Niedziela nie jest pamiątką zmartwychwstania
To zdanie powiedział ksiądz, a dokładnie ojciec franciszkanin. Można by pomyśleć, że chyba nie wiedział co mówi. Albo specjalnie chciał zrobić coś bardzo kontrowersyjnego. A może zapomniał, czym jest niedziela? Może chce zmienić jej znaczenie? Nic bardziej mylnego.
Za chwilę o tym, o co naprawdę chodziło. Najpierw powiedzmy, o kogo chodzi. To ojciec Lech Dorobczyński, warszawski franciszkanin, gwardian klasztoru z ul. Senatorskiej. Od wczoraj prowadzi rekolekcje w kościele dominikanów na warszawskim Służewie. Kolejne spotkania, do środy włącznie, codziennie o godz. 19:30 (transmisję można śledzić na kanale na YouTubie).
Kościół to nie muzeum
– Niedziela nie jest pamiątką zmartwychwstania – powiedział o. Dorobczyński w czasie niedzielnego kazania i zawiesił głos. Wielu pewnie myślało, że zaraz się poprawi, on jednak dalej rozwinął swoją myśl. – Niedziela nie jest pamiątka zmartwychwstania, bo jest zmartwychwstaniem! – wyjaśnił i zachęcił wszystkich, by raz a dobrze zerwać z przekonaniem, że wiara to wspomnienie i pamiątka zamierzchłych czasów. – Gdy tak myślimy, to jesteśmy na dobrej drodze, żeby naszą wiarę uśmiercić i schować ją do lamusa. Jeśli Eucharystia jest pamiątką dawnych czasów, to Kościół staje się muzeum, a dominikanie (u których głoszę rekolekcje) są kustoszami. Raz po raz zmieniają się kolejne eksponaty, a zakonnicy tylko latają z chusteczkami i wycierają je z kurzu – mówił o. Lech. – Takie przeżywanie wiary nikomu do niczego nie jest potrzebne – dodał i określił je mianem „zakurzonego chrześcijaństwa”.
>>> O. Lech Dorobczyński OFM: w Kościele chodzi o pojedynczego człowieka, a nie o masę [ROZMOWA]
Jezus robi porządki
Odniósł się też do czytanego w ten dzień fragmentu Ewangelii. W perykopie tej słyszymy o gniewie Jezusa, który na widok bankierów i kupców w świątyni jerozolimskiej powywracał ich stoliki. – On chce zrobić porządek także w naszym życiu. Nie wiem, jak w waszym, ale w moim na pewno – mówił franciszkanin podczas rekolekcji pod hasłem: „Nawróćcie się i w końcu uwierzcie w Ewangelię”. – Pan Bóg tą Ewangelią jeszcze mocniej podkreślił hasło tych rekolekcji. On chce to, co u nas, w naszej świątyni, w naszym ciele i duszy nieuporządkowane, powywracać do góry nogami. Często mamy takie klepnięte życie, poukładane, wydaje się, że wszystko już w nim ma swoje ustalone miejsce. To rodzi niebezpieczeństwo, że w życiu duchowym osiądziemy i klapniemy – mówił rekolekcjonista.
Myśleć Kościołem, całym Kościołem
Przechodząc do drugiej części swojego rozważania zakonnik powiedział, że Bóg mówi na różne sposoby. To słowo, które czytamy w czasie każdej mszy świętej. To zmartwychwstanie, które dzieje się na każdej mszy świętej. To także wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich dni – o którym powiedział rekolekcjonista – jest pielgrzymka papieża do Iraku. – To najważniejsza pielgrzymka pontyfikatu Franciszka – ocenił o. Dorobczyński. Wspomniał o irakijskich chrześcijanach, którzy zostali w tym kraju, mimo że większość z nich – z obawy przed prześladowaniami – uciekła. – Ci, którzy zostali, są wyznawcami – podkreślił o. Lech i przypomniał wezwania z „Litanii Loretańskiej”. Modląc się nią mówimy: „Królowo Apostołów”, „Królowo Męczenników”, „Królowo Wyznawców”. Wyznawcami – tłumaczył franciszkanin – określamy tych, którzy jeszcze nie są męczennikami, ale wyznawanie wiary wiąże się dla nich z wieloma trudnościami. – Ci, którzy tam zostali są wyznawcami. Nie zaparli się Chrystusa. I do nich poleciał Franciszek. Poleciał do jednego z najbardziej niebezpiecznych krajów na świecie. Bóg daje temu światu bardzo mocnego i odważnego proroka. Papież pojechał tam, gdzie jego siostry i bracia są prześladowani. Nie może nas nie interesować los naszych sióstr i braci na świecie. Musimy zacząć myśleć Kościołem, a nie tylko Kościołem w Polsce – przekonywał franciszkanin.
Ucieszyć się
– Przyszliśmy tu realnie ucieszyć się ze zmartwychwstania Pana. Nie przychodzimy tu załatwiać swoich spraw, ale ucieszyć się i radować, prosić o Ducha Świętego, bez którego jedyne, co możemy w miarę bezkolizyjnie zrobić to podłubać sobie w nosie – żartował o. Lech. A potem pytał: „Czy niedziela powoduje, że mamy na twarzach uśmiech? O chrześcijanach często mówi się, że to grupa smutnych i ponurych ludzi. Proszę was, uśmiechnijcie się pod tymi maskami – zachęcał rekolekcjonista. – Jasne, że mamy problemy, teraz jest ich naprawdę dużo, ale idąc w niedzielę do kościoła nie mogę się nie cieszyć, że mój Bóg zwycięża śmierć, że mój Bóg zwycięża moją słabość, mój grzech i moją bylejakość. On jest potężniejszy od mojego grzechu i w tym odnajduję moją radość – przekonywał. W swoim stylu dopowiedział: „Gdyby apostołowie opowiadali o zmartwychwstałym Panu z takim twarzami, jakie mamy teraz, to do dzisiaj byśmy latali na golasa wokół Światowida. Nikt by za nimi nie poszedł… Za chwilę będę święta. Jak reagujemy na święta? Uczniowie żyli Zmartwychwstałym na co dzień, a my już w drugi dzień świąt mówimy: »Święta, święta i po świętach«”.
>>> Na czym polega zmartwychwstanie?
Na zakończenie rozważania o. Dorobczyński odniósł się do aktów apostazji, o których ostatnio głośnych i z którymi także mierzy się w swojej parafii. – W takich sytuacjach jest przykro mi z dwóch powodów. Po pierwsze, że odchodzi człowiek, po drugie, że w Kościele nie znalazł argumentu, który by go zatrzymał. Najważniejszym argumentem jest Jezus Chrystus, ale co jeśli w Kościele Go nie znalazł? To wtedy drugim argumentem możesz być ty i ja. Nie po to, by skupić go na nas, ale żebyśmy podprowadzili go do Jezusa. Dla ilu ludzi jesteś w tej sprawie inspiracją? – zapytał retorycznie.
Przychodzą do kancelarii parafialnej. Mówią, że chcą dokonać apostazji. W większości czują się bardzo niepewnie….
Opublikowany przez Lecha Dorobczyńskiego Środa, 3 marca 2021
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |