Señor del Encino – kult Chrystusa Ukrzyżowanego przekazywany z pokolenia na pokolenie
Co się dzieje, gdy osoba świecka przychodzi ze swoim pomysłem do parafii? W meksykańskiej archidiecezji Guadalajary zazwyczaj pozwala się go zrealizować. Tak też pani Came Delgadillo zorganizowała wydarzenie, dzięki któremu promuje pobożność z wioski, w której się urodziła.
Señor del Encino, czyli Pan z Dębu, to wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego z XVIII w., którego kult przekazywany był z pokolenia na pokolenie wśród rodzin ranczerskich mieszkających w gminie Yahualica de González Gallo w stanie Jalisco w Meksyku. Wszystko zaczęło się w miejscowości Ocotes de Moya, gdzie niedawno wybudowano nawet, dość pokaźne jak na rozmiary tej maleńkiej wioseczki, sanktuarium. Mieszkańcy tego obszaru z biegiem lat wyjeżdżali w inne rejony, a nawet emigrowali do Stanów Zjednoczonych. Wszędzie tam zabierali kult Pana z Dębu wraz z legendą powstania tego wizerunku przekazaną przez swoich rodziców. Teraz nabożeństwo to szerzą kolejne pokolenia.
Gwardia Honorowa
Yahualica znajduje się dwie godziny drogi od jednego z najbogatszych i najszybciej rozwijających się miast Meksyku, Guadalajary. Dlatego wiele osób wyemigrowało właśnie tam. Niecałe 50 lat temu w pieszej pielgrzymce przeniesiono też kopię wizerunku do tej aglomeracji. – Mój ojciec szedł w tej pielgrzymce – mówi z dumą starsza kobieta, która zaczepiła mnie w kościele, by krótko opowiedzieć swoją historię.
Tych, którzy czczą ten wizerunek od pokoleń można rozpoznać także po tym, że należą do Gwardii Honorowej Pana z Dębu. Podczas uroczystej procesji ulicami dzielnicy Tabachines nieśli figurę oraz byli ubrani w czerwone koszule z nazwą Gwardii. Jeden z nich José Gomez wskazuje, że jego dziadek pochodził z Yahualica i był jednym z tych, którzy przynieśli wizerunek do Guadalajary. To pobożność przekazywana z pokolenia na pokolenia. Dziadek przekazał jego rodzicom, oni jemu, a teraz jego córka przejmuje pałeczkę. Mężczyzna dodaje, że Bóg poprzez wizerunek Señor del Encino towarzyszy mu codziennie.
Podobnie ta pobożność odgrywa olbrzymią rolę w życiu jego córka Michelle. Zauważa, że była w niej wychowywana od kołyski. Dodaje, że jej rodzina jest wdzięczna za to, że Bóg wybrał ich do bycia w Gwardii Honorowej Jego wizerunku. Zaznacza, że z wielką dumą rozpowszechnia Jego słowo oraz Jego wizerunek, aby ludzie mogli Go lepiej poznać. Jak podkreśla Michelle, On się bowiem objawia na różne sposoby, aby dotrzeć do każdego.
Organizatorka
Wizerunek obchodzi różne parafie. W parafii pw. Nawiedzenia w dzielnicy Tabachines, położonej na północnych rubieżach Zapopan, organizatorką była Came Delgadillo. Urodziła się właśnie w Ocotes de Moya. – Mój tata, Jorge, należał do Gwardii wizerunku Señor del Encino, ale już poszedł do nieba. Teraz mieszkam w tej wspólnocie, w naszej dzielnicy Tabachines, i chciałabym, żeby wszyscy poznali ten wizerunek Jezusa. Sanktuarium w Ocotes stało się bardzo popularne. Wioseczka ma może 15 domów, ale kościół jest bardzo duży i naprawdę ładny. Wiele osób odwiedza to miejsce, bo jest to wizerunek cudowny. Oryginał nigdy nie opuszcza sanktuarium, zawsze jest tam w kościele. Jest kopia, która wędruje i pielgrzymuje, na przykład do Stanów Zjednoczonych, gdzie ma wielu czcicieli – opowiada Came.
Podobnych gwardii honorowych czy wizerunków, objawień, lokalnych kultów i pobożności jest w tym regionie całe mnóstwo. Pan Bóg wykorzystuje każdą okazję, aby zbliżyć do siebie innych. Ale tym, co najbardziej przykuwa moją uwagę jest ciągłość tradycji przekazywanej ustnie przez pokolenia, która wciąż – pomimo laicyzującego się świata – nie gaśnie. Ta rodzinność, poczucie wspólnoty podtrzymuje nie tylko pewne formy religijności, ale i wiarę.
Krwawiący dąb
Wielu zastanawia się pewnie dlaczego Pan Dębu. Otóż, w przekazie ustnym zachowała się pewna legenda, w dwóch wersjach. Pewien prowadzący niemoralny tryb życia chłop z rancza Ocotes de Moya co niedzielę udawał się do Yahualica, by przepijać swoje pieniądze. Wracając do domu, w którym znęcał się nad swoją żoną, przejeżdżał zawsze na koniu pod dębem, którego gałąź strącała mu sombrero. Działo się to tyle razy, że pewnego razu, w 1747 r., wściekły chłop wrócił z siekierą i odciął gałąź. Wówczas poleciała z niej krew. Okazało się, że na drzewie znajduje się wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego. Przerażony mężczyzna pobiegł do swojego proboszcza. Ten z kolei wezwał rysownika, by ten zrobił dokładną kopię wizerunku z dębu. Brakowało na niej palca. Znajdował się on bowiem na gałęzi, którą odciął chłop. Wkrótce też wyrzeźbiono ten wizerunek i wstawiono w miejscowej kaplicy.
Druga wersja jest trochę bardziej przyjazna dla owego chłopa, ponieważ sugeruje, że nie wracał on z niedzielnej popijawy, ale ze mszy w kościele. Być może autorom tej wersji wydarzeń nie mieściło się w głowie, że Chrystus mógł się w ten sposób objawić jakiemuś pijaczynie bijącemu żonę.
Mówi się, że Señor del Encino jest wizerunkiem cudownym. W 1833 r. w wyniku gorących próśb i procesji z wizerunkiem Pana z Dębu w okolicy miała ustać epidemia cholery. Wspomina się też o tym, że warto się modlić o deszcz w czasach suszy przed tym wizerunkiem. – Od dziecka słyszałam historię o pewnym księdzu, który posprzeczał się z parafianami – opowiada Came Delgadillo. – Od dłuższego czasu nie padało. Powiedzieli mu, że trzeba wyjąć wizerunek Ukrzyżowanego, żeby spadł deszcz. Kapłan nieco się zirytował na to gadanie ludzi. Stwierdził, że jest słońce i nie ma żadnych chmur, więc wiadomo, że nie będzie deszczu. Parafianie jednak nie przestawali, więc dla świętego spokoju pozwolił im go wyjąć i kazał się uspokoić. W nocy rozpętała się tak potężna burza i ulewa, że aż zmokło łóżko tego księdza i musiał wstać. Żałował wówczas swojego powątpiewania – powiedziała pani Came.
Z tej historii, którą można potraktować jako nieco naiwną, jeśli nie zabobonną, legendę, warto wyciągnąć jedną rzecz. Drodzy księża, czasem warto posłuchać świeckich!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |