Podeptani ludzie. Niewolnicy reżimu. cz. 2

Niewolnictwo w XXI w. niestety ma się dobrze. Nie tylko w Afryce czy na Bliskim Wschodzie, ale również w Korei Północnej. Najprawdopodobniej jest to miejsce, z którego pochodzi jedna z największych grup współczesnych niewolników. Tylko nikt o tym dziś nie mówi. Z jednej strony nie ma informacji na ten temat, a z drugiej może być to niewygodne dla ludzi czerpiących z tego zysk. 

Fot. U.S. Army Korea (Historical Image Archive), flickr.com

Doświadczeni ludzi 

Mało kto jest świadom tego, jak naprawdę wygląda życia przeciętnego mieszkańca Korei Północnej. Ludzi ci są wyjęci spod jakikolwiek normalnego prawa. Jedynym wyznacznikiem jest ślepe posłuszeństwo najwyższemu wodzowi. Jeśli ktoś się wychyli, od razu trafia do obozu koncentracyjnego, których dziś jest kilkadziesiąt na terenie tego kraju. Do łagru można trafić nawet za najmniejsze przewinienia: za spóźnienie się do pracy czy nieodpowiednie potraktowanie pracownika administracji państwowej. Ojciec Blot wspominał, jak jeden z jego znajomych został skazany na karę chłosty za to, że niewyraźnie pozdrowił wodza, wchodząc do jednego z urzędów.  

Niewolnicy systemu 

Mieszkańcy Korei Północnej są dziś podwójnymi niewolnikami. Z jednej strony są w niewoli państwa, które traktuje ich jak rzeczy. Z drugiej są niewolnikami wszystkich tych, którzy próbują się wzbogacić na biedzie innych ludzi. Ojciec Blot opowiadał, że na terenie tego totalitarnego państwa funkcjonują zorganizowane grupy przestępcze, które przekupują funkcjonariuszy policji, straży granicznej, a czasem nawet urzędników, tylko po to, żeby ci przymykali oczy na proceder niewolnictwa. Handel ludźmi kwitnie szczególnie w obozach koncentracyjnych. Łupem handlarzy padają najczęściej chrześcijanie, którzy stanowią szczególne zagrożenie dla państwa. Tym samym pozbywają się problemu i mogą do tego jeszcze zarobić. Często tych ludzi sprzedaje się jako dawców organów wewnętrznych, natomiast kobiety trafiają do zagranicznych domów publicznych. Handluje się nawet chrześcijańskimi dziećmi. 

Kraj czysty rasowo 

Fot. Sheridans Of Asia, flickr.com

Najwyższe północnokoreańskie władze są przewrażliwione na punkcie czystości rasy. Często dochodzi do zabijania nowonarodzonych dzieci, u których stwierdzono jakiekolwiek upośledzenie. Te, u których nie wykryje się niepełnosprawności we wczesnym okresie życia, umieszcza się w specjalnych ośrodkach na prowincji, w których panują skandaliczne warunki. Ojciec Blot mówi nawet: „europejscy obrońcy zwierząt nie są w stanie wyobrazić sobie, jak żyją i są traktowane osoby niepełnosprawne w Korei Północnej”. Najczęściej są pozostawiane samym sobie. Nazwa „ośrodek” jest tylko nazwą. Najczęściej są to zwyczajne więzienia, coś na wzór obozów koncentracyjnych, w których nikt nie przejmuje się niczyim losem. Jak wspominał Ojciec Blot, administracja państwowa robi wszystko, żeby w kraju nie były widoczne osoby z choćby najmniejszą oznaką jakiejkolwiek deformacji. Eugenika w wydaniu Koreańczyków z Północy wydaje się naprawdę brutalna, a wszystko po to, że w nadal karmić naród propagandą na temat doniosłości komunizmu i wyższości nad innymi rasami.  

Fot. beatplusmelody, flickr.com

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze