Papież Jan Paweł II i oblaci [MISYJNE DROGI]
Okres od 1 do 8 kwietnia br., czyli ostatnie dni choroby Ojca Świętego Jana Pawła II, dzień powrotu do domu Ojca i oczekiwanie na pogrzeb Papieża określone zostały jako czas narodowych rekolekcji. W te wyjątkowe dni skupienia włączyła się także moja oblacka wspólnota w Obrze. Trwaliśmy w zadumie i na modlitwie, która z błagania o powrót do zdrowia przekształciła się w dziękczynienie za życie oraz za dzieło wielkiego i świętego człowieka.
W owych dniach Papież gromadził wokół siebie ludy i narody, wierzących różnych religii świata i niewierzących oraz przemawiał mocniej niż kiedykolwiek, choć tym razem głównie swoim cierpieniem i swoim milczeniem. Z opublikowanego testamentu dowiedzieliśmy się, że w swoim bólu nie był sam: Czasy, w których żyjemy, są niewymownie trudne i niespokojne. Trudna także i nabrzmiała właściwą dla tych czasów próbą – stała się droga Kościoła, zarówno Wiernych jak i Pasterzy. W niektórych krajach Kościół znajduje się w okresie takiego prześladowania, które w niczym nie ustępuje pierwszym stuleciom, raczej je przewyższa co do stopnia bezwzględności i nienawiści. A prócz tego – tylu ludzi ginie niewinnie… W miarę podążania drogą Kościoła Jan Paweł II stawał się coraz bliższy i coraz bardziej solidarny z tymi, dla których droga ta była trudną i nabrzmiałą próbą.
W duchu św. Eugeniusza de Mazenoda
W zadumie nad tymi treściami cofnąłem się myślą do obrazu papieża, jaki w niełatwych czasach porewolucyjnej Francji naszkicował nasz Ojciec Założyciel – św. Eugeniusz: Wybrany przez Boga do reprezentowania na całej ziemi Najwyższego Pasterza dusz, Ojciec Święty ma przed oczyma Kościół zmuszany do odpierania strasznych ataków i znoszenia twardych walk. Doświadcza on na sobie wszystkich udręk Oblubienicy Jezusa Chrystusa (List pasterski z 12 VI 1847 r.). Przejęty tym obrazem czynił wszystko, aby ani on, ani członkowie jego Zgromadzenia nie przydawali trosk Ojcu Świętemu. Stał się człowiekiem Kościoła i człowiekiem papieża. Robił, co w jego mocy, aby miłość i szacunek do Namiestnika Chrystusowego zaszczepić swoim duchowym synom – oblatom.
Miłość, wdzięczność, szacunek, zaufanie oraz inne szlachetne uczucia, jakie oblaci żywili do papieży, nie były nigdy jednostronne i zawsze spotykały się z wzajemnością. Tak też było w przypadku Jana Pawła II, który był dla nas dobrym ojcem.
Ojcem, który nie bał się wypowiedzieć swojego uczucia
Stało się tradycją, że uczestnicy kapituł generalnych składali wizytę Ojcu Świętemu. W czasie tych oficjalnych audiencji dla delegatów reprezentujących oblatów z całego świata Jan Paweł II znalazł zawsze sposób, aby okazać nam swoją życzliwość i serdeczność. Czynił to zazwyczaj zaraz w pierwszej części swojego przemówienia. Za jego pontyfikatu odbyło się pięć naszych kapituł generalnych. Pozwolę sobie przywołać słowa skierowane do członków pierwszej i piątej. 5 grudnia 1980 r. mówił: Gdy patrzę na waszą wielką rodzinę moje serce napełnia się podziwem. Jesteście bowiem misjonarzami Chrystusa, oblatami Dziewicy Maryi! Jeszcze bardziej wzruszające było pozdrowienie skierowane do oblatów 24 września 2004 r. Mimo iż był to już czas, w którym wymowa sprawiała Papieżowi wiele kłopotu i najczęściej jeden z kurialnych prałatów odczytywał tekst papieskiego przemówienia, słowa będące wyrazem serca wypowiedział osobiście: Umiłowani! Cieszę się, że w czasie kapituły generalnej waszego Instytutu mogę was przyjąć oraz zapewnić o mojej duchowej bliskości w modlitwie… Dziękuję wam wszystkim za życzliwość, jaką okazujecie Następcy św. Piotra. Odwzajemniam ją serdecznie, a czynię to zarówno z powodu nabożeństwa, jakie żywię do waszego O. Założyciela – św. Eugeniusza de Mazenoda, jak również z powodu szacunku dla waszego maryjnego i misyjnego Zgromadzenia.
Ojcem, który potrafił cenić naszą posługę
Wobec uczestników kapituły generalnej z 1986 r. Ojciec Święty uznał, że przez 160 lat Oblaci Maryi Niepokalanej zapisali wspaniały rozdział historii misyjnej we współczesnym Kościele, od dalekiej Północy aż po Równik. W tym samym przemówieniu pochwalił dążność Zgromadzenia w kierunku nowego wysiłku misyjnego na rzecz ubogich tego świata oraz trud podjęty na polu odnowy życia wspólnotowego, które rodzi gorliwość zakonną i apostolską. Przypomniał nam też, że gorliwość ta stanowi klucz do problemu powołań kapłańskich i zakonnych, bo jakże młodzi mogą zapukać do drzwi wspólnot przeciętnych i pogrążonych w zeświecczeniu?
Doceniając dobro płynące z oblackiej posługi, Jan Paweł II uczył nas dziękowania za nie Bogu i umiejscowienia go w Kościele. 24 września 1998 r. mówił: Razem z wami wszystkimi składam Bogu dziękczynienie za dzieło dokonane przez oblatów. Przez swoją obecność na wszystkich kontynentach, szczególnie na ziemiach odległych, jesteście w kontakcie z ludźmi różnych kultur i tradycji; jest to znak powszechności Kościoła i jego zatroskania o wszystkie ludy… Kościół docenia waszą dyspozycyjność i waszą gotowość do odpowiadania na wezwania Chrystusa wszędzie tam, gdzie jesteście posłani oraz do zaangażowania w służbę Kościołom lokalnym.
Ojcem, który pouczał, zachęcał i wskazywał drogę
Świętej pamięci Papież spoglądał nie tylko na owoce oblackiej posługi; patrzył też w przyszłość i wytyczał nam zadania. Przemawiając do oblatów 5 grudnia 1980 r., powiedział: Trzeba, aby każdy, w duchu wiary i pokornej dyspozycyjności, przylgnął do przykładu i nauki Boskiego Mistrza. To pociągnie za sobą pragnienie stawania się ciągle bardziej i ciągłe lepiej kapłanami i zakonnikami w życiu przeżywanym we wspaniałomyślnym oddaniu posłudze… ze szczególnym zwróceniem uwagi na upokorzonych, ubogich, cierpiących. W przesłaniu do uczestników ostatniej kapituły generalnej zachęcał oblatów do trwania w odnowionej braterskiej komunii. Jest to zgodne z pragnieniem Ojca Założyciela, który chciał, aby oblaci stanowili rodzinę o jednym sercu i jednej duszy. Ale nie tylko dlatego: Dzisiaj jesteście obecni w ponad tysiącu wspólnotach w 67 krajach świata, więc komunia ta jest zobowiązującym wyzwaniem; jest ona ważna także jako znak dla ludzkości, która jest powołana, aby w swojej różnorodności kroczyć drogą solidarności (24 IX 2004 r.). Wskazywał nam także nowe tereny misji: środki społecznego przekazu, dialog, inkulturację (cf. 24 IX 1998 r.).
W czasie audiencji udzielonej pielgrzymom uczestniczącym w kanonizacji św. Eugeniusza, zwracając się do oblatów, przypomniał nam o naszej drodze, czyli drodze, którą wytycza Reguła i zachęcał: idźcie dalej śladami Jezusa Chrystusa, a to czyniąc, starajcie się być świętymi i kroczcie odważnie tymi samymi drogami, po których przeszło tyłu pracowników ewangelicznych.
Ojcem, który przypominał i upominał
Dobry ojciec nie tylko okazuje serce, docenia i poucza; bywa, że jego dobroć wyraża się w przypomnieniu, czy nawet upomnieniu. Nic więc dziwnego, że w mowach Jana Pawła II do oblatów jest obecny także ten wymiar ojcostwa. Ten, który nie obawiał się zwracać uwagi wielkim tego świata, nie mógł tego nie czynić wobec ludzi Kościoła. Dlatego nie może dziwić, że wołał do oblatów: Synowie Eugeniusza de Mazenoda, którego gorliwość w głoszeniu Ewangelii porównywano do podmuchu mistralu! Dziedzice oblackich pokoleń, prawie przez dwa wieki rozmiłowanych w Jezusie Chrystusie! Pozwólcie, że bardziej niż kiedykolwiek pociągną was te olbrzymie i ubogie tłumy Trzeciego Świata, jak również ta czwarta część świata zachodniego, pogrążona w nędzy i często nie znająca Boga (2 X 1986 r.).
Gdy w grę wchodziły sprawy najważniejsze, aby jego słowo mocniej uderzyło w serca oblatów, Papież potrafił wesprzeć się osobą św. Eugeniusza – naszego założyciela. Tak było w czasie XXXI kapituły generalnej: Pytanie zasadnicze, jakie stawia on [św. Eugeniusz de Mazenod] dzisiaj wszystkim swoim synom głosem następcy św. Piotra jest krótkie i wstrząsające: czy Jezus Chrystus jest naprawdę w sercu waszego życia?
Ojciec Święty upominał się także o inne sprawy. Prosił, aby w misję ewangelizacji ubogich włączać braci zakonnych i chrześcijański laikat. Apelował, aby słuchać głosu młodego pokolenia i aby młodym zapewnić formację filozoficzną i teologiczną, duchową i duszpasterską wysokiej jakości i w pełni zgodną z Magisterium (cf. 2 X 1986 r.). Wymagał ustawicznej troski o życie duchowe i przypominał, aby przy dokonywaniu wyboru priorytetów naszego posłannictwa zachować wierność pierwotnemu charyzmatowi (24 IX 2004 r.).
Ten, którego dewizą życia były słowa Totus Tuus nie zawahał się, aby nam przypomnieć o miejscu Maryi w naszym charyzmacie i życiu. Zachęcam, abyście na nowo zbadali miejsce Niepokalanej Dziewicy w waszym życiu osobistym, w waszych wspólnotach i w misjonarskiej pracy… Bądźcie zawsze i wszędzie Misjonarzami Oblatami Maryi Niepokalanej! Pod Jej opieką macie pewność, iż nigdy nie stracicie odwagi, ufności, pokoju i radości! (2 X 1986 r.).
Ojcem, który potrafił zaufać i powierzyć ważne obowiązki
Oblaci pracujący w różnych instytucjach Stolicy Apostolskiej są znakiem ufności Jana Pawła II do naszego Zgromadzenia. Nie sposób tu wymieniać wszystkich, ale wypada wspomnieć o. Marcelego Zago, który w latach osiemdziesiątych był sekretarzem ówczesnego Sekretariatu dla Niechrześcijan, a od 1998 r. sekretarzem Kongregacji Ewangelizacji Narodów, o. Józefa Metzlera, któremu powierzono odpowiedzialność za Tajne Archiwa Watykańskie, czy o. Józefa Kuca, który od 13 lat jest rektorem Papieskiego Kolegium Misyjnego w Rzymie.
Niewątpliwym wyrazem papieskiego zaufania do oblatów były także nominacje biskupie. W tym miejscu pozwolę sobie na przywołanie zdarzenia, o którym opowiadał mi nasz były Ojciec Generał -śp. abp M. Zago. Otóż w czasie jednego z dość licznych spotkań, jakie miał z Ojcem Świętym, został zapytany o sprawy Zgromadzenia. W pewnym momencie rozmowa zeszła na tematy związane z rozwojem Instytutu i nowymi powołaniami. Papież pytał, czy tendencje spadkowe w personelu i w powołaniach zostały już zatrzymane. O. Generał odpowiedział z przykrością, że z powodu braku powołań wszystkie wskaźniki nadal mają tendencję spadkową, z wyjątkiem jednego: wskaźnik biskupów od jakiegoś czasu idzie w górę! Ojciec Święty pokiwał głową i odpowiedział: Cóż, biskupów to ewentualnie mogę ci jeszcze dodać, ale dawanie powołań przekracza moje kompetencje. I rzeczywiście nominacji biskupich za jego pontyfikatu było wiele. Jan Paweł II mianował 36 biskupów spośród członków naszego zgromadzenia (jednego z nich wyniósł do godności kardynalskiej), 2 prefektów apostolskich i 1 przełożonego misji sui iuris.,
Ojcem, który nagradzał
Bezsprzecznie cenną nagrodą Jana Pawła II dla Zgromadzenia było jego zaufanie do oblatów i powierzanie im odpowiedzialności za ważne dzieła w Kościele. Nagrodą były także audiencje nam udzielane: i te grupowe, jak w czasie kapituł generalnych, i te indywidualne, osobiste – z wymianą choćby kilku zdań oraz z pamiątkowym różańcem i zdjęciem. Jednak nagrodą, która pozostanie w Zgromadzeniu na zawsze, a więc nagrodą dla każdego oblata najcenniejszą, było ogłoszenie naszego O. Założyciela – Eugeniusza de Mazenoda świętym oraz wpisanie w poczet błogosławionych ojców Józefa Gerarda i Józefa Cebuli.
W 1826 r., po zatwierdzeniu przez Kościół naszego Zgromadzenia i jego Reguły, o. Założyciel zobowiązał oblatów do wdzięcznej pamięci o papieżu Leonie XII, który dokonał tego aktu. Zatwierdzając Regułę Zgromadzenia, Leon XII dał nam drogę, która prowadzi do świętości. Jan Paweł II wynosząc do chwały ołtarza naszych współbraci, zebrał pierwsze owoce tej drogi i podarował je oblatom jako nagrodę i jako wzór do naśladowania. Tym bardziej pozostanie w naszej wdzięcznej pamięci. Pozostanie tam jako dobry ojciec oblackiej rodziny.
Nr 3/2005
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |