Sudan: pomimo bombardowań chrześcijanie gromadzą się na modlitwie
Wojna w Sudanie trwa już 10. miesiąc. ONZ alarmuje, że obie strony konfliktu dopuszczają się ostrzału w miejscach gęsto zaludnionych; odnotowuje się też haniebne czyny po obu stronach, takie jak paradowanie z obciętymi głowami przeciwników, czy zbiorowe gwałty. Na miejscu wciąż są obecni chrześcijanie. Ci, którzy zostali, pomimo wszelkich trudności starają się wspólnie gromadzić na modlitwie – mówi misjonarz pracujący w Sudanie, który zgodził się na wywiad pod warunkiem zachowania anonimowości.
Zapytany o liczbę ofiar duchowny przypomina, że 2 miesiące temu mówiło się o 10 tys. ludzi, którzy zginęli w wyniku ostrzału lub walk. „Ale z pewnością pośrednich ofiar jest znacznie więcej, ponieważ szpitale nie działają, apteki zostały spalone, ludzie nie mogą pracować i nie mają za co kupić jedzenia. W pierwszej kolejności cierpią osoby starsze, chore i dzieci” – mówi misjonarz. Jak zaznacza, niedawno podano wiadomość, że w jednym z obozów dla uchodźców na granicy z Czadem co 40 minut umierało jedno dziecko, tj. każdego dnia umierało 25-30 dzieci. „Skala cierpienia i zniszczenia jest niewiarygodna. Więc ta liczba 10 tys. ofiar bezpośrednich to śmieszna liczba, jeśli weźmie się pod uwagę, jak wielu ludzi umiera z głodu lub braku dostępu do opieki medycznej” – podkreśla misjonarz.
>>> Sudan: chrześcijanie padli ofiarą rebeliantów
Przypomina on, że Kościół był zawsze mniejszością w Sudanie i działał na marginesie życia publicznego. Przed wybuchem wojny należał doń około milion osób, czyli 2 proc. społeczeństwa. Teraz chrześcijan jest mniej, bo wielu z nich w obliczu wojny opuściło kraj.
„Mówiąc ogólnie, życie parafii, szkół kościelnych lub innych struktur kościelnych, takich jak szpitale, kliniki itp. zostało przerwane, a ludzie się rozproszyli. Wielu zagranicznych misjonarzy opuściło kraj, a ci nieliczni, którzy pozostali, musieli przenieść się poza stolicę” – mówi duchowny.
Jak wyjaśnia, w Chartumie w tej chwili pracują trzej księża katoliccy i cztery salezjanki. Oprócz nich jest jeszcze jeden ksiądz, o którym jednak brakuje informacji.
„Wciąż są grupy katolickich chrześcijan, którzy zbierają się w niedziele, aby wspólnie się modlić, nawet jeśli pozostali w Chartumie. – mówi misjonarz. – Mimo więc bombardowań, mimo trudności w poruszaniu się ludzie gromadzą się na modlitwie z katechetami, którzy zostali w Chartumie. Nie mają jednak dostępu do sakramentów, nie mają dostępu do zwykłego życia Kościoła”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |