Benedykt XVI, fot. arch.Flickr/CC BY-NC-ND 2.0/Catholic Church England and Wales/M.Mazur/www.thepapalvis

Monachium: opublikowano raport o nadużyciach seksualnych. Benedyktowi XVI zarzuca się niewłaściwe postępowanie

W Monachium przedstawiono oczekiwany z napięciem raport dotyczący błędów w postępowaniu kard. Reinharda Marxa oraz jego poprzedników na czele archidiecezji Monachium i Fryzyngi: kard. Josepha Ratzingera, kard. Friedricha Wettera oraz innych osób odpowiedzialnych wobec sprawców wykorzystywania seksualnego.

Późniejszemu papieżowi Benedyktowi XVI adwokaci zarzucają niewłaściwe postępowanie w czterech przypadkach, gdy był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, a więc w latach 1977-1982, kard. Marxowi dwa, a kard. Wetterowi – 21. Jednocześnie adwokat Martin Pusch wskazał, że papież senior odrzucił swoją odpowiedzialność we wszystkich zarzucanych mu przypadkach. Za zgodą Benedykta XVI jego stanowisko zostało opublikowane wraz z raportem kancelarii adwokackiej.

„Niewiedza papieża trudna do pogodzenia z wiedzą uzyskaną z akt”

Według Puscha, dwa przypadki dotyczą księży, którzy byli karani za nadużycia za czasów kard. Ratzingera, ale obu pozwolono kontynuować pracę proboszczów. Nie podjęto przeciwko nim żadnych działań wynikających z prawa kanonicznego, nie znaleziono też dowodów troski o ofiary. Zdaniem adwokata, stanowisko przesłane przez Benedykta daje „autentyczny wgląd” w osobisty stosunek wybitnego przedstawiciela Kościoła do sytuacji wykorzystywania seksualnego. Pusch wyraził wątpliwości co do rzekomej niewiedzy Benedykta XVI w niektórych sprawach. Uważa, że jest to niekiedy „trudne do pogodzenia” z wiedzą uzyskaną z akt.

>>> Papież skierował przesłanie do uczestników warszawskiego spotkania w sprawie ochrony małoletnich

Opublikowany raport, fot. EPA/SVEN HOPPE

497 ofiar, wiele przestępstw bez sankcji

Kontrolując nadużycia seksualne w archidiecezji Monachium-Fryzyngi w latach 1945-2019, eksperci zidentyfikowali 235 domniemanych sprawców, z których 173 było księżmi, powiedział Pusch. Ustalono, że ofiar było ogółem 497, z czego 247 stanowili mężczyźni, a 182 kobiety. Nie udało się ustalić płci 68 osób. Potwierdza to, że problem dotyczył głównie dzieci i młodzieży płci męskiej.

Prawie 60% z nich było w wieku od 8 do 14 lat. Wśród ofiar płci żeńskiej dotyczyło to jednej trzeciej osób. Większość przestępstw została popełniona w latach 60. i 70. Znacząco duża liczba zarzutów została zgłoszona przez ofiary dopiero od 2015 roku. Adwokat podkreślił, że liczby te przedstawiają jedynie „jasne pole”, ale „pole ciemne” jest znacznie większe. W ocenie adwokatów, 67 duchownych zasługiwało na sankcję prawa kościelnego ze względu na „duże nagromadzenie podejrzeń”. Takiej sankcji nie nałożono jednak w 43 przypadkach. W duszpasterstwie nadal pracowało 40 z nich, w tym 18 księży po skazaniu przez sąd świecki. Pusch powiedział, że do 2002 roku osoby pokrzywdzone „prawie w ogóle nie były zauważane” przez władze kościelne, a jeśli już, to „nie z powodu zadawanych im cierpień, ale dlatego, że były postrzegane jako zagrożenie dla instytucji”.

Prezentacja raportu, fot. EPA/SVEN HOPPE

Wyraźnie go zaprosiliśmy. Ta decyzja arcybiskupa Monachium jest szczególnie godna ubolewania biorąc pod uwagę fakt, że ofiary nadużyć są zainteresowane tym, aby je dostrzec. (adwokatka Marion Westphal o nieobecności na spotkaniu kard. Marxa)

Pierwszy taki raport – 12 lat temu

Na zamówienie archidiecezji Monachium i Fryzyngi, jako pierwszej katolickiej jednostki terytorialnej w Niemczech, kancelaria adwokacka Westphal Spilker Wastl już w 2010 roku przygotowała raport, na potrzeby którego zbadała akta osobowe od 1945 roku. Raport nie został wówczas opublikowany. Adwokatka powiedziała, że nie ma potrzeby, aby dzisiaj odbiegać od któregokolwiek z podstawowych oświadczeń złożonych w tamtym czasie. Konieczna była jednak „korekta” w ocenie zachowania kard. Ratzingera. Jeszcze dziś Westphal Spilker Wastl opublikuje w internecie cały raport, który liczy ponad 1600 stron. Benedykt XVI wydał w tej sprawie oświadczenie liczące 82 strony.

Papieski biograf: kard. Ratzinger nie był zamieszany w sprawy nadużyć

Biograf papieża Peter Seewald broni papieża seniora Benedykta XVI przed zarzutami o błędy w postępowaniu z nadużyciami seksualnymi księży z czasów, gdy był on arcybiskupem Monachium (1977-1982). „W konkretnym przypadku księdza i krzywdziciela Petera H. nie było żadnych dowodów na to, że Ratzinger był w to zamieszany”, powiedział Seewald w czwartek rano w porannym programie informacyjnym niemieckiej telewizji ARD.

>>> Benedykt XVI nadal przyjmuje wizyty i prowadzi korespondencję

Ksiądz diecezjalny z Essen, H., w czasie swojej pracy duszpasterskiej dopuścił się nadużyć wobec małoletnich w co najmniej czterech miejscach w Nadrenii Północnej-Westfalii i Górnej Bawarii. Do tej pory zgłosiło się około 30 ofiar. Na początku 1980 roku przyjechał do archidiecezji monachijskiej, gdzie miał poddać się terapii. Kościół nie wniósł oskarżenia ani nie wszczął własnego postępowania karnego, jak donoszą media, również za zgodą rodziców poszkodowanych w tamtym czasie. Krótko po przeniesieniu H. pracował ponownie jako kapelan od 1982 r. do czasu, gdy biskup Essen odsunął go od posługi kapłańskiej w 2010 r. po nowych oskarżeniach. W 2020 r. H. powrócił do diecezji Essen, gdzie obecnie żyje w odosobnieniu i pod nadzorem.

„Kard. Ratzinger nie brał w tym udziału”

Według Seewalda, kard. Ratzinger nie brał udziału ani w przyjęciu H. na terapię, ani w przywróceniu go do stanu duchownego. W tym czasie diecezja Essen zwróciła się do księdza H. z zapytaniem, czy mógłby na pewien czas przyjechać na terapię do Monachium. „Tło nie było omawiane”, wyjaśnił Seewald. Według tego ówczesny wikariusz generalny Monachium ks. Gerhard Gruber zgodził się na przyjęcie H. po spotkaniu, w którym arcybiskup nie uczestniczył. Jednocześnie autor podkreślił ofensywne działania kard. Ratzingera przeciwko nadużyciom jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary, a następnie jako papieża. W ten sposób stworzył podstawy do ścigania nadużyć i wprowadził „politykę zerowej tolerancji”. „Pewne jest, że bez papieża Benedykta proces rozliczania z nadużyć w Kościele katolickim nie byłby tak daleko posunięty, jak jest teraz” – podkreślił Seewald.

fot. EPA/VATICAN MEDIA

82 stron odpowiedzi Benedykta XVI

Seewald wypowiedział się z okazji opublikowania w czwartek przez kancelarię adwokacką Westpfahl Spilker Wastl (WSW), działającą na zlecenie archidiecezji, ekspertyzy na temat postępowania w sprawie nadużyć seksualnych w archidiecezji Monachium i Fryzyngi. Benedykt XVI w ramach śledztwa wydał 82-stronicowe oświadczenie, w którym odpowiedział na pytania prawników. Jego prywatny sekretarz abp Georg Gänswein oświadczył kilka dni temu, że papież senior z zadowoleniem przyjął dochodzenie w Monachium oraz publikację ekspertyzy. Losy ofiar nadużyć były „bardzo bliskie jego sercu”.

Zapowiadany na czwartek raport WSW tylko „sprawie H.” poświęca około 350 stron. Jeszcze przed opublikowaniem raportu niemiecka socjolog Helga Dill, dyrektor Instytutu Badań Praktycznych i Konsultacji Projektowych (IPP), publicznie skomentowała ten konkretny przypadek i rolę Josepha Ratzingera w jego rozwiązaniu. Prawie dwa lata temu diecezja Essen zleciła Dill przeprowadzenie niezależnego badania, które zostanie opublikowane jesienią przyszłego roku. Socjolog powiedziała dodatkowi „Christ und Welt” tygodnika „Die Zeit”, że w aktach nie ma „żadnych wskazówek”, iż Ratzinger jako arcybiskup wiedział o kulisach przeniesienia H. na początku 1980 r. do Monachium. Nie wiadomo, co dokładnie wiedział. Według Dill w aktach można przeczytać jedynie to, że odpowiedzialni w Monachium zostali poinformowani z Essen, „że H. stanowi zagrożenie”, nic więcej. „Nie oznacza to jednak, że w 1980 r. nie znał tła” – dodała badaczka. „Wiele wewnętrznych ustaleń nigdy nie trafiło do akt”. Dlatego chciałaby porozmawiać o tej sprawie z papieżem seniorem.

>>> Pełne polskie tłumaczenie tekstu Benedykta XVI o wykorzystywaniu seksualnym

abp Georg Gänswein i Benedykt XVI, fot. arch. CC BY-SA 4.0, wikimedia commons

Na początku stycznia gazeta „Die Zeit” poinformowała, że Benedykt XVI jako arcybiskup znał fakty dotyczące „sprawy H.” i wyraził zgodę na przyjęcie księdza, który miał być poddany terapii w Bawarii. Kard. Ratzinger i kilku innych biskupów, według oskarżenia, „świadomie powstrzymywali się od usankcjonowania przestępstwa”. Arcybiskup Gänswein, w wypowiedzi dla „Die Zeit”, odrzucił te zarzuty w imieniu papieża seniora. „Twierdzenie, że w momencie podejmowania decyzji o przyjęciu księdza H. miał wiedzę o wcześniejszej historii (zarzutach napaści seksualnej) jest nieprawdziwe. Nie wiedział o swojej wcześniejszej historii” – napisał abp Gänswein do tygodnika pod koniec 2021 roku. Joseph Ratzinger nie powstrzymał się też świadomie od ukarania Petera H.

Historia Petera H.

Sprawa H. już w przeszłości kilkakrotnie trafiała na pierwsze strony gazet, m.in. w 2010 r., kiedy to „New York Times” szczegółowo ją opisał. Wkrótce po przeniesieniu do archidiecezji monachijskiej H. został ponownie przywrócony do pracy duszpasterskiej, gdzie ponownie dopuszczał się napaści seksualnych. W Monachium i Essen odnotowano w sumie 29 ofiar. Wkrótce po przeprowadzce do Bawarii, ksiądz ponownie pracował jako duszpasterz, najpierw w Monachium, w latach 1982-1985 w Grafing, od 1987 do 2008 w Garching an der Alz, a następnie do 2010 r. jako duszpasterz w Bad Tölz. Nawet gdy w 1986 r. sąd rejonowy w Ebersbergu skazał H. na karę więzienia w zawieszeniu, nie przeszkodziło to odpowiedzialnym za to osobom w ponownym umieszczeniu go w parafii. Okres ten przypada na czas urzędowania (1982-2008) kard. Friedricha Wettera jako arcybiskupa Monachium.

>>> Podział władzy w Kościele?

W 2010 r. Gerhard Gruber, który w 1980 r. był wikariuszem generalnym archidiecezji monachijskiej, wziął na siebie wyłączną odpowiedzialność za to, że Peter H. został ponownie dopuszczony do pracy duszpasterskiej już za czasów kard. Ratzingera. Tym samym zwolnił z odpowiedzialności za to papieża Benedykta XVI. Jednak również obecny arcybiskup Monachium, kard. Reinhard Marx, jest oskarżany o naruszenie obowiązków w kontaktach z H. W 2008 r. zarządził on ocenę psychiatryczną księdza, który w międzyczasie był już notowany, i przeniósł go, ale i nie zarządził wewnętrznego dochodzenia wstępnego i nie zgłosił sprawy do Watykanu.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Oświadczenie Watykanu i reakcja katolickich mediów w Niemczech

Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej odniósł się do ogłoszonego dziś raportu. „Stolica Apostolska uważa, że musi poświęcić należytą uwagę dokumentowi, którego treści w tej chwili nie zna. W najbliższych dniach, po jego opublikowaniu, przeanalizuje go i będzie w stanie odnieść się do szczegółów, które on zawiera” – napisał Matteo Bruni. Dodał również, że „Stolica Apostolska ponownie wyrażając swój ból i skruchę z powodu nadużyć popełnionych przez duchownych wobec nieletnich, zapewnia wszystkie ofiary o swojej bliskości i potwierdza obraną już drogę, aby chronić dzieci, gwarantując im bezpieczne środowisko”.

Dokument świadczy o „całkowitej klęsce” systemu i „bilansie horroru”, przynajmniej do 2010 roku – tak opublikowany raport skomentowała niemiecka agencja katolicka KNA. Jej monachijski korespondent podkreślił, że eksperci nie oszczędzili żadnego z kościelnych dostojników, którzy ich zdaniem ponoszą współodpowiedzialność, nawet kard. Reinharda Marxa, który od 2008 r. jest arcybiskupem Monachium, ani jego poprzednika w latach 1977-1982 kard. Josepha Ratzingera, papieża seniora Benedykta XVI.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Jego zeznania na temat udziału i współudziału w sprawie recydywisty ks. Petera H., który w 1980 r. przyjechał z Essen do Monachium na terapię, zostały określone przez adwokata Ulricha Wastla jako „mało wiarygodne”. Benedykt XVI twierdzi w dołączonym do akt 82-stronicowym stanowisku, że jako arcybiskup Monachium nie brał nawet udziału w decydującym posiedzeniu ordynariatu. Wastl odczytał dziennikarzom protokół z posiedzenia, w którym kard. Ratzinger jest wymieniony w kilku miejscach jako relacjonujący inne wydarzenia. Prawnicy dopatrują się uchybień ze strony kard. Ratzingera również w trzech innych sprawach, którym ten zaprzecza. Dotyczą one przeniesienia duchownych, którzy popełnili przestępstwa i którym pozwolono kontynuować opiekę duszpasterską w innym miejscu. Papież emeryt napisał, że nie posiada „żadnej wiedzy” o ich czynach, dostrzega natomiast zaniedbania u innych „odpowiedzialnych za sprawy personalne”.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Adwokat Wastl kilkakrotnie zachęcał do przeczytania 82-stronicowego oświadczenia Benedykta XVI. Daje ono „autentyczny wgląd” w to, jak czołowy przedstawiciel Kościoła katolickiego myśli o nadużyciach seksualnych. W tym kontekście zacytował m.in. wypowiedź Benedykta XVI: „Ojciec (nazwisko zacienione) został zauważony jako ekshibicjonista, ale nie jako sprawca nadużyć w sensie faktycznym. W każdym przypadku przestępstwa te polegały na obnażaniu własnych narządów płciowych przed małoletnimi dziewczynkami oraz wykonywaniu ruchów masturbacyjnych (…). W żadnym z przypadków nie doszło do dotykania”. Co więcej, sprawca działał jako „anonimowa osoba prywatna” i „nie był rozpoznawalny jako ksiądz”. Zarówno w duszpasterstwie parafialnym oraz jako nauczyciel religii nie dawał żadnych powodów do podejrzeń.

Prokuratura bada uchybienia

Niezależnie od tego, jak należy oceniać wypowiedzi Benedykta XVI, jedno jest już pewne: jego rola w skandalu nadużyć będzie w najbliższych tygodniach przedmiotem intensywnej dyskusji – stwierdza w swoim komentarzu KNA. Nie wiadomo jeszcze, czy opinia biegłych będzie miała również konsekwencje na gruncie prawa karnego. W każdym razie Prokuratura Monachium I bada już 42 sprawy, w których prawnicy dopatrzyli się uchybień ze strony odpowiedzialnych osób w archidiecezji monachijskiej. W przeciwieństwie do raportu Gercke – najnowszego raportu z dochodzenia w sprawie nadużyć w archidiecezji kolońskiej – kancelaria prawna Westphal Spilker Wastl (WSW) uważa, że w przypadku działań lub zaniechań osób odpowiedzialnych można przynajmniej wyobrazić sobie zastosowanie pomocnictwa i podżegania oraz innych przestępstw.

Ulrich Wastl z kancelarii Westpfahl Spilker Wastl (WSW)podczas prezentacji ekspertyzy, fot. EPA/SVEN HOPPE

Czy będą konsekwencje personalne? Prawnicy wstrzymują się z rekomendacjami dla swojego klienta. Kardynał Reinhard Marx, któremu zarzucają, że prowadzenie spraw dotyczących nadużyć oddał w ręce swoich współpracowników, zamiast uczynić z nich najwyższy priorytet, zapowiedział, że przez najbliższy tydzień nie będzie bliżej komentował opublikowanego dziś dokumentu. W ostatniej chwili jednak zapowiedział krótki komentarz jeszcze tego wieczoru. Eksperci WSW krytycznie odnieśli się również do dziekana kapituły katedralnej, ks. Lorenza Wolfa. Twierdzą, że w słynnej sprawie ks. Petera H. nie powinien był być dopuszczony do prowadzenia jakiegokolwiek postępowania kanonicznego z powodu stronniczości. Ponadto, skrytykowali jego „zdystansowaną i lekceważącą postawę wobec relacji osób poszkodowanych”.

Co będzie teraz dalej? Prawnicy uważają, że dalsze opinie biegłych są w zasadzie zbędne. Według WSW nie należy się spodziewać nowych spojrzeń na błąd systemowy. Zamiast tego, pragną przemówić do sumień biskupów i ich współpracowników, którzy powinni zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście do 2010 r. nie było możliwości sprzeciwu w ramach obowiązującego systemu. Wastl powiedział, że do tej pory spotkał się tylko z jedną taką osobą w trzech diecezjach badanych przez jego kancelarię. Ale ten człowiek już zmarł w 1993 roku. Na pytanie dziennikarza, czy podczas dwuletniego śledztwa w sprawie postępowania z przypadkami nadużyć w archidiecezji nie było przynajmniej jednej takiej „sprawiedliwej osoby”, Marion Westphal odpowiedziała: „Nie przypominam sobie nikogo takiego”.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Komentarz kard. Reinharda Marxa

Kardynał Reinhard Marx „jako urzędujący arcybiskup” Monachium i Fryzyngi przeprosił za czyny wykorzystywania seksualnego w przestrzeni Kościoła. „Jestem wstrząśnięty i wstydzę się” – powiedział w pierwszej reakcji na opublikowany dziś raport, sporządzony na zamówienie Kościoła przez monachijską kancelarię monachijską kancelarię Westphal Spilker Wastl (WSW).

Kard. Marx przyznał, że myśli przede wszystkim o ofiarach, które doznały „przerażających rozmiarów cierpień i zła” ze strony ludzi Kościoła. Podkreślił, że „punktem zwrotnym” były dla niego spotkania z osobami dotkniętymi wykorzystywaniem. Teraz ofiary są „w centrum uwagi” działań jego archidiecezji. Obiecał jednocześnie, że zarówno on sam jak i jego najbliżsi współpracownicy będą dokładnie czytać raport i omawiać go z komitetem doradczym ofiar oraz z niezależną komisją. „Będziemy też dyskutować i wprowadzać dalsze zmiany w oparciu o rekomendacje obecnego raportu” – zapowiedział kard. Marx. Jeszcze przed opublikowaniem raportu archidiecezja monachijska zapowiedziała, że kardynał nie będzie szczegółowo komentować jego treści aż do konferencji prasowej, która odbędzie się 27 stycznia. Raport, liczący prawie 1900 stron, nie był przed prezentacją dostępny dla osób odpowiedzialnych w archidiecezji.

fot. EPA/SVEN HOPPE

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze