Fot. pixabay

Nigeria. Kraj męczenników [MISYJNE DROGI]

Dzieci chrześcijan patrzą, jak giną ich rodzice, ponieważ wierzą w Chrystusa. Istnieją kraje, w których terroryści zabijają za wiarę w Chrystusa.

Przed północą 28 listopada 2012 r. do domu Habili Adamu mieszkającego na północy Nigerii wtargnęło czterech ludzi uzbrojonych w karabiny AK-47. Byli członkami terrorystycznej organizacji islamistycznej Boko Haram. Postawili gospodarza przed wyborem: albo przejdzie na islam, albo czeka go śmierć. – Jestem gotowy umrzeć jako chrześcijanin – odparł Habila. Jeden z napastników strzelił mu prosto w twarz na oczach żony i sześcioletniego syna. Islamiści zostawili go leżącego w kałuży krwi, zabronili wzywania pomocy. Byli przekonani, że mężczyzna nie żyje.

Nie tylko on

Habila przeżył atak terrorystów. – Bóg dał mi drugą szansę, abym stał się głosem tych, których pozbawiono prawa głosu, głosem chrześcijan prześladowanych – nie tylko w Nigerii, ale też na całym świecie – mówi dziś Nigeryjczyk. Dramat mężczyzny nie skończył się w 2012 r. Trzy lata później w samobójczym zamachu terrorystycznym zginęła jego siostra Tabita i jej dzieci. Terroryści zaatakowali zbór zielonoświątkowy w Potiskum (Redeemed Christian Church of God) podczas niedzielnego nabożeństwa. – Postanowiliśmy jednak, że nikt nie powstrzyma nas przed oddawaniem czci naszemu Bogu, bez względu na ryzyko. Dziękujemy Bogu, który zawsze daje nam siłę, byśmy mogli być Mu wierni – opowiada Habila. Mimo trudnych doświadczeń mężczyzna nie stracił wiary.

Foto: Open Doors

Prawie sto milionów chrześcijan

Nigerię zamieszkuje 186 milionów ludzi, to najludniejszy kraj Afryki. Na północy dominują muzułmanie, na południu chrześcijanie. Ten równy podział stanowi spory problem społeczny. Dodatkowo, kraj podzielony jest też etnicznie na 250 grup i 521 grup językowych. Najważniejsze ludy to żyjący na północy Hausa i Fulani (głównie muzułmanie) oraz Joruba i Igbo (w większości chrześcijanie). Chrześcijanie są prześladowani przez terrorystów islamskich. Zwykli muzułmanie są im często życzliwi.

Położymy się na ziemi, a ty nas zabij

Nanpak Kumzwan miał siedem lat, gdy był świadkiem ogromnej tragedii. Nagle pojawiło się bardzo wielu agresorów. – Nieśli karabiny i inne narzędzia zbrodni. Okaleczali i zabijali chrześcijan, niszcząc ich mienie i kościoły – opowiada. Gdy splądrowali dom sąsiadów, ruszyli w stronę ich domu. Ojciec Nanpaka wybiegł na zewnątrz, a chłopak razem z matką uciekł w przeciwnym kierunku. – Pobiegliśmy do domu sąsiada, ale przepędzono nas stamtąd. Napastnicy otworzyli do nas ogień. Jedna z kul zraniła moją mamę w policzek, ale mimo bólu mogła biec dalej – opowiada. Matka Nanpaka postanowiła schronić się z dziećmi w buszu. Terroryści muzułmańscy, mający niewiele wspólnego z Koranem, świętowali wprowadzenie islamskiego prawa szariatu w swoim stanie i z tej okazji postanowili wyjść na ulice, by zabijać chrześcijan. – W buszu natknęliśmy się na mężczyznę z naładowanym karabinem. Nie mogliśmy już nic zrobić. Moja mama powiedziała do niego: „Jeśli nas ścigasz, by nas zabić, to my już nie damy rady uciekać. Położymy się na ziemi, a ty nas zabij”. Mężczyzna kazał się nam położyć na ziemi i to zrobiliśmy. Potem strzelał do nas po kolei. Zabił moją matkę, brata i siostrę. Mnie postrzelił w plecy, ale nie umarłem. Leżałem tam w ogromnym bólu, aż ten człowiek odszedł” – wspomina Nanpak. Potem chłopiec pobiegł do pobliskiego domu. Chciał się w nim schronić, ale został stamtąd przepędzony. Noc spędził w buszu. Kolejnego dnia postanowił wrócić do domu, miał nadzieję, że spotka tam ojca. Okazało się, że tata chłopaka został zamordowany. A Nanpak kolejny raz musiał walczyć o swoje życie. Jego dalsze losy opisuje relacja zamieszczona przez Głos Prześladowanych Chrześcijan: „Po twarzy Nanpaka spływają łzy, gdy wspomina wydarzenia z 2002 r., które pochłonęły jego rodziców, brata i siostrę, pozostawiając go samego na tym okrutnym świecie. Miał wtedy zaledwie siedem lat. Jedyną pociechą jest dla niego Słowo Boże. Nanpak ukończył szkołę podstawową i średnią w Stephen’s Children Home z bardzo dobrymi wynikami. Następnie otrzymał stypendium David Oyedepo Foundation, które pozwala mu studiować mikrobiologię na Uniwersytecie Landmark w Omuaranie w stanie Kwara.

Nigeria

fot. Pixabay

Nigdy nie poddamy się zwątpieniu

62-letni Christian Baba Kale Dankali przebywał w swoim domu we wsi Tundun Waka, kiedy 15 sierpnia ubiegłego roku zaatakowali go muzułmanie. Został zamordowany. Jego syn, 20-letni Micah Kale, usłyszał strzały. Wybiegł z domu, by sprawdzić, co się stało i znalazł ciało ojca. Jego krzyk sprawił, że zabójcy wrócili i zamordowali także jego. Ich żony z dziećmi uciekły z wioski. Na sąsiednim osiedlu napastnicy porwali trzy kobiety i niemowlę. Tamtejsi chrześcijanie uważają, że ataki są częścią planu mającego na celu wypędzenie stamtąd wierzących w Chrystusa, którym udało się przeżyć. Siedem lat wcześniej w zamieszkach po wyborach muzułmanie spalili osiem kościołów. Nie pozwolili na ich odbudowę. Potrzebna jest modlitwa nie tylko w intencji ochrony życia wierzących, ale też o ducha przebaczenia dla skrzywdzonych i uwolnienie ich od pragnienia zemsty i rewanżu. Pastorzy muszą powstrzymywać wierzących przed podejmowaniem działań odwetowych. Modlitwy potrzebują też nigeryjscy muzułmanie. Wielu z nich jest otwartych na Ewangelię, pomimo, a nawet wręcz za sprawą napięć religijnych. Przychodzą do Chrystusa, jednak grożą im dyskryminacja, ostracyzm, groźby, a często też śmierć. Nawróceni z islamu potrzebują schronienia i pracy z dala od swego domu, w którym mogliby umrzeć. Dzieje Kościoła w Nigerii potwierdzają prawdę wypowiedzianą ustami Tertuliana, świadka starożytnych prześladowań: „Krew męczenników jest nasieniem (nowych) chrześcijan”. Prześladowania wzmacniają wiarę żywego Kościoła, dzięki nim kolejne osoby mogą uwierzyć w Chrystusa. Nie zmienia to jednak faktu, że Kościół krwawi. I to krwawi obficie.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze