Saamowie, czyli rdzenni Europejczycy [REPORTAŻ]
Saamowie od zawsze mieszkali na dalekiej północy kontynentu europejskiego. Przeszli etap ucisku i asymilacji, a teraz walczą o zachowanie własnej kultury i tradycji. A wszystko to dzieje się w imię powszechnego kultu postępu.
Obecnie Saamowie liczą 75 tys. osób. Dzielą ich granice czterech krajów – Norwegii, Szwecji, Finlandii i Rosji. Mieszkają na obszarze zwanym przez nich SAMI. Mają własną flagę, której kolory odzwierciedlają różne strefy: czerwony dla Szwecji, zielony dla Finlandii, żółty dla Rosji i niebieski dla Norwegii, gdzie żyje większość Saamów. Tubylcy z tego obszaru są powszechnie znani jako Lapończycy.
W roku 1989 w mieście Karasjok Norwegia utworzyła parlament Lapończyków w uznaniu ich praw. Utworzenie tego parlamentu było szczególnie istotne, ponieważ Saamowie byli poddawani czemuś, co w przeszłości dotknęło wiele rdzennych ludów, czyli „norwegizacji”.
>>> Kim jest dla mnie Bóg? Credo Samów
Przymusowa asymilacja
W latach 1850-1970 Lapończykom zamieszkującym Norwegię zabroniono mówienia w ich ojczystym języku i zmuszono do przyjmowania norweskich nazwisk w celu zakupu ziemi i integracji z resztą norweskiej populacji. Dorośli zostali zasymilowani zgodnie z życiem na Zachodzie i tylko niektórzy z nich, zwłaszcza Saamowie z tundry, z wielkim trudem kontynuowali pracę z reniferami i przestrzegali swoich tradycji. Dzieci urodzone w okresie norwegizacji często nie uczyły się własnego języka. Aby je chronić i zapewnić integrację z Norwegami, rodzice rozmawiali z nimi tylko w oficjalnym języku. Dziś wielu z nich to ludzie dorośli, którzy czują, że stracili swoje korzenie.
Mówiąc o ludzie Saami, należy rozróżnić „Saamów z morza” i „Saamów z tundry”. Grupa „z morza”, zamieszkująca wybrzeża usiane fiordami, była jedną z pierwszych, które poddano procesowi norwegizacji. Odsetek osób niemówiących w języku lapońskim jest wśród nich bardzo wysoki. Praktycznie, większość w wieku od 30 do 60 lat nie zna swojego języka ojczystego. Obecnie, żeby temu zaradzić, podjęto szereg inicjatyw mających na celu odzyskanie tożsamości. W tym celu parlament Lapończyków przywrócił język lapoński do szkół, w których dzieci uczą się również swoich tradycji i historii. Istnieją także specjalne kursy dla dorosłych, którzy chcą nauczyć się własnego języka. Saamowie z tundry jako lud koczowniczy, zajmujący się hodowlą reniferów, byli mniej dotknięci norwegizacją, a w norweskich miastach Karasjok i Kautokeino dla 85% mieszkańców język sami to pierwszy język.
>>> Finlandia: wzrasta liczba katolików
Koczownicy z tundry
Saamowie z tundry zajmują się głównie hodowlą reniferów, co jest przyczyną ich koczowniczego trybu życia, ponieważ muszą podążać za ich ruchami. Od dzieciństwa rodzice wprowadzają swoje dzieci w pracę polegającą na stałym i pełnym kontakcie z naturą.
Renifery są całkowicie wolne, to ludzie muszą dostosowywać się do ich ruchów. W praktyce zwierzęta przemieszczają się z wybrzeża do tundry zgodnie z porami roku i podążają tymi samymi ścieżkami od tysięcy lat: ruch odbywa się tą trasą od czasu, gdy Saamowie zaczęli żyć z tej działalności i jest ściśle związany z poszukiwaniem pożywienia przez renifery. Saamowie podążają za zwierzętami. W dawnych czasach podróżowali na saniach zaprzężonych w renifery lub na nartach. Dziś renifery są wyposażone w obrożę GPS, a specjalna aplikacja pozwala właścicielom dokładnie lokalizować miejsca, dokąd zmierzają zwierzęta. To znacznie uprościło pracę Lapończyków. Przed wprowadzeniem GPS konieczne było ciągłe pilnowanie stada. Całe rodziny żyły miesiącami nieustannie wznosząc i demontując swoje igloo, śledząc ruchy zwierząt. Kiedy stado zatrzymywało się na odpoczynek, robiła to również rodzina, ale jeśli zwierzęta zaczęły się ruszać, rodzina natychmiast musiała za nimi podążać. Ostatni spęd reniferów saniami miał miejsce w Norwegii w 1976 r. Dzisiaj, dzięki nowoczesnej technologii Saamowie zbudowali na trasie, którą przemieszczają się renifery, chatki (małe drewniane wiaty), a dzięki mocnym skuterom śnieżnym zimą i quadom latem mogą szybko dotrzeć do stad.
W głębinach fiordów
Nazwa „Saamowie z morza” może sugerować tradycję rybacką, ale w rzeczywistości ich źródłem utrzymania w przeszłości była hodowla owiec i produkcja wełny. Rybołówstwo nie było ich głównym źródłem pożywienia, ale stanowiło część gospodarki, która opierała się w większości na handlu wymiennym. Więzi pomiędzy Saamami z morza a tymi z tundry były i nadal są bardzo silne. Pierwsze drogi łączące ich z resztą Norwegii powstały dopiero w latach siedemdziesiątych, dlatego też do tego czasu gospodarka z konieczności opierała się na wymianie między tymi dwiema populacjami Lapończyków. Podczas gdy pierwsza grupa produkowała wełnę, tkaniny oraz przedmioty z drewna i kości (przedmioty, które zwykle nazywane są duodji oraz takie przedmioty jak noże, wełniane skarpety, koce – wszystko wykonane ręcznie), druga zaopatrywała Saamów z morza w skóry reniferów (doskonała ochrona przed zimnem na obszarach za kołem podbiegunowym) oraz mięso. Obecnie Saamowie wykonują różnorodne prace. Są doskonale zintegrowani z resztą norweskiego społeczeństwa, nie żyją już na zasadach barteru, ale pracują jako nauczyciele, lekarze i kucharze…
>>> Zofia Kędziora: święta Łucja mroki odsłania
Specyfika języka
Obydwie grupy Saamów żyją w bliskim kontakcie z naturą. To niejako „wymusza na nich” ekstremalny szacunek i rygor. I choć muszą polować i hodować zwierzęta, żaden Saami nie robi tego dla sportu, a jedynie z konieczności przetrwania. Dla tych ludów szacunek dla Matki Natury jest podstawą wszelkich działań. Przed polowaniem lub łowieniem ryb, na początku okresu wypasu Matka Ziemia otrzymuje podziękowania i proszona jest o pozwolenie na kontynuowanie ich działalności. Innym szczególnym aspektem, który pokazuje, jak skomplikowana i jednocześnie trudna jest kultura Lapończyków oraz jak ściśle związana jest z kwestiami środowiskowymi, jest ich język.
Obecnie skatalogowanych jest jedenaście różnych dialektów, z których jeden wymarł w 1800 r., a drugi w 2003 r. Tylko sześć występuje w formie literackiej. Bardzo trudno jest zrozumieć i nauczyć się mówić w tym języku, ponieważ jedno słowo czasem może mieć 100 różnych wyrażeń. Takim konkretnym przykładem jest słowo określające śnieg. Żyjąc w Arktyce, gdzie śnieg, lód i słabe światło dominują przez sześć miesięcy w roku, Saamowie muszą precyzyjnie zdefiniować ten istotny składnik, który decyduje o ich zdolności do poruszania się i pracy na tak trudnym terytorium, jakim jest tundra. Tak więc, aby opisać śnieg, gdy jest suchy, kruchy, mączny lub zamarznięty, używa się zupełnie innych słów.
>>> Skandynawia: więcej katolików
Postęp a tradycja
W dzisiejszym świecie Lapończykom coraz trudniej jest kontynuować swój tradycyjny styl życia ze względu na różne czynniki, które utrudniają życie koczownicze i zgodne z rytmem natury. Zmiany klimatyczne, redukcja terenów przypisanych im do hodowli reniferów, a także turystyka, która często dociera do miejsc jeszcze do niedawna niedostępnych dla turystów (wydzielone były do hodowli i wypasu reniferów) to elementy utrudniające zachowanie tradycji. W norweskich i szwedzkich miastach doszło do protestów, które uniemożliwiły otwarcie nowych kopalń, a niektórzy przywódcy społeczności Saamów z tundry sprawili, że ich głos został wreszcie usłyszany przez rządy. Jednak wydaje się nieuniknione, że postęp będzie kontynuowany, a wraz z nim, jak to często bywa, poświęcone zostaną mniejszości, które wiodą życie dalekie od szaleństwa współczesnego świata. Miejmy nadzieję, że w tej społeczności wytrwałość, siła woli i przywiązanie do korzeni umożliwią młodszym Saamom kontynuację ich tradycji, nawet kosztem ciężkiej pracy i wielu poświęceń.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |