To on odprawił pierwszą mszę św. w… powietrzu. „Latający oblat”, który założył organizację MIVA
Tylko w 2015 r. organizacja charytatywna MIVA dostarczyła 82 środki transportu do 10 krajów. Wszystko jednak zaczęło się od niezwykłego zakonnika, który nie tylko pilotował samoloty, ale w powietrzu celebrował Eucharystię.
Missionary International Vehicular Association (MIVA) to organizacja kościelna, która dostarcza na misje pojazdy mechaniczne. Pomagają one nie tylko w sprawnym przemieszczaniu się misjonarzy w krajach misyjnych, ale również ratują życie. Dosłownie… Wszystko rozpoczęło się od tragicznego wypadku.
>>> Oblaci, czyli zaczęło się od dwóch beczek i deski
Tragiczna śmierć misjonarza
23 czerwca 1925 roku zmarł na malarię o. Otto Fuhrmann OMI. Misjonarz pracujący w Południowej Afryce, przyjaciel z dzieciństwa ojca Paula Schultza, zapadł na zapalenie płuc, uaktywniła się malaria. Przez pięć dni Afrykańczycy próbowali dostarczyć go do szpitala w Owambolandzie. Umierającego misjonarza transportowano na wozie zaprzęgniętym w woły, gdy misja ugrzęzła w błocie, niesiono go na prowizorycznych noszach. Niestety na pomoc było już za późno. Ojciec Fuhrmann zmarł.
Ojciec Schulte miał świadomość, że bezpośrednią przyczyną śmierci misjonarza był brak odpowiedniego środka transportu. 22 marca 1927 roku zakłada w Niemczech organizację MIVA, której naczelnym zadaniem było dostarczanie samochodów, motocykli, a nawet samolotów do najtrudniejszych placówek na całym świecie. Jego misja trwa do dziś. Mottem organizacji są słowa: “Niesiemy Chrystusa, na ziemi, na wodzie i w powietrzu”.
Latający ksiądz i pierwsza Msza św. w przestworzach
Paul Schulte urodził się w 1895 roku w Magdeburgu. Ukończył oblackie Kolegium Misyjne w St Karl w Holandii. W 1913 roku wstąpił do nowicjatu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Rok później rozpoczął formację kapłańsko-zakonną w Wyższym Seminarium Duchownym w Hünfeld niedaleko Fuldy. Przygotowanie do święceń kapłańskich przerwała I wojna światowa. W 1915 roku scholastyk Schulte został powołany do armii pruskiej. Jego przydział do 4 regimentu grenadierów pruskich polegał na służbie medycznej. Po ponad dwóch latach służby został ranny. W 1917 roku zgłosił się do szkolenia na pilota myśliwców.
>>> Komuniści nie chcieli zwrócić kościoła, więc ruszył na nich z kropidłem [MISYJNE DROGI]
Po ukończeniu szkolenia służył m.in. w Palestynie. Po zakończeniu wojny kontynuował swoją formację zakonną. W 1922 roku przyjął święcenia prezbiteratu. Na pierwszą placówkę misyjną został skierowany do Południowej Afryki.
Zasłynął jako pierwszy kapłan katolicki, który sprawował mszę świętą w przestworzach na pokładzie ogromnego Zeppelina LZ 129 Hindenburg. Eucharystia została odprawiona 6 maja 1936 roku w drodze do Stanów Zjednoczonych. Było to możliwe dzięki specjalnemu pozwoleniu Stolicy Apostolskiej.
Pomoc dla misjonarzy
Początki były trudne. Niemiecki oblat spotkał się z opozycją ze strony oficjeli kościelnych. Nie zniechęcając się trudnościami, w 1929 roku po raz pierwszy udaje się do Ameryki. Zbiera ofiary i organizuje konkretną pomoc. W Niemczech członkostwo w organizowaniu pomocy misjonarzom wynosiło zaledwie 10 marek, co spowodowało, że ogromna rzesza wiernych zaangażowała się w dzieło ojca Schulte. W ciągu pierwszych 20 lat na misje wysłano 270 ciężarówek i samochodów, 371 motocykli, 14 samolotów i 53 łodzie motorowe. Dzieło niemieckiego oblata uzyskało specjalne błogosławieństwo papieża Piusa XI.
Niebezpieczna misja za koło polarne
W sierpniu 1938 roku ojciec Schulte przebywał w Północnej Kanadzie. Z oblackiej misji Inuktitut na zachodnim wybrzeżu Zatoki Hudsona – najdalej na północ wysuniętej placówki misyjnej na świecie, nadeszła dramatyczna prośba o pomoc. Na misji przebywał o. Julien Cochard OMI, który zapadł na ciężkie zapalenie płuc. Bez chwili wahania ojciec Schulte ruszył mu na ratunek. Na pokładzie Stinsona Relianta wyruszył na daleką północ. Do pokonania miał ponad 3,5 tysiąca kilometrów. Dodatkowym utrudnieniem były warunki subarktyczne – silne wiatry oraz gęsta mgła lodowa.
Kiedy obawiał się nieuchronnej katastrofy podczas śnieżycy, obiecał Matce Bożej, że będzie jeszcze bardziej szerzył Jej nabożeństwo, jeśli przyjdzie mu z pomocą i uratuje go w tej sytuacji – wspomina współbrat ojca Schulte, o. Peter Minwegen OMI.
Dziś placówka oblacka na ziemi Inuitów nosi wezwanie Matki Bożej Śnieżnej.
>>> O. Vadym, kapelan wojskowy na Ukrainie: na froncie jest Bóg
Ojciec Paul Schulte OMI pod koniec życia wyjechał na misje do Namibii, gdzie zmarł w 1975 roku. Został pochowany obok swojego przyjaciela z czasów dzieciństwa – o. Otto Fuhrmanna OMI.
Tylko w 2015 r. organizacja charytatywna MIVA dostarczyła 82 środki transportu (15 pojazdów pomocy społecznej, 37 motocykli/motorowerów i 30 rowerów) do 10 krajów.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |