fot. arch. OMI/edit: AI
Nasza historia: Feliks Matyśkiewicz OMI – prowincjał pełen poczucia humoru
Feliks Matyśkiewicz OMI był piątym prowincjałem Prowincji Polskiej Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Był człowiekiem rozmodlonym i pełnym poczucia humoru. „Ale Pan Bóg robi nieraz promocje” – odpowiadał żartobliwie, gdy mu przypominano, że jest najstarszym oblatem w Poznaniu.
Ojciec Feliks Matyśkiewicz, syn Antoniego i Marii z domu Ławniczak, przyszedł na świat 12 maja 1911 r. w Skalmierzycach na terenie archidiecezji poznańskiej. W tej niewielkiej miejscowości, położonej między Ostrowem Wielkopolskim a Kaliszem, od XV w. istnieje silny kult maryjny. W tamtejszym kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, będącym jednocześnie sanktuarium, znajduje się słynący cudami obraz Matki Bożej Skalmierzyckiej. Od dzieciństwa przesiąkał zatem maryjną duchowością.
Wychowanek o. Józefa Cebuli OMI
Do szkoły średniej wybrał się aż do Lublińca. Znajdowało się tam bowiem Niższe Seminarium Duchowne oblatów. Wraz z nim studiowało ok. 200 innych uczniów. Szkoła była bardzo dobrze wyposażona – juniorzy mogli brać udział w licznych aktywnościach sportowych i kulturalnych. Popularne w okolicy były sztuki teatralne, które wystawiali uczniowie seminarium. W tamtym czasie w Lublińcu mieszkał również Józef Cebula OMI, późniejszy męczennik i błogosławiony. Był tam nauczycielem i wychowawcą, a od 1931 r. przełożonym domu zakonnego.

W takim właśnie otoczeniu, u boku o. Cebuli, który już wtedy był osobą szanowaną wśród mieszkańców Lublińca oraz podziwianą przez juniorów, formował się jako nastolatek Feliks Matyśkiewicz. Postanowił wstąpić do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów. W 1932 r. rozpoczął nowicjat w Markowicach, a rok później, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, złożył pierwsze śluby zakonne. Był jednym z najbardziej obiecujących nowicjuszy, dlatego bezpośrednio po pierwszej profesji wysłano go na studia do międzynarodowego scholastykatu w Rzymie.
Z ziemi do włoskiej do Polski, ale przez Francję
W Wiecznym Mieście studiował na Angelicum i Gregorianum, zdobywając licencjat z filozofii i teologii. Śluby wieczyste złożył w Rzymie 15 sierpnia 1936 r., a święcenia kapłańskie przyjął 9 lipca 1939 r. To tam, w sercu Kościoła, zastał go wybuch II wojny światowej.
Po ukończeniu studiów w 1940 r. został skierowany do scholastykatu prowincji France-Midi przy sanktuarium Notre-Dame de Lumière, nad którym oblaci sprawują opiekę od 1837. Powierzono mu tam wykłady z filozofii, ale zajmował się również polskimi emigrantami żyjącymi we Francji. W tamtejszej wspólnocie, obok licznej grupy francuskich oblatów, mieszkało także ok. czterdziestu kleryków z Polski, którzy schronili się przed wojenną zawieruchą.
Do ojczyzny wrócił w 1947 r. podczas niełatwej odbudowy struktur polskiej prowincji po zniszczeniach wojennych. Został profesorem w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Dziewięć lat później mianowano go superiorem tamtejszej wspólnoty zakonnej. Długo jednak nie służył jako przełożony domu w Obrze.
Superior polskiej prowincji
Już bowiem pod koniec tego samego roku, tj. 1956, objął funkcję prowincjała Polskiej Prowincji, którą pełnił przez sześć lat. Był to czas intensywnego rozwoju: w 1957 roku otwarto Niższe Seminarium Duchowne w Markowicach, a jednocześnie rozpoczęto starania o obecność oblatów w Siedlcach, Milanówku i Lublinie. Jeszcze w tym samym roku miejscowa kuria biskupa wydała zgodę na erygowanie domu zakonnego w Siedlcach, którego pierwszym przełożonym został Józef Adamek OMI. Jednak utrudnienie stawiane przez komunistyczne władze sprawiały, że starania o utworzenie parafii św. Teresy trwały 20 lat.

Po zakończeniu kadencji prowincjała ponownie wrócił do Obry jako superior i profesor. Od 1969 do 1976 r. pełnił funkcję sekretarza prowincjalnego, następnie w latach 1976–1980 został pierwszym w historii prowincji wikariuszem prowincjalnym, a w latach 1980–1986 ponownie pracował jako sekretarz. W późniejszych latach, wolny już od urzędów, z oddaniem pomagał przy redagowaniu „Misyjnych Dróg” jako tłumacz i korektor. Pozostał aktywny aż do końca życia.
Człowiek modlitwy, pracy i pogody ducha
Choć o. Feliks zmagał się z chorobą, nigdy nie narzekał. Wspólnotę umacniał swoją pracowitością, modlitwą oraz wyjątkową pogodą ducha. Utrzymywał bliską więź z rodziną, a szczególne relacje łączyły go z siostrzeńcem, ks. prałatem Aleksym Stodolnym z Poznania. Sam uchodził za patriarchę rodziny.
Przez 19 lat, od 1981 do 1999 roku, skrupulatnie prowadził kronikę domu poznańskiego. Zmarł niespodziewanie 5 maja 2003 r. o godz. 7.20 w domu prowincjalnym w Poznaniu na siedem dni przed swoimi 92. urodzinami. Rankiem superior obudził go i podał coś do picia. Zapytany o samopoczucie, odpowiedział, że czuje się dobrze. W czasie Mszy św. w kaplicy zadzwonił dzwonek, który miał przy łóżku, lecz nikt nie przypuszczał, że dzieje się coś złego. Dopiero po śniadaniu odkryto, że już nie żyje.

Dla wielu pokoleń oblatów pozostał sumiennym wykładowcą, pokornym i rozmodlonym zakonnikiem, człowiekiem życzliwym i pełnym humoru. Często żartował z młodymi, którzy przypominali mu, że jest najstarszym domownikiem: „Ale Pan Bóg robi nieraz promocje” – odpowiadał pogodnie.
W Polsce oblaci są obecni od 1920 r. Zgromadzenie zostało założone przez św. Eugeniusza de Mazenoda, późniejszego biskupa Marsylii, 25 stycznia 1816 r. w Aix-en-Provence we Francji. Obecnie liczy ok. 3400 zakonników, a do polskiej prowincji należy ponad 400 oblatów, prawie 250 pracuje w kraju, a inni w należących do niej jurysdykcjach: na Madagaskarze i Reunion, w Ukrainie wraz z Rosją, we Francji-Beneluksie, Skandynawii, Białorusi i Turkmenistanie. Poza polską prowincją zakonną posługuje kolejnych około 100 oblatów pochodzących z Polski. Wśród nich jest czterech biskupów. Misjonarze oblaci są zgromadzeniem misyjnym. Ich naczelną służbą w Kościele jest ukazywanie Chrystusa i Jego królestwa ludziom najbardziej opuszczonym i ubogim, jak i niesienie Dobrej Nowiny ludom, które jeszcze nie poznały Chrystusa oraz pomoc w odkrywaniu ich własnej wartości w świetle Ewangelii. Natomiast tam, gdzie Kościół już istnieje, oblaci kierują się do osób, które mają z nim najmniej kontaktu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Nasza historia: Stefan Śmigielski OMI – odbudowywał prowincję w czasach stalinowskiego terroru
Nasza historia: Bronisław Wilkowski OMI – prowincjał w czasie wojny
Nasza historia: Europa, czyli kontynent, od którego wszystko się zaczęło





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny