W slumsach i na pustkowiu [MISYJNE DROGI]
Mówi się, że Nowa Ewangelizacja dotyczy tylko Europy – miejsca, w którym odrzucono Jezusa Chrystusa. Jednak Nową Ewangelizacją może być też nowe otwarcie się chrześcijanina na Chrystusa i ludzi. Ja doświadczyłem tego w czasie wyprawy z przyjaciółmi do Afryki. Pomógł mi w tym pobyt w Kenii.
Nieraz miałem okazję posłuchać opowieści misjonarzy. Słyszałem o niezwykłych, czasem niebezpiecznych sytuacjach, które ich spotkały, ale przede wszystkim o nędzy ludzi. Zawsze po takich spotkaniach zastanawiałem się, jak moje wyobrażenie o sytuacji na misjach ma się do rzeczywistości. Dzięki misjonarzom kombonianom wraz z grupą młodych ludzi spędziłem miesiąc w Kenii. Razem z nami pojechali ojciec Maciej, inicjator całej akcji i diakon Krzysztof, który pracował w Kenii przez kilka lat. Nie był to wakacyjny wypoczynek i nie była to też misja w ogólnym rozumieniu. Najlepszym określeniem jest doświadczenie misyjne. Przyglądaliśmy się pracy misjonarzy, sióstr zakonnych, wolontariuszy całej rzeszy pracowników socjalnych. Zobaczyliśmy kilka obliczy misji.
Tutaj jest życie
Korogocho to slumsy w Nairobi, w których mieszka i pracuje kilku kombonianów. W dzielnicy tej mieszka 120 tysięcy ludzi na 1 kilometrze kwadratowym. Domy z blachy. Góry śmieci na ulicach. Nieprzyjemny zapach ścieków płynących kanałami. Tłumy ludzi, a do tego dziesiątki rozpędzonych motorów-taksówek. Szaleństwo.
Życie slumsu
W każdej podróży po slumsie towarzyszyły nam setki zaciekawionych spojrzeń i okrzyki „How are you!” powtarzane przez gromadki dzieciaków jak mantra. Dzieciaków niekoniecznie chcących usłyszeć odpowiedź. Pierwsze wrażenie było nienajgorsze, choć po chwili dostrzega się wielu alkoholików i narkomanów snujących się beznadziejnie po ulicach. Po dłuższym czasie spędzonym w slumsie spotyka się samotne matki, ludzi ciężko chorych, dzieci ulicy i wielu innych ciężko doświadczonych przez życie. Kiedy się porozmawia z kimś takim, przestaje być jakimś anonimowym biednym z Afryki. Staje się on człowiekiem, z którym wchodzisz w relację, człowiekiem takim jak Ty. Zaczynasz widzieć i rozumieć, że on nie potrzebuje tylko tego, żeby wysłać mu jedzenie czy leki. On potrzebuje też Twojej obecności, rozmowy i wsparcia.
>>>Młody prawnik rzuca wszystko dla misji w chilijskich slumsach [ROZMOWA]
Kocham żyć
Kombonianie starają się wychodzić naprzeciw rozmaitym potrzebom ludzi. Prowadzą całe mnóstwo projektów dla narkomanów, alkoholików czy chorych na AIDS. Wśród nich jest Napenda Kuishi (w języku suahili „Kocham żyć”) – projekt dla dzieci ulicy, który mieliśmy okazję lepiej poznać. Po niemal dwóch tygodniach w slumsie trafiliśmy do miejsca, które było swojego rodzaju oazą na pustyni. Chłopcy z Napenda Kuishi mieszkali kiedyś na ulicy. Nie mieli dachu nad głową, nikogo nie obchodzili, kradli, może nawet wąchali klej, a teraz… Grupka zdrowych, normalnych, rozbrykanych dzieciaków. Dopiero podczas rozmów na osobności wychodziło to, czego już doświadczyli w tak młodym wieku.
Na końcu świata
Kolejnym miejscem, które zobaczyliśmy, była północ kraju, gdzie mieszka plemię Pokot. Dziesiątki kilometrów od jakiegokolwiek miasta. Brak prądu i ogromne, puste tereny porośnięte jedynie ogromnymi akacjami i kaktusami. To misja znacznie spokojniejsza niż w slumsie, choć nie oznacza, że łatwa. Życie biegnie tutaj swoim rytmem w myśl zasady: w Europie ludzie mają zegarki, a w Afryce czas. Jednak pracy jest wiele. Misjonarze dużo podróżują samochodami terenowymi, ponieważ kaplice oddalone są od siebie o wiele kilometrów. Problemem jest zwłaszcza życie zwaśnionych plemion na jednym terenie. Misjonarze starają się ewangelizować ludzi i próbują wykorzenić stare, plemienne rytuały, jak choćby wyrzezanie kobiet. Ten wyjazd dał mi bardzo wiele. Paradoksalnie, to ja zostałem obdarowany przez tych pozornie nic nie mających ludzi. Widzę, że każdy dzień jest darem, który musimy wykorzystać. Bo jeśli nie dzisiaj, to kiedy? Ty też możesz coś robić. Wystarczy przełamać się i zacząć działać. To też Nowa Ewangelizacja: dać się ewangelizować tym, którzy są ewangelizowani.
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |