Foto: arch. Jasiek Mela

Obcy to przyjaciel [MISYJNE DROGI]

O modlitwie hipstera, pasji w dawaniu siebie innym, wciskaniu kitu i zmienianiu świata, z Jaśkiem Melą, nastoletnim zdobywcą obu biegunów, Elbrusa i Kilimandżaro rozmawia Marcin Wrzos OMI.

Marcin Wrzos OMI: Jesteś trochę szalony? Z grubej rury wygląda to tak: niepełnosprawny nastolatek idzie na bieguny. Niedźwiedzie, bardzo zimno. Wchodzi na Elbrus, Kilimandżaro. Nie wszyscy na to by się zdobyli…

Jasiek Mela: – Żeby robić rzeczy wielkie, trzeba mieć odwagę. Czasem wielką rzeczą jest wyjście z domu, gdy otacza cię mur kompleksów i boisz się spojrzeń innych ludzi. Dla mnie pójście na basen po wypadku było kosmicznym wyzwaniem. Ukrywałem swoją niepełnosprawność pod grubymi bluzami z długim rękawem, a tu nagle miałbym kicać na jednej nodze (pływam bez protezy) w samych gaciach? Tak przy wszystkich? Ano tak, nie można się uzależniać od opinii innych ludzi, a  ich spojrzeń postrzegać jako obelgi, bo tak wcale nie jest. Jak masz głowę na karku, to liczba rąk czy nóg nie ma znaczenia. Wymyślisz coś, wymarzysz sobie i zaczynasz to realizować. Po prostu. Bo życie jest proste.

Co jest Twoją siła napędową, zapałem. Ciągle przecież coś wymyślasz, podróżujesz: miłość, chęć pokazania innym, że potrafisz, Bóg?

– Na pewno wszystko po trochu. Żadna z  tych spraw nie działa osobno, Obcy to przyjaciel wszystkie się przeplatają. W miłości, takiej męsko-damskiej, jest dużo Boga. W Bogu miłości, bo Bóg jest miłością. W czymkolwiek, co robię, jest chęć pokazania, że wszystko jest możliwe. Gdy robisz coś z myślą o innych, masz pełne prawo być egoistą i czerpać z tego mnóstwo dobra dla siebie. Nie mówię tu o kasie, ale o czymś niemierzalnym liczbą zer, czyli o poczuciu, że robisz kawał dobrej roboty.

Miałeś 13 lat. Porażenie prądem, straciłeś nogę i rękę. Wcześniej pożar domu, śmierć młodszego brata. Nie buntowałeś się przeciw Bogu? Ja bym się zbuntował. Modlisz się? Przecież to dziś niemodne.

– Niemodne? A tam, siostry od dawna nazywają mnie hipsterem. Moja relacja z Bogiem to masa kłótni, bo ja od zawsze mam wielką potrzebę intensywnego odczuwania życia, a przy dużym pędzie łatwo wcisnąć sobie kit, że nie ma czasu na modlitwę. To jednak zawsze jest głupie kłamstwo. Staram się spowalniać na tyle, by mieć w życiu czas na rzeczy ważne, bo pędząc, omija się wiele spraw.

>>>Jasiek Mela: warto się modlić, warto ufać i mieć nadzieję [WIDEO]

fot. unsplash

Czego uczą Cię wyprawy? Pokory, gdy mierzysz się ze szczytem, poszanowania dla sił przyrody, a może szacunku dla spotkanego człowieka?

– To wszystko zależy od charakteru podróży. Mnie najbardziej pasjonują wyprawy autostopowe, spędzone wśród ludzi, gdzie architektura i natura są tłem dla ludzkich emocji. Przy takich wyjazdach nieustannie uczymy się pokory i tego, jak niewiele od nas zależy. Gdy jedziesz stopem, masz tylko ramowy plan trasy, bo i tak będziesz mógł pojechać tam, gdzie wybiera się kierowca, który się obok ciebie zatrzyma. Chłoniesz innych ludzi, ale i dajesz coś od siebie. To taka równorzędna wymiana i tylko wtedy taka podróż ma sens. Gdy podchodzisz do ludzi z dobrą energią i uśmiechem, niemal zawsze otrzymujesz w zamian to samo.

Jesteś tym, który zapala wielu do czynienia dobra. Współprowadzisz fundację „Poza Horyzonty”, chcesz pomagać innym uwierzyć we własne siły. To trudna robota?

– Pewnie, że trudna, bo pochłaniająca bez reszty. Walczysz o  pewne ideały i o pomoc innym, a państwo zamiast nas jakkolwiek wspierać, rzuca nam kłody pod nogi. My zamiast liczyć na mannę z nieba albo pomoc państwa (nie wiadomo, co bardziej realne) działamy niezależnie, a  państwo węszy w tym swój interes i opodatkowuje darowizny na rzecz naszych podopiecznych. To zwykła kradzież. Ale co zrobisz? Nie ma co rozkładać rąk. Całego świata nie zmienimy, ale mamy wpływ na życie poszczególnych ludzi. A ich wdzięczność jest taką zapłatą, że możesz dalej iść pod wiatr, zaciskając zęby.

Pomagają Ci w niej wolontariusze? Ilu ich masz, jak oceniasz współpracę z nimi?

– Trudno to wyliczyć, bo wolontariusz wolontariuszowi nierówny. Ktoś ma wielkie umiejętności, ale ma też swój biznes i  choćby chciał, to może nam poświęcić skrawek swojego czasu. Każdy skrawek to oczywiście wielki skarb, bo gdy ktoś jest motywowany pasją i niesieniem dobra, to ma ogromną moc. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma swoje życie, swoje pasje. Jeśli mimo to znajduje czas i chęć, by zrobić coś ponad to, zorientować się na drugą osobę, to kapitalnie! W grupie jest zawsze łatwiej niż samemu.

A może podczas wypraw spotkałeś się z polskimi młodymi ludźmi, którzy dla innych np. na misjach pomagają w szkołach, sierocińcach, budują studnie, a może nawet prowadzą katechezy?

– Kiedyś pewien ksiądz zaprosił mnie do Stanów Zjednoczonych, abyśmy razem prowadzili katechezy dla Polonii za granicą oraz dla Amerykanów. Czasem nie trzeba jechać do dżungli, by zobaczyć realne potrzeby ludzi zagubionych w dżunglach z betonu, wśród anonimowego społeczeństwa. Pewnego razu w mojej Fundacji robiliśmy projekt dla dzieciaków z krakowskiego domu dziecka. To smutne widzieć osoby, które mimo braku chorób czy niepełnosprawności ma dużo mniejsze szanse na życiowy start, bo nie mają żadnych sensownych wzorców. Mieszkałem pół kilometra od tego domu dziecka, choć w całkiem innym świecie. Świat pełen jest niesprawiedliwości, a  my nie możemy udawać, że problemy innych ludzi nas nie dotyczą, bo gdy coś dzieje się obok nas, to powinniśmy czuć się za to odpowiedzialni.

>>>Ten papież był prawdziwym alpinistą. Zdobył nie tylko Mont Blanc!

Foto: arch. Jasiek Mela

Uważasz, że warto spędzić wakacje czy jakiś okres życia, pomagając bezinteresownie innym?

– Przeczytałem kiedyś takie ładne zdanie, że obcy człowiek to przyjaciel, którego po prostu jeszcze nie znamy. Pomaganie innym to dawanie czegoś od siebie oraz zachęcanie do tego innych. Gdy zachęcimy dużo osób, sami możemy liczyć na pomoc, gdy będzie ona potrzebna. A skoro Bóg wcale nie oczekuje od nas tylko poświęceń i cierpiętnictwa, tylko cieszy się naszą radością, to nie ma chyba lepszej drogi, niż pomagać i cieszyć się z tego.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze