Wolontariat wiary [MISYJNE DROGI]
Czym innym jest jednak pracować ze względu na oczekiwaną zapłatę, czym innym – otrzymywać coś niejako „po drodze”, jako nieoczekiwany bonus, wartość dodaną, zysk, który nie da się spieniężyć. Tym zyskiem jest przede wszystkim osobista satysfakcja, nowe doświadczenie, poszerzona wiedza, ale także nierzadko nowe kontakty i relacje.
Świat, w którym żyjemy, opiera się na wymianie, by nie powiedzieć – na handlu. Wymieniamy dobra materialne, pieniądze, usługi i uprzejmości. Coś za coś. Również zbawienie niektórzy traktują
jako efekt wymiany handlowej: my Bogu dobre życie, a On nam – niebo. Trudno w tym świecie o bezinteresowność. Nawet życzliwość bywa wymienna. Znajoma nauczycielka mówi, że prawdziwa życzliwość zaczyna się wtedy, gdy twój były uczeń mówi ci „Dzień dobry”. Mówi, a przecież już „nie musi”, bo nic mu za to nie grozi, żadna nieżyczliwość. Wolontariat jest postawą wychodzącą przeciwko handlowemu pojmowaniu życia. Wolontariusz nie oczekuje za swoją pracę wynagrodzenia, ale nie znaczy to, że nic nie otrzymuje w zamian. Wszystko to sprawia, że wielu pracodawców bardzo chętnie zatrudnia tych ludzi, którzy mają w swoim CV zaświadczenie o działalności wolontariackiej. Znaczy to, że potencjalny pracownik potrafi być bezinteresowny i dba o własny rozwój. Tak sobie myślę, że w pewnym sensie wolontariatem jest wiara. Jest taka scena ewangeliczna, w której Piotr pyta Jezusa z niejakim wyrzutem w głosie: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Cóż więc otrzymamy?”. Gdzieś w podtekście jest więc handlowa, wymienna wizja świata. To wtedy Jezus wylicza, że wszystkiego będą mieli „po stokroć”, a – jako bonus – odziedziczą życie wieczne. Chcieć czegoś w zamian jest czymś bardzo ludzkim. Wiara zaczyna się wtedy, gdy jedynym, czego się oczekuje, jest dar, a nie zapłata. Przejście od logiki zapłaty do logiki daru nie jest
łatwe. Wymaga bowiem uznania, że nic nie zależy od naszej zasługi. Zapłata daje pewność. Dar pozwala mieć tylko nadzieję. Czy „tylko”, skoro – jak mówi św. Paweł – „nadzieja zawieść nie może”? Nadzieja to też pewność: pewność wiary, a nie handlu.
Andrzej Draguła
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |