fot. Fundacja Redemptoris Missio

Sprzęt ze szpitala w Poznaniu trafi do Libanu

W poniedziałek z lotniska wojskowego w Powidzu wystartuje samolot wojskowy zabierający pomoc z Fundacji Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio do Libanu. A już 4 sierpnia minie dwa lata od tragicznego wybuchu w Bejruckim porcie.

Poniedziałkowy transport będzie się składał ze sprzętu medycznego: łóżeczek i przewijaków dla niemowląt o łącznej wadze dwóch ton. Dary te pochodzą z likwidowanego szpitala przy ul. Krysiewicza w Poznaniu. Gdyby nie pośrednictwo Fundacji zostałyby zniszczone, ale dzięki współpracy z żołnierzami będą jeszcze przez długie lata służyć w libańskich placówkach medycznych.

fot. Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio

To już czwarty w tym roku transport pomocy do Libanu organizowany przez Fundację. Do tej pory wysłana została tam pomoc medyczna w postaci wózków inwalidzkich, łóżek transportowych, maseczek i płynów do dezynfekcji i narzędzi chirurgicznych dla libańskich szpitali. W Libanie Fundacja Redemptoris Missio pomaga od czterech lat. Łączna waga tej pomocy przekroczyła już 35 ton. Pomoc dla libańskich szpitali zabiorą polscy żołnierze, którzy od 2019 roku ponownie pełnią tam misję stabilizacyjną w ramach ONZ, której głównym celem jest monitorowanie zawieszenia broni między Libanem a Izraelem w rejonie tzw. niebieskiej linii oraz ochrona lokalnej ludności.

>>> Wikariusz apostolski Bejrutu o sytuacji społecznej, politycznej, Kościele w Libanie [ROZMOWA]

fot. Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio

Kryzys gospodarczy i żywnościowy

4 sierpnia minie dwa lata od tragicznego wybuchu saletry w Bejruckim porcie. W wybuchu zniszczone zostały strategiczne rezerwy zboża. Sytuacja w Libanie, już przed wybuchem, była już na pograniczu katastrofy gospodarczej. Przez kraj regularnie przetaczały się protesty przeciwko korupcji, zapaści sektora usług publicznych, opresji podatkowej oraz fatalnej kondycji libańskiej gospodarki. Rosnąca w szybkim tempie inflacja i bezrobocie sprawiają, że co drugi Libańczyk realnie żyje w biedzie. Wartość libańskiego funta spada, a inflacja osiągnęła w ubiegłym roku wartość trzycyfrową. Kilka godzin prądu dziennie, kolejki po benzynę, brak leków – tak wygląda rzeczywistość Libanu. Ubodzy są jeszcze ubożsi, chorzy umierają z braku leków i prądu. Blisko co czwarty z 6,8 mln mieszkańców Libanu ma problem ze zdobyciem żywności, jest narażony na niedożywienie lub głód – alarmuje Światowy Program Żywnościowy ONZ. To szokujący zwrot dla kraju, który w latach 90. był postrzegany jako przykład bliskowschodniego sukcesu gospodarczego.

fot. Fundacja Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio

Liban importuje większość artykułów żywnościowych i innych towarów. Na miejscu produkowane są tylko niektóre podstawowe towary spożywcze, zaś importowane jest nawet zboże. W ciągu ostatniego roku ceny żywności potroiły się. A wynagrodzenia są wypłacane w lokalnej walucie i ich stawki nie zmieniają się od dłuższego czasu. Ogromną trudnością jest zakup nawet podstawowych leków. To towary importowane, więc ich ceny także poszły do góry.

Liban to kraj, który przyjął największą liczbę uchodźców w stosunku do liczby mieszkańców i powierzchni kraju. W czteromilionowym kraju zamieszkało 1,5 miliona uchodźców syryjskich. Przybyli do tego kraju szukać pracy, mieszkania i warunków by przeżyć. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze