Fot. jcomp/freepik.com

MyśliPaschalne#8: przyznajmy się do nadziei

Przyznając się do Chrystusa, przyznajemy się do nadziei – te słowa, usłyszana podczas jednej z mszy w tym tygodniu, mocno ostatnio we mnie rezonują. I myślę, że świetnie wpisują się w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.  

Rutyna lubi gościć w życiu chyba każdego z nas. Nawet nie zauważamy, że zaczynamy pewne czynności wykonywać rutynowo, wchodzą nam w krew i na stałe wypełniają nam dzień. A potem się okazuje, że każdy dzień wygląda dokładnie tak samo. Te same przyzwyczajenia, gesty, ruchy, nawet modlitwa staje się rutynowa. Wchodzi w pewien schemat, szablon i nie potrafimy z niego wyjść. Dlatego potrzebujemy mocnego impulsu, który wyrwie nas z rutyny. Impulsu, dzięki któremu powiemy „stop” i na nowo spróbujemy żyć – być może „na większym spontanie”!

>>> Siostra Aldona Skrzypiec SSpS: czasem muszę być jędzą [ROZMOWA] 

duch święty

fot. cathopic

Chłopczyk z koparką

Obrazek z dzisiaj. Poszedłem na mszę świętą. W kościele nie było już wolnych miejsc z powodu limitu pandemicznego, więc miałem miejscówkę na dziedzińcu – jak wiele innych osób. Na dziedzińcu było sporo rodzin z dziećmi. Był wśród nich mały chłopczyk z koparką – taką dziecięcą zabawką. Niesamowicie wiele radości sprawiało mu to, że mógł po całym dziedzińcu jeździć sobie tą koparką. I nikomu to nie przeszkadzało, nikt nie protestował. Mały po prostu mógł się bawić. Uważam to doświadczenie modlitwy wspólnotowej połączone z zabawą tego małego chłopczyka za niezwykłe i bardzo ożywcze! To było prawdziwe zesłanie Ducha Świętego! On przyszedł do nas w postaci tej zabawy. Beztroski chłopczyk, który po prostu kieruje swoją małą koparkę w różne kierunki. Totalnie zerwało to ze wszelką rutyną – i bardzo dobrze! Nagle modlitwa przestała być rutynowym powtarzaniem kolejnych formułek. Wierzę, że Bogu ogromna radość sprawiło to, że podczas liturgii dziecko zwyczajnie bawiło się.

>>> Dom Nadziei, czyli port wolności dla potrzebujących [REPORTAŻ]

Fot. cathopic

Teologiczna przyroda

Zesłanie Ducha Świętego kojarzy mi się z ożywieniem, z powrotem do życia. Trochę jak w opowieści o dolinie pełnej kości, którą zamieścił w swojej księdze prorok Ezechiel. Dzięki działaniu Ducha kości na nową stają się żywymi ludźmi. I tak jest i z nami pod wpływem działania Ducha. Przez grzech, przez zaniedbania, lenistwo i przez rutynę stajemy się duchowymi kościotrupami – jakbyśmy byli martwi. I potrzebujemy dotknięcia albo i uderzenia Ducha Świętego, aby na nowo zyskać duchowe ciało. Aby nasze kości zapełniły się mięśniami, ścięgnami i skórą. Żeby na nowo weszło w nas życie. Duch ma działanie ożywcze dla nas i tak Go powinniśmy traktować. Spójrzmy na świat wokół. Na początku okresu paschalnego przyroda jakby budzi się do życia (i to niezależnie od tego, kiedy przypada Wielkanoc). A Zesłanie Ducha Świętego przeżywamy zawsze w czasie, w którym świat jest pełen zieleni i innych kolorów. Świat jest soczysty, intensywny, pięknie wiosenny (i to nawet wtedy, gdy wiosna jest bardzo zimna i kapryśna – jak w tym roku). To dopiero teraz – po tych 50 dniach od Wielkanocy – możemy jasno powiedzieć sobie, że świat wreszcie na nowo żyje! Że świat odżył po zimie. Poobserwujmy trochę przyrodę – ona ma nam do przekazania wiele prawd teologicznych. Wszak, to Boże dzieło…

>>> W tym kościele znajdziesz „Ojcze nasz” w ok. 130 językach 

fot. unsplash

Wiosna, a co!

Zieleń kojarzymy też nadzieją. W tym tygodniu podczas jednej z mszy świętych usłyszałem inspirujące zdanie: „Przyznając się do Chrystusa, przyznajemy się do nadziei”. Skojarzyło mi się mocno też z Duchem Świętym, bo przecież On – jako Ożywiciel – przynosi nam właśnie nadzieję. I to dzięki wierze w Ducha Świętego i w Jego działanie w naszym życiu jesteśmy w stanie powiedzieć, że „Chrystus jest naszym Panem”. Trudno nam czasem uchwycić naszą relację z Duchem Świętym, warto więc spojrzeć na nią właśnie z perspektywy Chrystusa. Jego, jako Boga, a zarazem też człowieka, najłatwiej nam zrozumieć ogarnąć – bo przecież przez kilkadziesiąt lat był „jednym z nas”. Jeżeli wierzymy w to, że On jest Bogiem, to wierzymy też w to, że Bogiem jest Duch Święty i Bóg Ojciec (za tydzień tę tajemnicę Trójcy będziemy zgłębiać liturgicznie – a to chyba najtrudniejsza do ludzkiego zrozumienia prawda wiary). A skoro wierzymy – to mamy w sobie też bardzo konkretną nadzieję. Przez wiarę przyznajemy się do tej nadziei! Nie musimy w pełni rozumieć Kim jest Duch Święty i jak działa – sprawy „techniczne” możemy zostawić Panu Bogu. Wystarczy nam, że uwierzymy – a dzięki temu nasze życie może się zaskakująco odmienić. W naszym sercu może zadziać się prawdziwa „wiosna ducha Świętego”!

>>> Rozmowa z Franciszkiem: grzechy są atrakcyjne, bo dostajemy je za darmo

Zawieść nie może

Duch przynosi nam nadzieję, ale właściwie to o jaką nadzieję chodzi? Z jednej strony oczywiście o nadzieję na to, że tu i teraz nadejdą lepsze dni, że będzie mniej problemów, trosk, smutków. Ale taka nadzieja może być czasem złudna. Bo życie na ogół przypomina sinusoidę – raz góra, raz dół. Przyjdą lepsze chwile, a zaraz po nich mogą nadejść te gorsze. Taka nadzieja nie zawsze będzie spełniona. Przyznając się do Chrystusa, przyznajemy się jednak do bardziej podstawowej nadziei – nadziei na to, że życie nie skończy się w momencie naszego ostatniego oddechu. Nadziei na to, że ono będzie dalej trwało, choć w przemienionej – lepszej – wersji. Czytamy w Liście do Rzymian: nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Faktycznie, na tej nadziei nigdy nie stracimy. Z tą nadzieją możemy tylko wygrać – i wygramy – jeśli będziemy wytrwali. Nadziei potrzebujemy jak wody i tlenu, bez niej rzeczywiście stajemy się suchymi kośćmi w dolinie, o których pisał Ezechiel. A przecież mamy być żywymi ciałami, a nie martwymi kośćmi. Mamy żyć. I do życia, takiego w pełni, zaprasza nas dzisiaj Jezus Chrystus, Bóg Ojciec i Duch Święty. To życie w pełni to życie ożywione Duchem, życie z nadzieją, życie pozbawione rutyny! Takie beztroskie, z dziecięcą ufnością.  To życie, którego metaforą jest ten mały chłopczyk bawiący się dziś swoją kolorową koparką na kościelnym dziedzińcu! 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze