Życie to nie wybór między cafe latte a espresso. Rozmowa Ojca Marcina Wrzosa OMI z bp. Jerzym Mazurem [MISYJNE DROGI]

O spadającej liczbie misjonarzy, pasterzach pachnących owcami i Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym z bp. Jerzym Mazurem SVD, biskupem od misji w Polsce rozmawia Marcin Wrzos OMI.
Na misjach młodzi mają okazję do wielu przemyśleń, a to prowadzi do odkrycia piękna i mocy wiary. Do odkrycia Chrystusa i Jego miłości.

Marcin Wrzos OMI: 1903 – to liczba misjonarek i misjonarzy z Polski. Pracują w 98 krajach na 5 kontynentach. Od zeszłego roku ich liczba spadła o ponad 100 osób. Dlaczego?
Jerzy Mazur SVD: Ten znaczący spadek ma wiele przyczyn. W ciągu ostatniego roku zmarło aż 28 misjonarzy. Spora ich grupa, ze względu na wiek, utratę sił i choroby, wróciła też do kraju. Wielu misjonarzy skończyło kilkuletnie umowy misyjne i powróciło do duszpasterstwa w Polsce lub w Europie. Odpływu misjonarzy z placówek misyjnych nie równoważą nowi misjonarze. Niestety, zmniejsza się liczba tych, którzy wyjeżdżają do krajów misyjnych. Diecezje i zgromadzenia zakonne boleśnie odczuwają spadek powołań. Niektóre z nich nie wysyłają nowych misjonarzy albo wysyłają pojedyncze osoby.

OMW: Abp Stanisław Gądecki w październiku tego roku powiedział, w siedzibie Episkopatu Polski, że Kościół, który nie wysyła misjonarzy i nie jest misyjny – umiera. Czy zatem nie jest to wskaźnik kryzysu Kościoła w Polsce, jego misyjności?
JM: To prawda, że Kościół jest z natury misyjny, czyli posłany do głoszenia Ewangelii. Jeśli nie ewangelizuje, to nie wypełnia swojej zasadniczej misji i wtedy możemy powiedzieć, że umiera. Trudności, jakie przeżywa Kościół w Polsce, związane są ze zmniejszającą się liczbą powołań. Jest to zjawisko, które ma wiele przyczyn. Nie wszystkie mają podłoże religijne. Niekorzystne zmiany
demograficzne, słabość wiary w rodzinach, permanentna wręcz propaganda antykościelna i antyklerykalizm, zamęt moralny, a także nieumiejętność nawiązania kontaktu Kościoła z młodymi sprawiają, że mamy taki, a nie inny obraz. Ale widzimy też, że coraz większa grupa ludzi świeckich, należących do różnych wspólnot, ruchów kościelnych, stowarzyszeń, angażuje się w ewangelizację w swoich środowiskach i to jest znak misyjności Kościoła.


OMW: Nadzieją są ludzie młodzi i ich zapał misyjny. Liczba wolontariatów misyjnych bardzo wzrasta. Szacuje się, że w takich wyjazdach bierze udział więcej niż 1500 osób rocznie.
JM: Bardzo cieszy zapał misyjny młodych. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy propagują wśród młodych ludzi ducha misyjnego i przygotowują ich do wyjazdów na misje. Myślę, że jest to droga, która powoli doprowadzi Kościół do wzrostu powołań misyjnych ad gentes. Trzeba przekuwać zapał młodych w stałe zaangażowanie. I to jest chyba największe wyzwanie.

Foto: Marcin Wrzos OMI

OMW: Taki wyjazd jest dla nich nie tylko okazją do ewangelizacji, pomocy w budowie, w szkole, ale też doświadczeniem wiary. Oni wracają z misji zmienieni. Co powoduje, że tak się dzieje?
JM: Zetknięcie się z rzeczywistością misyjną ma niezwykłą moc. Przede wszystkim urealnia spojrzenie młodych na życie i drugiego człowieka. Pomaga im odkryć to, co jest istotne. Bywa, że w codziennym życiu tutaj, w Polsce, młodzi się nudzą, doświadczają osamotnienia, mają poczucie pustki, której nie da się wypełnić pozornymi oznakami bliskości, jakie zapewnia telefon komórkowy, konto na Twitterze, Instagramie i Facebooku. Na misjach spotykają się z prawdziwym życiem, realnymi problemami, które są poważniejsze niż wybór między cafè latte a espresso. Spotkania z ludźmi, poczucie bycia potrzebnym, doświadczenie przyjaźni i współpraca z innymi – to właśnie zmienia młodych. Sprawia, że szybciej dojrzewają, nie tylko życiowo, ale i religijnie. Służba drugiemu człowiekowi staje się ich pasją. Na misjach młodzi mają okazję do wielu przemyśleń, a to prowadzi do odkrycia piękna i mocy wiary. Do odkrycia Chrystusa i Jego miłości.

OMW: Papież Franciszek od początku swojego pontyfikatu mówił, że księża-pasterze mają „pachnieć owcami”, a nie „drogimi perfumami”. „Pachnieć owcami” da się tylko wtedy, gdy się z nimi jest. Nie da się przejąć jakiegoś zapachu z odległości. Trzeba się zbliżyć, dzielić życie. Na misjach jest ich wielu…
JM: Każdy duszpasterz, nie tylko misjonarz, ma być głęboko zakorzeniony we wspólnocie Kościoła. Kapłan jest bowiem „z ludzi wzięty i dla ludzi ustanowiony”. Z radością patrzę na kapłanów, którym jest bardzo blisko do ludzi; którzy znają swych wiernych i uczestniczą w ich życiu, żyją problemami i radościami wiernych powierzonych ich pastoralnej pieczy. Zawsze zwracam uwagę moim współbraciom, że kapłaństwo jest sakramentem „dla” innych, dla wspólnoty, a nie dla nich samych. Kapłan jest jak studnia z czystą i orzeźwiającą wodą. Jest jak drzewo z ożywczymi owocami. Szczęśliwy kapłan to ten, który jest zawsze z ludźmi i niesie do nich woń Pana Jezusa. To jest zadanie księdza, ale i każdej osoby ochrzczonej – nieść woń Jezusa Chrystusa, woń Jego Ewangelii, błogosławieństw, Krzyża i pustego grobu do urzędów, szkół, miejsc pracy, więzień, domów dziecka, na ulice. Tam, gdzie przebywają ludzie. Wtedy też przesiąkniemy „zapachem owiec”, czyli problemami i radościami, także biednych i opuszczonych.

OMW: Może są to wzorce, które są potrzebne i w Polsce. Misje mogą nas przecież wiele nauczyć.
JM: Misje rodzą świętych. Wnoszą w życie Kościoła powszechnego ożywczy powiew świętości. Wśród współczesnych polskich misjonarzy mamy męczenników z Pariacoto. Byli wierni swemu powołaniu do końca. Mimo że mogli opuścić swą wspólnotę i ratować siebie, pozostali z wiernymi. Świadkiem „wiary, która działa przez miłość” (Ga 5,6) jest Marian Żelazek SVD, nazywany przez trędowatych w Puri (Indie) „Bapa” – „Ojciec”. Zostawił konkretną zachętę: „Nie trudno być dobrym, trzeba tylko chcieć!”. Był wierny temu przesłaniu w najdrobniejszych gestach troski o ubogich. Takim świadkiem Jezusa Chrystusa jest także dr Wanda Błeńska. Mówiono o niej: „Gdziekolwiek bywa, zostawia swój ślad”. Trwałym śladem w Ugandzie, który po niej pozostał, jest ośrodek – szpital, przychodnia i szkoła w Bulubie. Została nazwana „Matką Trędowatych”. Jako człowiek modlitwy powiedziała: „Ilu pacjentów wyleczyłam dobrym leczeniem, a ilu wybłagałam modlitwą, tego nie wiem”. Misjonarze uczą cierpliwości, pokory, słuchania innych i ducha służby. Są mistrzami wiary, wyrażającej się w konkretnych gestach miłości. Od nich uczymy się bycia dla innych. Są często postaciami drugoplanowymi – na pierwszym miejscu stawiają Boga i tych, do których zostali posłani.

OMW: Za nami Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Jak Ojciec podsumowuje ten miesiąc w kraju?
JM: Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny zainspirował Kościół do wzmożonej modlitwy za misje. Wiele diecezji i parafii, zgromadzeń zakonnych oraz wspólnot podjęło modlitwę różańcową i adorację eucharystyczną w intencji misji. Papieskie Dzieła Misyjne przygotowały materiały na październikowe nabożeństwa, materiały homiletyczne i liturgiczne oraz przodowały w zaangażowaniu Kościołów lokalnych w przeżywanie Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego. Wspomogły je „Misyjne Drogi” i misyjne.pl. Także Komisja Episkopatu Polski ds. Misji wraz ze swymi agendami (Dzieło Pomocy „Ad Gentes,” MIVA Polska, Centrum Formacji Misyjnej) zaangażowała się w obchody tego miesiąca w duchu misyjnym. Na Jasnej Górze, podczas Apelu Jasnogórskiego, odmawiano codzienną modlitwę zaproponowaną przez papieża Franciszka za „ochrzczonych i posłanych”. W kateMadagaskar. Biskup Jerzy Mazur SVD na spotkaniu z misjonarzami w Antananarywie drach, sanktuariach i kościołach parafialnych sprawowano uroczyste msze św. w intencji misji. Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny stał się okazją do pogłębionej refleksji nad istotą misji, powołania misyjnego wiernych oraz poszukiwania nowych form zaangażowania misyjnego Kościoła w Polsce. Wiele archidiecezji i diecezji zorganizowało spotkania, kongresy misyjne oraz sympozja popularnonaukowe, ożywiając zainteresowanie misjami wśród duchowieństwa i wiernych.

OMW: A co przed nami?
JM: Na rok 2021 planujemy V Krajowy Kongres Misyjny. Poprzedni, który odbył się w 2015 r., był wielkim świętem wszystkich środowisk misyjnych w Polsce i przyniósł ożywienie zapału misyjnego. Chcemy w czasie przygotowań do kongresu wzmóc animację i formację misyjną oraz ukazać piękno i powszechność powołania misyjnego. Będziemy we wspólnocie, by świętować i umacniać się w służbie misjom. Taka wspólnota i modlitwa integrują oraz umacniają ducha misyjnego. Na co dzień jesteśmy rozproszeni, każdy realizuje własne zadania. Czasami mamy świadomość, jak niewiele możemy zrobić. Na kongresie będziemy razem we wspólnocie ludzi, którym zależy na misjach. Kongres poprzedzi sympozjum naukowe, które 23 czerwca 2020 r. odbędzie się na warszawskim UKSW.

OMW:
Niebezpieczeństwem kongresu jest to, że zamkniemy się za murami w kościelnej, bezpiecznej przestrzeni, nie zauważymy zmieniającego się świata. Będziemy rozmawiać i… na tym skończymy.
JM: Tak nie będzie. Celem V Krajowego Kongresu Misyjnego jest również konfrontacja z rzeczywistością misyjną. W ostatnich dziesięcioleciach zmieniły się realia misyjnego świata oraz uległo zmianie spojrzenie na misje. Dochodzą do głosu pytania o paradygmaty i inkulturację misyjną; o to, co misje wnoszą w życie Kościoła powszechnego. Zmieniają się modele misji i ich geografia. Pojawiają się nowe areopagi misyjne, które stają się wielkim wyzwaniem dla Kościoła. Coraz głośniej mówi się, że Europa jest kontynentem misyjnym. Dostrzegamy rosnące znaczenie „kontynentu cyfrowego” oraz mediów społecznościowych w posłudze misyjnej. Podczas kongresu, idąc za wskazaniem papieża Franciszka, udamy się „na peryferie”, by lepiej je poznawać. Oddamy głos misjonarzom ze wszystkich kontynentów. Wsłuchamy się w ich doświadczenia. Skupimy się na bogactwie ich doświadczeń misyjnych, świadectw z ich pracy oraz na ich potrzebach. Wysłuchamy misjonarzy, a jeśli to konieczne, zweryfikujemy naszą wizję współczesności misyjnej, uwarunkowań pracy misjonarzy oraz form pomocy. Chcemy odkrywać prawdę o współczesnych misjach i zmobilizować się do adekwatnej odpowiedzi na potrzeby misyjne. Chcemy słuchać, ale też działać!

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze