fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Najważniejsza jest beczułka, czyli o tym, jak samemu zrobić różaniec

Jak robi się różaniec? Dlaczego niezbędnym elementem tego procesu jest zrobienie beczułki? I dlaczego w pewnym momencie dziesiątki różańca trzeba układać w innym kierunku? Na te i wiele innych pytań odpowiedziała Anna Janusz-Antkowiak podczas warsztatów robienia różańców, które odbyły się przy dominikańskim klasztorze na warszawskim Służewie.

O ich poprowadzenie poprosiła grupa Żywego Różańca działająca przy parafii pw. św. Dominika. – To już drugie takie warsztaty – mówi w rozmowie z misyjne.pl Beata Perycz, członkini wspólnoty. Jak dodaje, przy dobrej wprawie taki różaniec można przygotować w pół godziny. Oczywiście za pierwszym czy nawet drugim razem proces ten trwa nieco dłużej. Członkowie Żywego Różańca podkreślają, że coraz większe zainteresowanie własnoręcznie przygotowanymi różańcami to dowód na to, że maryjna pobożność cały czas jest żywa. Także w wielkim mieście.

>>> Procesja różańcowa w Warszawie [GALERIA]

Anna Janusz-Antkowiak, fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Dzieło Maryi

Prowadząca warsztaty – Anna Janusz-Antkowiak – podkreśliła, że jej praca to przede wszystkim dzieło Maryi. – To nie mój pomysł, a Maryi. Wcześniej nie miałam planów, by robić różańce. Ten plan powstał podczas zawierzenia Maryi w formule Oddania 33. W trakcie tej duchowej formacji jedno zadanie polega na złożeniu Maryi pewnej obietnicy. Wtedy przyszła do mnie myśl, że każdy kto przyjdzie do mojego domu wyjdzie z niego obdarowany różańcem. Ta myśl zaczęła we mnie kiełkować – opowiadała. Jak dodała, najpierw myślała o kupnie różańców, ale później stwierdziła, że lepszym podarunkiem będzie własnoręcznie zrobiony różaniec. I tak to się wszystko zaczęło.

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

– Zaczęłam się uczyć, zbierać informacje w internecie, szukać potrzebnych materiałów. Pierwsze różańce podarowałam księżom z mojej parafii i kilku bliskim osobom – mówiła prowadząca warsztaty. Jedna z osób, która dostała taki różaniec, poinformowała o tym w mediach społecznościowych. I tak wiadomość poniosła się w świat. Liczba zamówień bardzo szybko wzrosła. Anna Janusz-Antkowiak różańce przygotowuje od trzech lat, do tej pory obdarowanych zostało około 300 osób.

Ludzie piszą do mnie, że nie mogą się z tym różańcem rozstać, że modlitwa różańcowa stała się ich codziennością (Anna Janusz-Antkowiak)

Maryja wysłuchuje

Autorka rękodzieł podkreśla, że zawsze modli się za osobę, dla której przygotowuje różaniec. – Tak naprawdę intencja zawsze jest taka sama – aby osoba, która dostanie ten różaniec dostała też łaskę modlenia się na nim – mówi Janusz-Antkowiak. Dlaczego akurat taka? – Maryja wie doskonale, co komu jest potrzebne, więc dodatkowa intencja nie jest konieczna. A jak ktoś zacznie odmawiać różaniec, to przekona się że Maryja naprawdę prostuje wiele życiowych ścieżek – odpowiada. Prowadząca warsztaty podkreślała, że jej praca nie trwałaby, gdyby nie informacje zwrotne, które otrzymuje od ludzi, którzy modlą się na różańcu. – Ludzie piszą do mnie, że nie mogą się z tym różańcem rozstać, że modlitwa różańcowa stała się ich codziennością. Dla mnie to potwierdzenie, że Maryja wysłuchuje intencję, którą wzbudzam przy tworzeniu różańców – dodaje.

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Do tworzenia różańców autorka początkowo wykorzystywała szklane kamyczki. Szybko się jednak okazało, że dość łatwo się ścierają. – Jeśli robić coś na cześć i chwałę Maryi, to trzeba to robić porządnie, z trwałego materiału. Dlatego zaczęłam używać kamieni. Dzięki temu nawet codziennie używany różaniec nie jest podatny na zniszczenie – wyjaśnia.

Opalanie, przewlekanie i ściąganie…

Anna Janusz-Antkowiak uczestnikom warsztatów skrupulatnie objaśniała kolejne etapy tworzenia różańca. Do jego wykonania potrzebny jest oczywiście sznurek, wspomniane wcześniej kamienie, ale też krzyżyk, nożyczki i świeczka. – Końcówkę sznurka trzeba bowiem lekko podpalić, żeby była sztywna. Dzięki temu łatwiej będzie ją przewlekać przez pierwsze kółeczko z kamieniem – wyjaśniła prowadząca warsztaty. Jednocześnie dodała, że najważniejsze zadanie przy tworzeniu różańca to przygotowanie tzw. beczki. – Potrzebujemy plastikowej rureczki z dziurką, przez którą przewlekamy końcówkę sznurka. Na stole układamy rurkę, wzdłuż której stworzył się krótki i długi koniec naszego sznurka. I tym dłuższym końcem zaczynamy owijanie krótszego, od góry do dołu. I tak, przy zaciśnięciu dłuższego końca sznurka, tworzy się beczka. To jest cała filozofia robienia różańca – wyjaśniła.

fot. Maciej Kluczka/Misyjne Drogi

Teraz, tak jak na początku, końcówkę sznurka należy obciąć i podpalić. Tak, by beczułka się nie rozwiązała. – W tym momencie możemy nawlec pierwsze koraliki różańca – wyjaśniła prowadząca. Anna Janusz-Antkowiak dodała, że bezwzględnie należy pamiętać o tym, by w odpowiednim momencie zmienić kierunek układanych koralików i dziesiątek różańca. W innym przypadku krzyż będzie obracać się w przeciwną stronę niż cały różaniec. Początkującym poradziła też, by przygotowali trochę więcej sznurka niż wydawałoby się to potrzebne. To dlatego, że przy opalaniu i ściąganiu sznurka, jego przewlekaniu przez koraliki i przy tworzeniu beczułek, sznurek może się niespodziewanie skrócić…

Galeria (14 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze