Niebiańska opiekunka Argentyny
Swoją obecność w Luján zawdzięcza figurka Matki Bożej poniekąd… wołom lub koniom.
W 1630 r. pewien przybyły do Argentyny Portugalczyk, zamieszkały w prowincji Tucumán, postanowił wznieść skromną kapliczkę z zamiarem uczczenia Maryi, bowiem w Argentynie, w przeciwieństwie do Portugalii, gdzie wiara katolicka była silna, nie zbudowano jeszcze świątyni poświęconej Matce Jezusa Chrystusa. Poprosił wtedy brazylijskiego przyjaciela o przesłanie figurki Maryi. Przyjaciel ów, nie wiedząc, czy chodzi tutaj o figurkę Maryi Niepokalanie Poczętej, czy o figurkę Królowej Aniołów przedstawionej z Dzieciątkiem, wysłał do Argentyny obie starannie zapakowane figurki, które drogą morską przybyły wpierw do Buenos Aires. Z Buenos Aires wyruszyły w karawanie, na zaprzężonym w woły (lub konie) wozie. Podróż karawaną była konieczna ze względu na walki plemienne. Po zapadnięciu zmroku karawana dotarła na ranczo Dona Rosendo de Oramus.
Kiedy następnego dnia chciano kontynuować podróż, okazało się, że zwierzęta ciągnące wóz z figurkami nie mogą ruszyć się z miejsca. Sądząc, że są po prostu zmęczone, wymieniono woły (lub konie) na inne, lecz mimo to wóz ani drgnął. Dopiero po zdjęciu pakunków ruszył i dlatego zaczęto umieszczać na nim figurki pojedynczo. Okazały się one jednak bardzo „przekorne”…, bo kiedy załadowano na wóz figurkę Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, nie mógł ruszyć z miejsca, a kiedy umieszczono na nim drugą figurkę, ruszał bez problemu. Widząc, co się dzieje, okoliczni mieszkańcy zrozumieli, że Maryja Niepokalanie Poczęta chce pozostać razem z nimi. Druga natomiast figurka znalazła swój „dom” w Sumampa. Świadkiem niewytłumaczalnego „uporu” wozu był między innymi ośmioletni afrykański niewolnik Manuel, który podróżował karawaną wraz ze swoim właścicielem. Zdumiony tym, co się stało, zaczął po zdjęciu z wozu figurki Maryi Niepokalanie Poczętej błagać o zgodę na pozostanie na ranczu Dona Rosendo; chciał bowiem być odtąd niewolnikiem Najświętszej Maryi Panny. Uzyskał pozwolenie, zamieszkał na ranczu, a w kaplicy wzniesionej z przeznaczeniem dla figurki pełnił funkcję zakrystianina. Podbudowując innych swoją pobożnością i miłością, opiekował się ponadto ludźmi w potrzebie, a w szczególności chorymi i biednymi. Miejscu, w którym umieszczono figurkę Maryi Niepokalanie Poczętej, nadano nazwę Luján.
Po śmierci Dona Rosendo (w 1670 r.) pozwolono pobożnej Donie Anie de Martos przenieść figurkę do kaplicy na jej ranczu. Mimo iż figurka została na noc zamknięta, zniknęła: odnaleziono ją w kaplicy na ranczu Dona Rosendo, w którym nadal zamieszkiwał Manuel. Po przeniesieniu figurki z powrotem na ranczo Dony Any, nie tylko zamknięto kaplicę, ale nawet postawiono przed jej drzwiami strażnika. Mimo takich zabiegów figurka ponownie zniknęła i znów odnalazła się na ranczu Dona Rosendo. Doszło do tego, że o jej przeniesienie posądzono niczemu niewinnego Manuela. Kiedy jednak po rozmowach Dony Any z miejscowym biskupem zdecydowano się przenieść figurkę uroczyście, w procesji, z rancza Dona Rosendo na ranczo Dony Any (na które przeniósł się także Manuel), figurka przestała „wędrować”. Będąc i tutaj zakrystianinem, Manuel został po śmierci pochowany w pobliżu ołtarza, w mieszczącej figurkę kaplicy. W 1677 r. w miejscu kaplicy wzniesiono kościół.
Maryja z Luján wypraszała i nadal wyprasza liczne łaski, a tutejsze sanktuarium można śmiało porównać z jasnogórskim. Niebiańska Opiekunka Argentyny, tak bardzo bliska Ojcu Świętemu Franciszkowi, miała również ocalić mieszkańców Luján (którzy schronili się w Jej sanktuarium) przed śmiercią z rąk Indian 28 sierpnia 1780 r., osłoniwszy miasto niespotykanie gęstą mgłą. Ponad sto lat później, 8 maja 1887 r., cudowną figurkę ukoronowano pobłogosławionymi przez papieża Leona XIII koronami papieskimi, zaś w 1934 r. papież Pius XII pobłogosławił i polecił Argentynę Matce Bożej z Luján, Patronce Republiki Argentyny (w 1947 r. uczynił to także papież Pius XII) na zakończenie odbywającego się w Palermo Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Święto Matki Bożej z Luján obchodzone jest 8 maja.
Fot. CatholicNewsAgency
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |