fot. arch. PAP

Nie będzie już takich Światowych Dni Młodzieży [FELIETON]

Moje media społecznościowe są w tych dniach zasypane wspomnieniami sprzed 5 lat. Facebook codziennie przypomina mi o Światowych dniach Młodzieży w Krakowie w 2016 r. Byłem tam wtedy i lubię wracać myślami do tamtych lipcowych dni. 

Światowe Dni Młodzieży w Krakowie były dla mnie niezwykle ważnym i owocnym zawodowo i duchowo czasem. Dlatego tak bolesne jest wspominanie ich w czasie pandemii. Był to bowiem przede wszystkim czas ogromnej bliskości, która połączyła młodych ludzi z całego świata. Nie był to czas królującego dzisiaj dystansu. Wtedy byliśmy razem, budowaliśmy wspólnotę – także przez tę bliskość fizyczną. Przez radosne tańce, przytulenie drugiego człowieka, podanie mu ręki. Teraz pewnie nie tylko mi tego brakuje. Nadal, gdy w czasie mszy przychodzi moment przekazania innym znaku pokoju, czuję ból i pustkę, bo chciałbym podać innym rękę – a wiem, że to w tej chwili jest zakazane.  

>>> „Powietrze już drga” – posłuchaj polskiej wersji hymnu ŚDM [WIDEO]

fot. cathopic

Razem 

Nie będzie już takich Światowych Dni Młodzieży, bo nawet jak skończy się pandemia i wróci „normalność” – to zapewne będziemy ostrożniejsi, mniej spontaniczni. A właśnie spontaniczność, żywiołowość – które cechują młodość – były tak obecne w ostatnich dniach lipca 2016 r. w Krakowie. To było miasto pełne wiosny, wiosny Kościoła. Ludzi młodych – ale nie metrykalnie, ale właśnie duchowo. Ulice były po brzegi wypełnione ludźmi, tak samo pojazdy komunikacji miejskiej. Do teraz pamiętam Francuzów śpiewających w tramwaju żywiołowo piosenki znane z bajek i wtórujących im Polaków. Jedni śpiewali po francusku, a drudzy to samo, ale po polsku. Nie było nigdzie żadnej agresji, przepychania się, ale była za to cierpliwość i życzliwość. Tak często zarzucamy młodym ludziom egoizm i egocentryzm, patrzenie tylko na siebie. O młodych uczestnikach ŚDM na pewno nie można było tego powiedzieć. Tam każdy dla drugiego był życzliwą siostrą czy życzliwym bratem. Nikt nikogo nie pozwolił wykluczyć z tej radosnej wspólnoty. Byliśmy razem. 

Papież z wolontariuszami ŚDM w Krakowie, fot. arch.

Egzamin 

Światowe Dni Młodzieży zapamiętamy na pewno jako te, w trakcie których Franciszek kazał nam zejść z kanapy, założyć sportowe buty i działać. Wielokrotnie w ciągu minionych pięciu lat analizowano te słowa i sprawdzano, jak wcielane są w życie. I bywa z tym bardzo różnie – niektórzy rzeczywiście aktywnie działają i coś robią, inni wciąż leżą na kanapach i się lenią. Tymczasem myślę, że pandemia i czas który nadejdzie po niej to momenty, w których zostaniemy przeegzaminowani z tego wstawania z kanapy. Pandemia pokiereszowała nasze relacje, także wspólnota Kościoła dostała od niej w kość. Dlatego to od zaangażowania ludzi autentycznie idących za Chrystusem zależy to, czy wspólnotę uda nam się odbudować. I nie chodzi tu o tzw. „powrót do kościołów”, a przynajmniej nie jest to główny cel. Chodzi o to, byśmy na nowo poczuli się kochanymi członkami wspólnoty, żebyśmy się przez nią poczuli zaopiekowani. I właśnie dlatego musimy teraz zejść z kanapy, założyć te sportowe buty i działać. Nie jutro, pojutrze czy za miesiąc – musimy działać już, teraz. To prawdziwy sprawdzian z tego, czy słowa Franciszka z Krakowa miały dla nas – ludzi młodych, choć różnego wieku – jakiekolwiek znaczenie.  

fot. cathopic

Spotkanie 

Tamte lipcowe dni były też doświadczeniem powszechności Kościoła. Na krakowskich ulicach spotykali się ze sobą ludzie z całego świata. W szczytowym momencie, podczas mszy św. w podkrakowskich Brzegach, było nawet 3,5 mln osób. Mieszały się ze sobą różne zakątki świata i różne kultury – a jednocześnie wszystkich łączyła wiara w Boga. Byliśmy tak inni – a zarazem tak bardzo podobni. To doświadczenie powszechności też zostało mocno zachwiane przez pandemię. Nawet turystycznie nie jesteśmy już tak mobilni jak wcześniej. Powoli, z lekką niepewnością zaczynamy dopiero wracać na utarte szlaki. Kilka dni temu wróciłem z Santiago de Compostela, pielgrzymowałem pieszo do grobu św. Jakuba. Camino przyciąga co roku pielgrzymów z całego świata – tymczasem w tym roku dominują na nim Hiszpanie. Spotkaliśmy nielicznych pątników z innych krajów – z Francji, Węgier, Belgii czy ze Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, do doświadczenia powszechności nie potrzebujemy ciągłego kontaktu z ludźmi innych kultur. Bo Kościół i tak jest powszechny. Ale spotkanie z drugim, który się w jakiś sposób od nas różni jest zawsze doświadczeniem budującym. Na to spotkanie pozwalało święto młodości w Krakowie, i zarazem możliwość takiego spotkania została mocno ograniczona przez pandemię. 

Projekcja z Muzeum Pielgrzymowania w Camino, fot. Maciej Kluczka

Lizbona 

Kolejne Światowe Dni Młodzieży miały odbyć się w przyszłym roku w portugalskiej Lizbonie. Z powodu pandemii zorganizowane zostaną jednak rok później – w 2023 r. Od spotkania w Panamie w 2019 r., które odbyło się jeszcze przed pandemią, miną więc dobre ponad 4 lata. Warto już teraz zacząć zadawać sobie pytanie, jaki to będzie czas. Zwłaszcza, że przygotowania na szczeblach diecezjalnych już trwają. Młodzi, którzy chcą pojechać do Lizbony już się formują. Na pewno nie będą to już takie same Światowe Dni Młodzieży, jak te przedpandemiczne z Panamy, Krakowa, Rio de Janeiro czy Madrytu. Ale to będą nadal Światowe Dni Młodzieży i ich formuła i atmosfera zależy od uczestników. Mamy dwa lata na to, by wypracować taki program i sposób prezentowania treści, żeby ostatecznie wygrała młodość. Wierzę, że w czasie popandemicznym możliwe są fajne Światowe Dni Młodzieży – na pewno inne, a jednocześnie takie same. Wierzę, że wiosna Kościoła wygra. „Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem” – to będzie hasło tych dni, warto już teraz wziąć je sobie do serca. Potraktować je jak zaproszenie do wyjścia ku drugiemu człowiekowi – tak jak Maryja poszła do Elżbiety. Takiego wyjścia ku drugiemu po pandemii będziemy bardzo potrzebowali.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także