Na jakie filmy do kina powinien chodzić katolik? Odpowiedzi szukał Pius XI
Papież Pius XI zachęcał, aby kontrolować kwestie moralne w produkowanych filmach. Napisał o tym nawet encyklikę. Czy obowiązuje ona także dzisiaj, w dobie Netflixa?
Kościół swoim nauczaniem stara się odpowiadać na wyzwania konkretnych czasów. Kiedy pojawiają się nowinki techniczne, nowe problemy moralne – to Stolica Apostolska zazwyczaj zajmuje stanowisko, aby dać wskazówkę wiernym, w jakim kierunku powinni podążać. Dotyczy to poważnych problemów bioetycznych, jak choćby procedury in vitro, ale też bardziej prozaicznych sfer. W 1936 r. papież Pius XI postanowił zabrać głoś w temacie nowej rozrywki, która stawała się w tamtym czasie coraz bardziej popularna. Napisał encyklikę o… kinie (Vigilanti cura).
Na łamach dokumentu papież pisał o tym, że siła oddziaływania kinematografii jest coraz większa, więc nie bez znaczenia jest to, co widzowie oglądają na ekranach kin. Wskazywał, że przedstawianie dobrych postaw moralnych i promowanie etyki chrześcijańskiej może mieć spore (i pożądane) znaczenie wychowawcze. Podkreślał, że „dobre filmy nie tylko bawią, ale budzą też szlachetne myśli i uczucia, udzielają pożytecznych pouczeń”. Z drugiej jednak strony zwracał uwagę na zagrożenie demoralizacją. Temu drugiemu zagadnieniu poświęcił zdecydowanie więcej miejsca.
>>> Sztuka jest zawsze po coś [ROZMOWA]
„Byłoby rzeczą szczególnie odpowiednią i wskazaną, byście, Czcigodni Bracia, roztoczyli specjalny nadzór nad przemysłem filmowym, który w Waszym kraju jest tak wysoko rozwinięty i który ma równie wielki wpływ w innych częściach świata. Jest również obowiązkiem Biskupów całego katolickiego świata zjednoczyć się w czuwaniu nad tą powszechną i wszechpotężną formą rozrywki i nauki, tak, by można było poddać pod pręgież opinji każdy zły film, obrażający uczucia religijne i moralne i będący w sprzeczności z duchem chrześcijańskim i z jego etycznymi zasadami” (pisownia oryginalna) – zwracał się do biskupów, duchownych i wiernych świeckich Pius XI.
Papież dziękował kilku milionom katolików należących do Legii Przyzwoitości za to, że zobowiązali się nie uczęszczać na filmy, „które obrażałyby katolickie zasady moralne lub zdrowe warunki życia”. Legia działała aż do lat 60. ubiegłego wieku i mocno oddziaływała na amerykańską kinematografię, wpływając nawet na kształt scenariuszy filmowych. Szczególnie istotne były kwestie związane z moralnością, a także ze sposobem przedstawiania duchownych w filmach.
Pius XI zachęcał również, aby wierni składali oficjalne przyrzeczenia w parafiach i szkołach, że nie będą oglądać filmów niezgodnych z nauczaniem Kościoła. To rodziło z kolei potrzebę powołania instytucji, które tworzyłyby listy filmów nadających się do oglądania oraz tych, które należy odrzucić.
„Rozumie się, iż mając na uwadze dopełnienie tego przyrzeczenia ludzie muszą być dokładnie poinformowani które filmy dozwolone są dla wszystkich, które dozwolone są z pewnymi zastrzeżeniami, a które są szkodliwe i złe. Powoduje to konieczność szybkiego, regularnego i częstego publikowania list klasyfikacyjnych filmów, tak, by informacje powyższe mogły być natychmiast dostępne wszystkim. Specjalne biuletyny, lub innego rodzaju wydawnictwa, jak codzienna prasa katolicka, mogą być zużytkowane w tym celu” – czytamy w encyklice Vigilanti cura.
Celowo przytaczam te nieco obszerne fragmenty, aby pokazać, że choć Kościół głosi niezmienną naukę o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, to jednak są też takie dokumenty, które są produktem konkretnych czasów i one podlegają weryfikacji. „Jeśli w pierwszej połowie XX w. papież Pius XI ostrzegał w encyklice Vigilanti cura przed kinem i płynącą z niego demoralizacją, i jeśli chwalił zakładaną wówczas Legię Przyzwoitości – to nie dlatego, żeby działała ona nadal, sto lat później, aby kontrolować moralność seriali na Netflixie” – pisze Monika Białkowska na łamach „Przewodnika Katolickiego”.
I to oczywiście prawda. Encyklika o kinie nie należy do depozytu wiary, nie powinniśmy dzisiaj traktować jej jako nieomylnej. Kościół nie jest wolny od społecznych, kulturowych i historycznych uwarunkowań. Ocenia pewne zjawiska, ale jego stanowisko się rozwija. To, co jest niezmienne to Objawienie (Pismo Święte) i Tradycja Apostolska (to, co Kościół otrzymał od Jezusa i apostołów). Niektóre interpretacje, stanowiska mogą na przestrzeni lat się zmieniać. Teologia korzysta przecież z dorobku nauk empirycznych (medycyny, fizyki itd.). Odkrycia, nowe ustalenia w tych dziedzinach skutkują czasem także zrewidowaniem nauczania Kościoła.
Trudno sobie zatem wyobrazić, aby dzisiaj papież Franciszek podpisał się pod takim dokumentem. Choć może warto wyciągnąć pewne wnioski z tego prawie stuletniego dokumentu. Niektóre rzeczy się nie zmieniły. To, co oglądamy – ma znaczenie. I chociaż samo pójście na film, który nie stawia etyki chrześcijańskiej na pierwszym miejscu nie jest niczym złym, to dobrze jest zachować krytyczny zmysł. Sztuka, przede wszystkim ta filmowa, może silnie wpływać na społeczne i moralne postawy (szczególnie najmłodszych). Tyle że instancją powołaną do jej oceny pozostaje przede wszystkim nasze sumienie, a nie odgórnie ustalony komitet.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |