fot. YouTube/franz vogler

Niezwykła siostra, która dała zagubionym młodym dom

Co zrobić z młodymi ludźmi, którzy zagubili się w życiu i nie widzą już sensu? To proste – trzeba dać im dom. I pozwolić, żeby dotknęła ich kochająca ręka Ojca.   

Te słowa mogą brzmieć szalenie i rzeczywiście – w pewnym sensie tak właśnie jest. Budowanie domu z osobami zranionymi, które mają za sobą trudne doświadczenia i często brakuje im perspektyw wydaje się karkołomne. Jeśli jednak zwyciężą pragnienie niesienia dobra, ratowania życia i, przede wszystkim, zaufanie Bogu – okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych.

Dom 

Dom to pojęcie, które większości z nas automatycznie kojarzy się z rodzinnym ciepłem, komfortem, przestrzenią, w której czujemy się wysłuchani i zrozumiani. Nie dla wszystkich jednak dom to symbol spokoju i radości. Zdarza się, że zwłaszcza młodzi ludzie pozbawieni prawdziwego domu – w sensie relacji i bliskości – uciekają w różnego rodzaju nałogi i zniewolenia. Nierzadko prowadzą one do poczucia wyobcowania, odsunięcia się od innych, a także m.in. konfliktami z prawem. Świat odsuwa dziś takie osoby na margines i nie chce ich dostrzegać. Tę przykrą rzeczywistość postanowiła naprawić pewna odważna, włoska zakonnica.

>>> Młodzi w Kościele. Złe wieści [STATYSTYKI]

fot. YouTube/franz vogler

Troska 

Elwira, a właściwie Rita Petrozzi, przychodzi na świat w 1937 r., w ubogiej rodzinie włoskich emigrantów. Jej dzieciństwo było naznaczone cierpieniem, spowodowanym alkoholizmem ojca. Rita jeszcze jako dziecko musiała przerwać naukę w szkole i wziąć odpowiedzialność za wychowanie młodszego rodzeństwa. Dojrzewał w niej jednak głos powołania zakonnego, który kazał jej poświęcić życie Chrystusowi w zgromadzeniu zakonnym. To pragnienie ziściło się, kiedy Rita skończyła 19 lat. Wbrew sugestiom najbliższych wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Joanny Antidy Thouret i przyjęła imię Elwira. Jako gorliwa zakonnica podejmowała się wielu obowiązków. Wiele z nich polegało na wykonywaniu nużących, codziennych prac – co często powierzano siostrom, które miały braki w wykształceniu. Mimo wewnętrznej radości Elwira byłą bardzo zatroskana o los spotykanych przez siebie młodych ludzi, którzy wskutek różnych zdarzeń – porzuceni – żyli na ulicy. Czuła, że Bóg wzywa ją do podjęcia szczególnego zadania. 

Otwartość i odwaga 

Pomysł siostry Elwiry, żeby zająć się opuszczoną młodzieżą nie od razu spodobał się jej przełożonym. Zakonnica podeszła jednak do ich decyzji z pokorą i posłuszeństwem. Po kilku latach, widząc szczerość jej intencji, władze zakonne zezwoliły na opuszczenie przez nią zgromadzenia i podjęcie się nowego dzieła. W 1983 roku stanęła więc przed opuszczonym domem we włoskim Saluzzo. Postanowiła, że z zastanych ruin wzniesie dom, w którym młodzi znajdą nie tylko dach nad głową, ale przede wszystkim kogoś, kto wysłucha ich historii. Od początku wiedziała, że nie zaoferuje swoim podopiecznym ani fachowej opieki psychologicznej, ani komfortowych warunków formacyjnych. Mimo tego, wkrótce do furtki domu w Saluzzo zaczęli pukać potrzebujący.

>>> Ks. Radek Rakowski: młodzi się buntują i w ten sposób ratują Kościół [ROZMOWA]

fot. YouTube/franz vogler

W Wieczerniku 

Wkrótce utworzyła się wspólnota, którą Elwira nazwała “Cenacolo”, co w tłumaczeniu na polski oznacza “Wieczernik”. Siostra chciała, by nazwa mocno kojarzyła się z Maryją – a przecież wieczernik jest miejscem, w którym Maryja była obecna i w którym narodził się Kościół. Młodzi, którzy postanowili zmienić swoje życie i zamieszkać u boku “matki Elwiry”, jak zaczęto ją nazywać, utrzymywali się z własnej pracy. Jedli to, co udało się wyhodować, albo to, co podarowali im ludzie. Pomysł siostry Elwiry na przywrócenie nadziei w życiu zranionych ludzi był prosty – praca, szczerość i wspólnota. Ona sama do dziś wspomina, że jedynym co wówczas posiadała były zdrowe ręce i wola zawierzenia wszystkiego Bogu. Budowla wzniesiona na tych filarach okazała się bardzo trwała.  

Prostota i radość 

Matka Elwira ma dziś 84 lata, ale energii mogłoby jej pozazdrościć wielu młodszych. Założona przez nią wspólnota Cenacolo to dziś ponad 70 domów w 20 krajach świata, w tym w Polsce. Przebywającym w domach wspólnoty młodym (są to głównie mężczyźni) towarzyszą księża, siostry i wolontariusze. Dzielą się z nimi radością i przez świadectwo wiary i życzliwość w codzienności pokazują, że Bóg nikogo nigdy nie odrzuca. Każdy, kto utracił nadzieję na normalne życie może zgłosić się do domu Cenacolo i przy pomocy doświadczonych osób podjąć decyzję, czy jest gotowy na tę niezwykłą formację. Życie w domu Cenacolo bywa trudne i wymagające – wszystko jednak po to, żeby jak najlepiej pomóc młodym wrócić na właściwe tory. Matka Elwira pomogła już tysiącom takich osób. Jej życie to bez wątpienia przykład właściwego odczytania troski o zbawienie dusz, do której Kościół wzywa nas wszystkich.

>>> Benedykt XVI: gdy młodzi gromadzą się wokół Pana, Kościół nie ma powodów do obaw o swą przyszłość

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze