Nigeria: Siostry Miłosierdzia pomagają ofiarom handlu ludźmi
Dają bezpieczne schronienie i wyciągają pomocną dłoń do tych, których wolność jest zagrożona. Siostry Miłosierdzia w Nigerii obrały sobie za cel wszechstronną pomoc ofiarom handlu ludźmi. Swoją historię towarzyszenia im w drodze do wolności opowiedziała nam siostra Justina Suekime Nelson.
Według danych Komisji Europejskiej, Nigeria jest jednym z głównych krajów pochodzenia ofiar handlu ludźmi trafiających do Unii Europejskiej, obok Chin, Mołdawii, Pakistanu i Maroka. W samej Nigerii problem handlu ludźmi dotyczy w dużej mierze młodych dziewcząt. Władze nigeryjskie wskazują, że 46 proc. przypadków handlu ludźmi dotyczy dziewcząt poniżej 16. roku życia.
Na walkę z tym procederem w Nigerii kładą nacisk Siostry Miłosierdzia. Do tego zgromadzenie zobowiązało zakonnice w każdym regionie i prowincji. Siostrę Justina Suekime Nelson wyznaczono do objęcia roli koordynatorki ds. przeciwdziałania handlowi ludźmi w Nigerii oraz w wewnątrzzakonnym powołanym specjalnie do tego celu zespole.
>>> Nigeria: co najmniej 100 osób zaginionych po wywróceniu się łodzi
S. Justina wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia w Nigerii w 1985 r. i złożyła pierwszą profesję w 1988 r., po czym była przydzielana do różnych prac duszpasterskich. Pracowała w parafiach, uczyła katechizmu i realizowała wizyty domowe, co jest częścią charyzmatu Sióstr Miłosierdzia.
Od 2008 roku siostra wspierała rehabilitację młodych dziewcząt, które padły ofiarą handlu ludźmi, a także ofiar molestowania. Została też członkinią międzynarodowego zespołu. „Pewnego razu, gdy byłam w Australii w ramach programu przeciwdziałania handlowi ludźmi, zobaczyłam zdjęcie nigeryjskiej dziewczyny, która padła ofiarą tego procederu” – wspomina. „Natychmiast przyszła mi do głowy ogromna odległość, jaką musiała pokonać, by tam dotrzeć i koszt takiej podróży. Poczułam się zobowiązana do zrobienia czegoś dla niej i dla wielu innych przemycanych dziewcząt”.
Kilka razy s. Justina musiała przemawiać w obronie maltretowanych ofiar przed sądem. Opowiedziała o dwóch konkretnych przypadkach. Pierwszym z nich była historia piętnastoletniej dziewczyny, Ethli (nie jest to jej prawdziwe imię), która została zatrudniona jako pomoc domowa w pewnej rodzinie. Była sierotą i została przywieziona do miasta przez krewnego. Była często bita, obrzucana wyzwiskami i źle karmiona przez swoją pracodawczynię. Kiedy Ethla nie mogła już tego znieść, uciekła od rodziny do sióstr. Siostra Justina towarzyszyła jej na policji, gdy opowiadała swoją historię. Po zweryfikowaniu tych informacji jej pracodawczyni została aresztowana i stanęła przed sądem.
>>> Nigeria: zastrzelono katolickiego księdza
„Wtedy adwokat zadzwonił do mnie i zapytał: «Siostro, czy staniesz jako świadek w obronie dziewczyny, jeśli zostaniesz o to poproszona?». Zastanowiłam się przez chwilę i poprosiłam go, aby dał mi trochę czasu na odpowiedź” – powiedziała zakonnica. W Nigerii jest to bowiem dość niezwykłe, zobaczyć siostrę zakonną w sądzie. „Porozmawiałam z moją przełożoną i po modlitwie i zastanowieniu się nad tym, co oznaczałoby to dla tamtej dziewczyny, zdecydowałam się to zrobić. Moja przełożona bardzo mnie wtedy wspierała” – kontynuuje swoją opowieść. S. Justina zeznawała w sądzie, a dziewczyna została uwolniona z domu kobiety i umieszczona w na jakiś czas w schronisku, zanim wróciła do swoich krewnych w wiosce.
Drugi epizod był historią ojca, który wykorzystywał seksualnie swoje córki. Kiedy dziewczęta w końcu odważyły się powiedzieć o tym nauczycielce, ta uznała, że najlepiej będzie przestawić ich historię s. Justinie. „Moje serce krwawiło. Musiałyśmy natychmiast coś dla nich zrobić!” – wspomina zakonnica. Ich ojciec został aresztowany, ale nie przyznał się do winy. S. Justina opowiada, że jej życie było zagrożone. „Mężczyzna miał po swojej stronie wpływowych ludzi, którzy chcieli, abyśmy wycofali sprawę” – powiedziała. „Otrzymałam kilka gróźb i w pewnym momencie zaczęłam się bać, ale nie poddałam się. Dużo się modliłam”. Po wielu miesiącach procesu mężczyzna został ostatecznie skazany na dożywocie.
Siostra Justina Nelson jest szczęśliwa, że może pracować na rzecz sprawiedliwości oraz wolności ofiar procederu handlu ludźmi. „Pasja, którą mam dla sprawiedliwości i nienawiść do ucisku rozpaliły we mnie ogień, by pomimo ryzyka walczyć w tej sprawie, zwłaszcza edukując ludzi. Wierzę, że lepiej jest uświadamiać ich o zagrożeniu, aby nie stali się ofiarami tego procederu” – podsumowała siostra.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |