Mniej znaczy więcej – przekonywał bp Rojek
Mniej zamienia się w więcej wtedy, kiedy daje nam więcej czasu dla rodziny, kiedy daje nam wolną niedzielę dla matki i ojca – mówił bp Marian Rojek podczas dożynek diecezji zamojsko-lubaczowskiej w sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Krasnobrodzie.
Bp Marian Rojek starał się odpowiedzieć, co należy rozumieć przez powiedzenie „mniej znaczy więcej”. – Mniej znaczy więcej, gdy dary, jakie posiadamy najpierw kierują nas i naszą świadomość ku Bogu, ku Dawcy wszelkiego dobra. Mniej oznacza więcej, wówczas gdy przez dzielenie się tym, co posiadamy z innymi, mniej zatrzymujemy dla nas samych, a innym dajemy też udział w dobrach tego świata, w owocach tej ziemi, a także naszej osobistej pracy – mówił. Mniej rozumiane jako więcej realizuje się wtedy, gdy to oznacza dla nas odciążenie od kłopotów, trosk, jakie niesie ze sobą wszelki nadmiar dóbr oraz wtedy, gdy nasze życiowe spojrzenie kieruje na to, co jest dla nas istotne i najważniejsze. Mniej zamienia się w więcej wtedy, kiedy daje nam więcej czasu dla rodziny, kiedy daje nam wolną niedzielę dla matki i ojca, by byli obecni z dziećmi w domu, by byli obecni w świątyni na uroczystości eucharystycznej – wskazywał kaznodzieja.
Bp Rojek przestrzegał, że gdy zachłanność zaczyna rządzić człowiekiem, ten traci zdrowy rozsądek, umiar i rozwagę. Hierarcha zauważył, że coraz bardziej się zamykamy na innych i odgradzamy wysokimi murami. – Gdzie nam zginęły te nasze polskie dawne otwarte domy, te przyjazne kuchnie, jak w naszych rodzinach domach. Sam pamiętam, że w tych naszych kuchniach było miejsce dla wszystkich. gdzie był czas, by usiąść, by się pożywić, porozmawiać, wyżalić się, by usłyszeć świadectwo wiary i patriotyzmu drugiego człowieka – mówił.
Kaznodzieja stwierdził, że „im więcej posiadamy z dóbr tego świata, tym mniej mamy czasu dla siebie nawzajem i dla Boga, a konsekwencji dla naszej nieśmiertelnej duszy”. – Ta gonitwa za „więcej”, także w obszarze świata rolniczego, powoduje utratę sumienia. Bo już nie ma mleka w mleku, nie ma mięsa w mięsie i cukru w cukrze. Jabłko nie jest jabłkiem, ale nawoskowaną chemią, a pomidor nie jest prawdziwym zdrowym pomidorem. Rano upieczony w mikrofalówce supermarketu chleb popołudniu staje się twardym kamieniem i nie nadaje się do zjedzenia – mówił.
Biskup zamojsko-lubaczowski zauważył, że coraz mniej radości sprawiają ludziom drobiazgi, a przykładem jest „coroczne szaleństwo z prezentami z racji I Komunii św.”. Terroryzmem określił starania, by ta uroczystość była bardziej wymyślna. – To my sami napędzamy tę spiralę pożądania, w której nie ma nic z Bożej radości – podkreślił.
„Czymś wyjątkowo szczególnym” bp Rojek nazwał skarb czasu, który jest czymś wyjątkowym i którego zawsze jest za mało. Zaznaczył, że, gdy koncentrujemy się tylko na tym, by coraz więcej mieć, „kradniemy z czasu, który w naszym życiu ma być dla Boga, dla bliźnich, dla rodziny, dla duszy”. – Podarować drugiemu swój czas to może być dzisiaj najbardziej cenny dar, aniżeli wszelkie inne najdroższe prezenty – uznał.
– Ile miejsca Bóg zajmuje w moim dniu, w mojej pracy na roli, w moich myślach, choćby w niedzielę? Szukam Go na modlitwie, na czytaniu Pisma Świętego, czy do Boga odnoszę czas ofiarowany drugiemu człowiekowi? – pytał hierarcha. – Taki czas nie ma wymiaru pieniądza, bo ten czas pachnie jedynie miłością, a nie bogactwem i tylko on zaspokoi ludzkie pragnienia – podkreślił bp Rojek.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |