fot. arch. Misyjne Drogi

Ukraina. U nas na wschodzie wojna [MISYJNE DROGI]

Nasza parafia pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika jest niewielka. Liczy około sześćdziesięciu osób. Czasem odwiedzają nas osoby z sąsiednich parafii, ale ich też jest niewiele – góra pięćdziesiąt osób. Należymy do diecezji odesko-symferopolskiej, która jest podzielona po wojnie na część znajdującą się na Ukrainie i na Krymie, czyli realnie w Rosji. W parafii pracuje jeden ksiądz oraz siostry szarytki. Współpracujemy z dorosłymi, dziećmi i młodzieżą z naszej miejscowości. Szczególną uwagę poświęcamy tym, którzy mają problemy materialne. Jest tutaj wiele ubogich rodzin.

Latem staramy się organizować wycieczki dla najmłodszych. To czasem jedyna okazja, żeby dzieci gdzieś wyjechały i oderwały się od codziennych problemów. Chcemy, żeby zobaczyły trochę świata. Przez cały rok zbieramy fundusze. Później przeznaczamy je na wyjazdowe rekolekcje, pielgrzymki czy wakacje, na których młodzi mogą budować i pogłębiać swoja relację z Bogiem. Tego lata pojechaliśmy do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży, żeby móc spotkać się z papieżem Franciszkiem. Odbyliśmy także pielgrzymkę z ojcami franciszkanami do Bołszowca na Ukrainie. Dzięki tym spotkaniom troje młodych ludzi (jedna dziewczyna i dwóch chłopców) podjęło decyzję o wstąpieniu do zakonów. Bardzo się z tego cieszę, bo to wskazuje na dużą aktywność duszpasterską parafii.

Dla młodszych dzieci zorganizowaliśmy tzw. wakacje z Bogiem. Trwały cztery dni. Wyjechaliśmy z nimi nad morze, żeby trochę zobaczyły i poszalały w wodzie i na plaży. Tak też było. Przywiozły znad morza radosne wspomnienia. Kiedy przyszedł koniec lata i wakacji stwierdziliśmy, że chcemy wspólne podsumować ten czas przy ognisku i smacznym jedzeniu. W ostatnim tygodniu lata zrobiliśmy z młodzieżą wycieczkę do pobliskiego lasu na grilla. Zapach grillowanych kiełbasek, przyjazne rozmowy i żarty jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyły. Staramy się tu nawet takie spotkania włączyć w proces ewangelizacji.

Zaczął się nowy rok szkolny. Wiele rodzin, mając problemy finansowe, musi prosić o wsparcie innych. Staramy się ich wspierać. Potrzebne jest dosłownie wszystko. Niektóre dzieciaki nie mają nawet ubrań. Przyczyn jest wiele. Na pewno jedną z nich jest wojna, a inna to ogólnie słaba kondycja ekonomiczna kraju. Wielu ojców dzieci zginęło. Był czas, kiedy co chwile były pogrzeby. Kolejni powoływani są do wojska i nie mają możliwości pracy, a więc przynoszenia wsparcia finansowego do domów.

Atmosferę niepokoju potęguje wciąż nierozwiązany konflikt z Rosją. Nasza parafia jest na terenach wschodnich, niedaleko Donbasu i Krymu. Obecnie ojcowie niektórych dzieci znajdują się na froncie. Miesiąc temu kolejne osoby dostały wezwanie do wojska – mają dołączyć do żołnierzy walczących na wschodzie Ukrainy. Boli nas to, bo to niedobra sytuacja, kiedy dzieci myślą o tym, że ich ojcowie mogą w każdym momencie zginąć, a do tego radykalnie pogarsza się ich sytuacja materialna. Na razie dajemy z siebie wszystko i cieszymy się z tego, że choć trochę możemy im pomóc.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze