
fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl
Nie tylko schronienie. Siostry antonianki w służbie życiu [REPORTAŻ]
Nieraz w debacie publicznej pada zarzut, że Kościół wiele mówi o życiu nienarodzonym, ale niewiele na jego rzecz czyni. Siostry antonianki pracujące w archidiecezji łódzkiej są doskonałym przykładem zaangażowania w ochronę życia – zarówno poczętego, jak i tego, które po narodzeniu potrzebuje zaopiekowania.
Działalność sióstr antonianek to konkretna odpowiedź na wezwanie do ochrony życia. Szeroko pojęte pro-life jest codzienną pracą, walką i troską o matkę i dziecko, o ich fizyczne bezpieczeństwo, godność, przyszłość – szczególnie widoczne jest to w Domu Samotnej Matki w Łodzi prowadzonym przez siostry.
Siostry antonianki nie działają tylko z dzieckiem, które już przyszło na świat – podejmują również duchową walkę za życie nienarodzone. Co miesiąc w jednej z łódzkich parafii organizowana jest msza święta za życie nienarodzone, siostry popularyzują podjęcie się duchowej adopcji dziecka poczętego. W niewielkiej wspólnocie w archidiecezji łódzkiej, gromadzą się siostry, zawierzając Panu Bogu los dzieci, których życie jest zagrożone.

Dom, który ocala
Dom Samotnej Matki im. Stanisławy Leszczyńskiej od 2011 r. znajduje się przy ul. Broniewskiego. Wcześniej placówka mieściła się w dawnym hotelu robotniczym przy ul. Nowe Sady, ale zły stan techniczny budynku zmusił siostry ze Zgromadzenia Sióstr Antonianek Chrystusa Króla do przeprowadzki.
Choć formalnie Dom Samotnej Matki w Łodzi powstał w 1992, jego historia sięga lat 70. XX wieku. Już w 1978 r. siostry zakonne zaczęły przyjmować pod swój dach kobiety w ciąży i samotne matki z dziećmi. Działały wówczas bez wsparcia z zewnątrz – we własnym klasztorze przy ulicy Janosika, na własny koszt. Przyjęły wtedy 158 matek. Dziś ich dom to jedno z najbardziej potrzebnych miejsc w mieście.
>>> S. Rachela Kaczmarek OP: rola kobiet jest ważna, ale niedoceniona [MISYJNE DROGI]

Dom może przyjąć do 60 osób: samotnych kobiet i ich dzieci – aktualnie przebywa tu 26 matek i ponad 30 dzieci. Część kobiet była w ciąży, inne miały już po dwoje czy troje dzieci. Łączą ich często trudne historie – samotność, zerwane relacje rodzinne, przemoc, bezdomność. Niejedna wychowywała się w domu dziecka lub w rodzinie zastępczej. Trafiają tu z ośrodków interwencji kryzysowej, z ulicy, z porodówek. Jak tłumaczy dyrektorka domu, większość matek zna ojca swojego dziecka, ale często on nie był gotowy, by sprostać ojcostwu.
Wsparcie psychologiczne, prawne, zdrowotne
Patronką Domu Samotnej Matki jest Stanisława Leszczyńska – położna pochodząca z Łodzi, która w nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz–Birkenau odebrała ponad 3 tysiące porodów, ani jedno dziecko w czasie porodu nie zmarło.
>>> Akuszerka z KL Auschwitz. Dobro w samym środku piekła

Pobyt w domu trwa zasadniczo do dwóch lat – w tym czasie kobiety mogą uporządkować swoje życie, uzyskać wsparcie psychologiczne i prawne, zdobyć pracę lub wykształcenie, nauczyć się samodzielności. Placówka pomaga również w uzyskaniu mieszkania socjalnego – to proces, który niekiedy trwa nawet dwa lata. – Podejmujemy działania, żeby samotna matka mogła dostać lokal socjalny z zasobów miasta. Ale pierwsza musi być pomoc psychologiczna, żeby przepracować te traumy i nie powielać wzorców, w jakich matka sama się kształtowała – opowiada siostra Magdalena Krawczyk, dyrektorka domu.
„Jestem z nich bardzo dumna”
Wszystkie kobiety, które siostry antonianki przyjmują, są bez domu. – A z bezdomną matką przychodzą też bezdomne dzieci – tłumaczy dyrektorka Domu Samotnej Matki. – Każda z nich to też osoba z potencjałem, z możliwością zmiany, choć często w to nie wierzy. Dla starszych dzieci to jest problem, np. stygmatyzacji – mają problem, żeby ujawnić, że tutaj są, nie zapraszają swoich kolegów. Czasami są sytuacje, że dziecko wysiada przystanek wcześniej, żeby koledzy się nie dowiedzieli – tłumaczy siostra.
Zespół tworzą trzy siostry antonianki oraz osoby świeckie: psycholodzy, terapeuci, położna, psychiatra, prawnicy, pracownicy socjalni. Pracują tu również byłe mieszkanki, które po latach wróciły do miejsca, w którym ich życie się odbudowało. – Są one żywym przykładem na to, że coś się może w życiu udać, są takimi mentorki dla tych matek – tłumaczy s. Magdalena. – One same przeszły przez te problemy i teraz rozumieją je, ale też patrzą z innej perspektywy – bo wiedzą, że można z tego wyjść. One już mają swoje mieszkanie, uregulowaną sytuację. Jestem z nich bardzo dumna.

Mimo że większość kobiet deklaruje się jako osoby niewierzące lub zniechęcone do Kościoła, to tutaj często pierwszy raz spotykają się z innym jego obliczem. Nie ma tu przymusu modlitwy czy praktyk religijnych, ale obecność kapelana i możliwość uczestniczenia w Eucharystii dają przestrzeń dla tych, które tego potrzebują. Czasem kobiety same pytają o sakramenty – widzą, że tu nie ma oceniania, jest akceptacja.
Aborcja nie jest jedynym wyjściem
Najbardziej poruszające są historie, w których życie zwycięża. Jedna z kobiet z zagranicy od partnera dostała pieniądze na aborcję. Zamiast tego przyjechała tutaj. I znalazła schronienie, pomoc. Jej córeczka ma już kilka lat, później przyszły na świat kolejne dzieci. – Są takie sytuacje wśród mieszkanek, że były nakłaniane do aborcji przez partnerów, ale one jednak zdecydowały się urodzić – opowiada s. Magdalena. – Jako alternatywę znalazły ten dom.
>>> Duszpasterz wspólnoty Winnica Racheli: po aborcji ważne jest pojednanie z samym sobą [ROZMOWA]

Dom nie tylko chroni, ale także wychowuje. Przez ponad trzy dekady przez dom przewinęło się kilka tysięcy osób. Siostry pamiętają je z imienia, z twarzy, z gestów. Siostry wspominają dzieci, które po latach zapraszają je na swoje pierwsze Komunie, urodziny, a nawet śluby. – Często to jest pierwszy dom takich dzieci, więc wiele z nich tutaj wraca. Jak już się wyprowadzają, mówią, że „idą do mieszkania”, a to miejsce nazywają często domem – wspomina dyrektorka domu.
Duchowe zaplecze
Nieodłącznym elementem starań o ochronę życia jest modlitwa – jak w rozmowie wskazuje przełożona domu, siostra Emanuela – od modlitwy zależy najwięcej. Siostry antonianki regularnie organizują adorację Najświętszego Sakramentu w ciszy, prowadzą i zachęcają do włączenia się w duchową adopcję dziecka poczętego (dziewięciomiesięczna modlitwa za życie poczęte), a raz w miesiącu w różnych kościołach w Łodzi odprawiana jest Eucharystia w intencji życia nienarodzonego.

W Domu Samotnej Matki im. Stanisławy Leszczyńskiej jest możliwość uczestnictwa we mszy świętej, matki mogą też ochrzcić dziecko. – Ale to wszystko w wolności. Wychodzę z założenia, że czasami możesz być jedyną Biblią, którą ktoś przeczyta. Świadectwo naszego życia – to, jakie i jacy jesteśmy w relacji z tymi matkami – może w kimś zrodzić pytania o Boga – wyjaśnia s. Magdalena. – W święta wielkanocne odbył się chrzest osoby dorosłej – matki, a także jej dziecka. Wtedy też cztery inne matki też przystąpiły do sakramentu bierzmowania. Większość z nich matek deklaruje się jako niewierzące i myślę, że to jest też wielka ich odwaga, że przychodzą do domu, który prowadzą siostry zakonne – może budzić to lęki, opór. Ale staramy się po prostu po ludzku – z szacunkiem, z poszanowaniem ich wartości i godności – do nich podchodzić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |