Zmarł misjonarz ks. Edward Brzostowski, zdobył zaufanie Japończyków, nie tylko katolików
W wieku 89 lat zmarł 23 kwietna w Domu Seniora diecezji Sens et Auxerre w wschodniej Francji zmarł zasłużony dla rozwoju chrześcijaństwa w Japonii ks. Edward Brzostowski. Był nie tylko znanym i cenionym misjonarzem i społecznikiem, ale także – chociaż urodził się na obczyźnie – gorącym polskim patriotą.
We wszystkich licznych książkach oraz w kazaniach i konferencjach podkreślał swe korzenie narodowe. Ks. Edward Brzostowski urodził się w 1932 w rodzinie polskich emigrantów we Francji. Po święceniach kapłańskich w 1955 studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, uzyskując tam doktorat z teologii. Od 1963 był misjonarzem w Japonii. Szybko opanował głęboko język i kulturę tego kraju, o czym może świadczyć jego praca magisterska nt. literatury japońskiej na prestiżowym Uniwersytecie Keio w Tokio. Największą jego pasją były zagadnienia społeczne, dlatego zamieszkał w parafii w uprzemysłowionym Kawasaki. Działał też w organizacji “Christian Workers Movement Service”, której w latach 1979-2000 był koordynatorem międzynarodowym. W związku z tym napisał kilka książek z zakresu katolickiej nauki społecznej po francusku, angielsku i japońsku. Ks. Brzostowski należał do założonego przez francuskiego księdza, błogosławionego Antoniego Chevriera (1826-79) stowarzyszenia kapłańskiego, zwanego Instytutem Prado.
Zaprzyjaźniony z nim i dobrze go znający polski dominikanin, także mieszkający w Japonii o. Paweł Janociński tak go wspomina: „Edward zdobył zaufanie wielu Japończyków, i to nie tylko katolików. Ludzie licznie przychodzili na organizowane przezeń pikiety a nawet demonstracje przeciwko zanieczyszczaniu powietrza przez zakłady w Kawasaki. Kościół w Asada, w którym żył i działał ks. Brzostowski, znajdował się między dwiema takimi dymiącymi fabrykami, a on sam chorował na astmę prawdopodobnie z tego powodu. Wiele razy prosił mnie o zastępstwa w odprawianiu niedzielnych mszy, gdyż lubił wyjeżdżać na pielgrzymki do Polski albo do Ziemi Świętej. Na te msze o zabarwieniu prawosławno-charyzmatycznym (Edward był liderem Ruchu Odnowy w Duchu Św.) przychodziły dwie grupy wiernych: rodziny robotników, często pochodzenia koreańskiego oraz inteligencja japońska, którą Edward potrafił porywać swoimi kazaniami. Nasza znajomość szybko przekształciła się w przyjaźń. Jako młody dominikanin, który – jak tu się mówi – „w ogóle nie zna świata”, korzystałem z jego mądrości i doświadczenia życiowego.
Zachwycał mnie też jego patriotyzm. Zajmując się duszpasterstwem Polonii tokijskiej, wielokrotnie mówiłem publicznie, że ks. Edward, choć urodził się we Francji, jest większym patriotą niż my wszyscy. W jego pokoju widziałem zdjęcia pobożnych rodziców, na których często się powoływał, pod ikoną Czarnej Madonny z Częstochowy. Co ciekawe, sam postanowił przetłumaczyć arcydzieła literatury polskiej na japoński, zwłaszcza poezję Cypriana Norwida. Nie zapomnę, jak zadzwonił kiedyś do mnie, pytając, jak przełożyć słowa „ideał sięgnął bruku” z wiersza „Fortepian Szopena”. Wówczas pomyślałem: No to mamy problem, czyli zderzenie kultur, gdyż Japończycy rozumieją tylko konkrety. A może nie tylko?
Ks. Edward miał też poczucie humoru w stosunku do swoich niedoskonałości. Pewnego razu, gdy jechał z komunią św. do chorego swoim małym skuterem, zderzył się z samochodem. Choć na szczęście nie był to poważny wypadek, to wśród tokijskich katolików pojawiła się plotka, że to coś groźnego. Na ich prośbę z duszą na ramieniu zadzwoniłem bezpośrednio do niego. I słyszę: Żyję, to nic poważnego, bo Bóg nie chce śmierci grzesznika (por. Ez 18, 21-28)”.
Około 5 lat temu kapłan zapadł niestety na chorobę Alzheimera, dlatego postanowił wrócić do Francji, gdzie zaopiekował się nim jego rodzony brat Zygmunt Brzostowski – również ksiądz w diecezji Sens et Auxerre.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |