar Boko Haram jest bardzo długa. Ich najsłynniejszą, bo nagłośnioną w mediach zachodnich akcją było porwanie w kwietniu 2014 r. 276 dziewcząt w wieku 16–18 lat z chrześcijańskiej szkoły w Chibok. Los 112 z nich pozostaje wciąż nieznany. Mniej uwagi poświęca się „zwykłym” mordom na cywilnej ludności, jak te z 1–5 czerwca 2014 r., kiedy w atakach Boko Haram w stanach Adamawa i Borno śmierć poniosło 250 osób, albo dokonane w dniach od 3 do 8 stycznia, kiedy w dwóch miastach: Baga i Doron Baga zamordowano nawet do 2000 ludzi. O jednej z niedawnych akcji, tym razem przeprowadzonej przez Fulani w dniach 21–25 czerwca 2018 r. czytamy w raporcie organizacji Open Doors: „Miejscowi chrześcijanie donoszą, że około 200 osób, w większości chrześcijan, zostało zamordowanych, a wielu odniosło rany w atakach, których dokonali pasterze z plemienia Fulani. Ataków dokonano w stanie Plateau. Tysiące chrześcijan zmuszono do opuszczenia swoich domów. (…) Według dotychczas dostępnych informacji, około 120 chrześcijan, którzy uczestniczyli w pogrzebie członka Kościoła Chrystusowego, zostało zabitych w drodze powrotnej do domu. Wieś Gidin Akwati została całkowicie spalona, wielu jej mieszkańców nadal ukrywa się w buszu. Lider tamtejszej wspólnoty poinformował, że jego wieś Nghar w powiecie Gashes została całkowicie spalona. Zabito ponad 100 osób. Około 50 uzbrojonych napastników z plemienia Fulani otoczyło wioskę około 3.30 rano. Spalili wszystkie domy i dwa kościoły. Tylko nielicznym udało się uciec”. Jak widać nic się w Nigerii nie zmienia. Każdy rok a nawet miesiąc, dostarcza po prostu nowych, krwawych tego przykładów. 

Fot. Open Doors

Egipt dostarcza wciąż nowych męczenników 

Egipt również od lat jest obecny na mapie współczesnego męczeństwa chrześcijan. Kiedy w 2011 r. po obaleniu w wyniku Arabskiej Wiosny prezydenta Mubaraka do władzy w tym kraju doszło Bractwo Muzułmańskie, było to zapowiedzią problemów wyznawców Chrystusa, którzy w Egipcie (Koptyjski Kościół Ortodoksyjny) żyją od wieków, dłużej niż istnieje islam. Wprawdzie koptowie byli tam dyskryminowani już od lat siedemdziesiątych XX w., ale ich sytuacja pogorszyła się wraz ze wzrostem znaczenia radyklanych ruchów muzułmańskich. Bractwo Muzułmańskie dość szybko (w 2013 r.) odsunięto od władzy, a nawet uznano w Egipcie za organizację terrorystyczną, jednak nie wpłynęło to na zmianę położenia chrześcijan w tym kraju. Oto sytuacje jedynie z ostatnich dwóch lat: „12 grudnia 2016 r. samobójczy atak bombowy na kościół św. Piotra w Kairze pochłonął życie około 30 osób, a dziesiątki innych wiernych doznały obrażeń”. „45 osób zginęło, a 100 doznało obrażeń w wyniku dwóch ataków bombowych na kościoły w miastach Tanta oraz Aleksandria 9 lipca 2017 r. (Niedziela Palmowa). Do ataków przyznało się tzw. Państwo Islamskie”. „25 maja 2017 r. 30 chrześcijan (lub według niektórych doniesień 35) zginęło, a 28 osób zostało zranionych przez uzbrojonych bandytów podczas podróży do klasztoru. Bandyci, zanim otworzyli ogień, próbowali zmusić ofiary do nawrócenia się na islam”. Sytuacja powtórzyła się w ostatnich dniach: „Po raz kolejny doszło do ataku na chrześcijan w Egipcie. Terroryści otworzyli ogień do dwóch autobusów, które były w drodze do klasztoru św. Samuela. Zginęło co najmniej siedmiu chrześcijan”. Hanaa Youssef Mikhael, która straciła męża Ajada Habiba Tawadrosaina podczas ataku na autobus w Minya w maju 2017 r., powiedziała: „Niebo zajęła nowa grupa męczenników”.  

Sudan nieodmiennie na liście prześladowców 

Odkąd Open Doors przygotowuje Światowy Indeks Prześladowań, to jest od 1993 r., Sudan zawsze znajduje się na tej liście. I to wysoko – jeśli nie w pierwszej dziesiątce, to przynajmniej w drugiej. Sytuację pogorszyła jeszcze secesja Sudanu Południowego w 2011 r., po długotrwałej wojnie domowej, częściowo o podłożu religijnym (podobnie jak w Nigerii, na północy dominują muzułmanie, na południu chrześcijanie). W Sudanie wciąż chrześcijanie stanowią blisko 5% populacji, jednak nie są chronieni przez prawo. Przeciwnie, dużą siłą dysponują tam radykalni islamiści. Jednym z głównych problemów tamtejszych chrześcijan są tzw. dżandżawidzi, czyli muzułmańskie milicje plemienne, uzbrojone bojówki napadające na chrześcijan. Jeszcze w czasie sudańskiej wojny domowej, która toczyła się w tym kraju od 1983 r., mogli się przyczynić do zamordowania nawet 200 tys. chrześcijan mieszkających na południu kraju. Ich aktywność nie zakończyła się po secesji Sudanu Południowego, przeciwnie, nadal ich ofiarą padają sudańscy chrześcijanie: mordowani, bici i grabieni. Problemem jest także polityka władz sudańskich. Oto 13 października tego roku w regionie Darfuru sudańscy funkcjonariusze policji bezpieczeństwa aresztowali 13 chrześcijan. Ponadto władze kościelne w Omdurmanie zostały poproszone o przekazanie swojego budynku sakralnego rządowi Sudanu. 

Bycie chrześcijaninem w Somalii to wyrok śmierci 

Jednym z największych siedlisk islamskich organizacji terrorystycznych jest Somalia. Kraj ten od 1991 r. pogrążony jest w wojnie domowej. Jej kolejna faza trwa od dwunastu lat, kiedy Mogadiszu, stolicę tego upadłego państwa, opanowali bojówkarze z organizacji Unia Trybunałów Islamskich 

Jednak największym ugrupowanie tamtejszych radykałów muzułmańskich jest Asz-Szabab, od 2012 r. Stanowiąca formalną komórkę Al-Ka’idy w tzw. Rogu Afryki, czyli na Półwyspie Somalijskim. Organizacja ta, licząca 14 tys. bojowników, uznawana za jedną z czterech najgroźniejszych organizacji terrorystycznych na świecie. Stawia sobie za cel wprowadzenie w Somalii prawa szariatu i ustanowienie tam kalifatu islamskiego. Wysoki poziom agresji kierowanej w stronę miejscowych chrześcijan, dla których konwersja z islamu wiąże się z realnym śmiertelnym niebezpieczeństwem już w chwili odkrycia tego faktu, zapewnia Somalii stałe i wysokie (trzecie za rok 2018!) miejsce w Światowym Indeksie Prześladowań. 

Gdzie indziej nie jest lepiej, a jednak Królestwo Boże rośnie 

Wymieniliśmy cztery kraje Afryki, ale gdyby chcieć opisać sąsiadujące z nimi: Libię, Erytreę, Etiopię czy choćby leżące w pobliżu Nigerii Mali bądź Republikę Środkowoafrykańską sytuacja, jaka w nich panuje, byłaby bardzo zbliżona. Bazując na informacjach dostarczanych przez media zachodnie, siłą rzeczy skupiamy się na tym, co one chcą uwypuklić. A istnieją tematy zwykle najbardziej nośne medialnie. Dlatego może nam się wydawać, że poza ISIS, Al-Ka’idą (może ktoś słyszał jeszcze o Boko Haram?) brakuje innych zorganizowanych sił, które nieustannie toczą walkę przeciwko chrześcijanom. Prawda jest jednak inna. Jak wspomniano wcześniej, znamy ponad sto islamskich organizacji terrorystycznych, które różnymi metodami starają się doprowadzić do tego samego: zbudowania islamskiej władzy absolutnej na terenach mieszanych religijnie, co ma się dokonać poprzez wyrugowania stamtąd chrześcijan. Albo na drodze fizycznej eksterminacji, albo poprzez brutalne zastraszanie, skutkujące ucieczką „niewiernych”.  Jak pokazują wydarzenia rozgrywające się od 30 lat na obszarze od Maroka i Nigerii po Indonezję i Filipiny (choć z różnym natężeniem) trwa bezpardonowa walka o usunięcie chrześcijaństwa z całego tego obszaru wpływów islamu. Co może wydać się najdziwniejsze, Kościół, choć nie ma po swojej stronie ani uzbrojonych po zęby armii, ani przychylności rządów – nawet tych, z krajów dawniej tradycyjnie chrześcijańskich – wcale tej wojny nie przegrywa. Nigdy wcześniej w historii nie nawracało się tak wielu muzułmanów, nawet wiedząc, jaką cenę może im przyjść za to zapłacić. Niebo zajmuje coraz to inna grupa męczenników, a na ziemi zastępują ich coraz to nowi wyznawcy Chrystusa.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze