Foto: Misyjne Drogi

Powracający misjonarze [MISYJNE DROGI]

Czasem ich wspomnienia z misji pojawiają się w formie wtrąconych zdań: „Gdy pracowałem w Kamerunie …”. Najczęściej jednak wpływ doświadczeń misyjnych
widoczny jest w różnych postawach duszpasterskich, np. w szczególnej wrażliwości na ludzi oddalonych od żywej wspólnoty wiary czy na biednych. Często prezentują też wielką zdolność adaptacyjną do nowych sytuacji społecznych i kościelnych.

Powrót z misji nie jest prostą sprawą. Trzeba to wyraźnie podkreślić. Staje się on wielkim wyzwaniem. Jak osobiste doświadczenie misyjne przełożyć na nowe/stare warunki? Wielu misjonarzy przeżywa wręcz swoisty szok kulturowy powrotu. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy sami chcieli powrócić, a tym bardziej ma to miejsce, gdy do powrotu zmuszają ich różne okoliczności. Dla wielu
misjonarzy, zwłaszcza tych z wieloletnim stażem, taki powrót stanowi swoistą „amputację”. Jest odcięciem od dotychczasowej posługi, w którą przez lata wkładali swe serce. Często wiąże się to z trudnością odnalezienia się w nowej rzeczywistości (tak społeczeństwa, jak i Kościoła). Powracającym misjonarzom pragnącym się udać do lekarza niełatwo wytłumaczyć, że muszą teraz mieć
swojego lekarza rodzinnego, że powinni znać swój numer PESEL, że załatwiając pewne sprawy służbowe będą pytani o prywatny numer telefonu czy adres poczty elektronicznej. Nie taki kraj znali ze swej młodości, gdy wyjeżdżali na misje. Wielu przechodzi też okres duchowego wypalenia. Czasem niełatwo wytłumaczyć pytającym, dlaczego się powróciło. Niektórym wydaje się wręcz, że to
swoista zdrada wielkiego powołania. Z różnych powodów, najczęściej zdrowotnych, wielu oblackich misjonarzy kameruńskich powróciło do ojczyzny lub podjęło pracę w innych częściach świata. Swoje misyjne „szlify” zdobywali w różnych sytuacjach, dlatego też nie dziwi, że to doświadczenie różnie promieniuje w ich dalszej posłudze. Co prawda w gronie oblackich misjonarzy powracających z Kamerunu nie ma biskupów, ale wielu z nich zostało skierowanych do bardzo ciekawych posług. Kilku też zostało w Kamerunie, gdzie znaleźli miejsce wiecznego odpoczynku (Piotr Czyrny OMI, Henryk Dejneka OMI, bp Eugeniusz Juretzko OMI, Grzegorz Rosa OMI, Stanisław Tomkiewicz OMI).

Foto: Prokura Misyjna

Służąc Kościołowi powszechnemu i oblatom

Spośród dawnych misjonarzy kameruńskich niektórzy po powrocie zostawali nawet prowincjałami (Paweł Latusek OMI, Ryszard Szmydki OMI). Jeden pełni dziś ważną rolę w Watykanie w Kongregacji Ewangelizacji Narodów, wykorzystując swe doświadczenia w służbie Kościołowi powszechnemu (Ryszard Szmydki OMI). Dawni misjonarze kameruńscy służyli też swym doświadczeniem w zgromadzeniu na poziomie generalnym, bądź to jako asystent generalny ds. misji, bądź jako sekretarz generalny zgromadzenia (Marek Jazgier OMI). Jeden z dawnych misjonarzy kameruńskich z doświadczeniem pierwszej linii ewangelizacji oraz wieloletniej pracy formacyjnej w Kamerunie został przez o. generała poproszony najpierw o sprawowanie funkcji przełożonego w naszym domu macierzystym w Aix-en-Province (Krzysztof Zielenda OMI), a następnie w międzynarodowej wspólnocie oblackiej w sanktuarium w Lourdes. Przez pewien czas kierował więc centralnym ośrodkiem odnowy i duchowości całego zgromadzenia. Inny misjonarz z podobnym doświadczeniem, po zakończeniu posługi misyjnej został posłany do pracy z młodymi w Aix-en-Province i w Lourdes. W końcu został odpowiedzialnym za animację powołaniową w prowincji francuskiej (Wojciech Kowalewski OMI, Grzegorz Skicki OMI).

Foto: Misyjne Drogi


Wśród Polonii i w Polsce

Również w administracji polskiej prowincji odbija się echo działalności misyjnej w Kamerunie. Nie tylko dwóch prowincjałów, ale również dwóch sekretarzy prowincjalnych nosi w sobie doświadczenie kameruńskie (Józef Leszczyński OMI, Paweł Latusek OMI). Na misyjnego ducha polskiej prowincji wpływały też wyjazdy do Kamerunu o. Walentego Zapłaty OMI, założyciela i pierwszego dyrektora Prokury Misyjnej w Poznaniu. Misje opisał w swoich książkach. Owocne były też kameruńskie wyprawy o. Alfonsa Kupki OMI, pierwszego redaktora naczelnego „Misyjnych Dróg”, architekta misyjnych budowli, a przed wyjazdami do Kamerunu – prowincjała. Jeszcze inni wykorzystywali swoje doświadczenie kameruńskie jako formatorzy w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze lub jako profesorowie na UKSW w Warszawie (Jarosław Różański OMI). W ten sposób z autopsji mogli przybliżać klerykom i innym studentom specyfikę tego Kościoła lokalnego i rozpalać ducha misyjnego. Między innymi dzięki temu posługa polskich oblatów w Kamerunie jest w miarę dobrze udokumentowana. Z doświadczeniem misjonarzy, czyli specyficznych emigrantów, ponad 40 oblatów – dawnych „Kameruńczyków”, po powrocie włączyło się w pracę wśród Polonii, głównie we Francji, ale też w Luksemburgu, Belgii, Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce. Z powodów językowych najłatwiej było odnaleźć się im w rzeczywistości francusko języcznej. Bywały też sytuacje, gdy ktoś decydował się na opuszczenie zgromadzenia, niekiedy podejmując posługę w różnych diecezjach świata. Wśród różnych kwalifikacji, które zdobyli, na uwagę zasługuje na pewno bardzo dobra znajomość języków obcych. Dlatego też niektórzy nawet po powrocie z misji stale pomagają w opracowywaniu i wydawaniu różnych tekstów liturgicznych i modlitewnych w rodzimych językach (Marian Biernat OMI, Władysław Kozioł OMI).

Ciekawe przypadki

Historie wielu dawnych misjonarzy kameruńskich nadają się na scenariusze filmowe lub opracowania naukowe. Jeden z misjonarzy kameruńskich stał się inicjatorem misji na Madagaskarze (Franciszek Chrószcz OMI). Dzięki zaszczepieniu dobrych doświadczeń na nowy grunt dość szybko udało się tam wypracować nowy model posługi odwiedzania wspólnot w buszu i przygotowywania do sakramentów, zwłaszcza do chrztu. W pewnym czasie byliśmy tam stawiani jako wzór systematycznego podejścia do pracy misyjnej. Jedną z posług, o których nieczęsto się wspomina w kontekście misyjnym, jest posługa egzorcysty. Dwóch dawnych misjonarzy z Kamerunu zostało poproszonych o taką służbę w naszych głównych sanktuariach w Polsce – na Świętym Krzyżu (Władysław Kozioł OMI) oraz w Kodniu (Franciszek Chrószcz OMI). Biorąc pod uwagę trudności w rozeznawaniu duchów, a także w rozeznawaniu pomiędzy działaniem złych mocy a chorobą psychiczną, doświadczenie misyjne z Afryki okazało się bardzo przydatne w tej posłudze. Ciekawe doświadczenia zdarzają się też klerykom oblackim z Kamerunu studiującym w Obrze. Nie zawsze są one dla nich łatwe i nie zawsze prowadzą do zwieńczenia studiów w Polsce. Tym bardziej jednak pomagają zrozumieć trudności polskich misjonarzy w ich kraju. Wśród różnych ciekawych sytuacji z nimi związanych wspomnieć można, że po powrocie jednego z nich do Kamerunu duchy przodków zdecydowały się mówić do niego po… polsku.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze