Nosił bluzy z pentagramami, słuchał death metalowej muzyki, a teraz…
Jeszcze kilka lat temu Grzegorz całe dnie siedział z kumplami i pił tanie wino. Chodził też na koncerty zespołów death metalowych, a wieczorami obrażał „naiwnych katoli” na czatach chrześcijańskich. Bez hazardu i pornografii długo nie mógł wytrzymać. Jednak teraz jest zupełnie inaczej… A co robi, gdy zapraszają go do klubu go-go?
– Gdy chodzę ze znajomymi po Warszawie, to czasami zaczepiają nas promotorki, dziewczyny, które zapraszają mężczyzn do nocnych klubów. Jednak nie spodziewają się tego, o co, a właściwie o Kogo chcę je zapytać. Jedną rozmowę szczególnie pamiętam – opowiada Grzegorz.
– Hej, hej, panowie, zapraszamy was do klubu!
– Hej, hej, a co myślisz o Jezusie?
– Daj spokój, chodź na gorące ciałka.
– A kto stworzył gorące ciałka?
– I zacząłem mówić tej dziewczynie, czego Bóg dokonał w moim życiu, jak przemienił moje spojrzenie na kobiety, jak wyciągał z pornografii, dawał nowe życie, jej oczy robiły się jak pięciozłotówki… – wspomina Grzegorz.
Ewangelizuję przez Miłość
Podobne sytuacje zdarzyły mu się kilka razy. Uważa, że osoby, które zapraszają przechodniów do nocnych klubów, tak naprawdę szukają Pana Jezusa, więc dlaczego miałby im nie opowiedzieć o Bogu?
– Najpierw dana osoba musi spotkać się z Miłością, a potem przychodzi świadomość grzechu. Bóg ich nie potępia. On je kocha tak bardzo, że nawet sobie tego nie wyobrażamy. Opowiadam im, jak są piękne, cudowne, godne i jak niesamowite życie przygotował im Tata. Wielokrotnie widziałem łzy w ich oczach – mówi Grzesiek.
Jednak jeszcze kilka lat temu sam nie wierzył, że cokolwiek dobrego może go spotkać w życiu. Wychował się w katolickiej rodzinie, jednak jako nastolatek odszedł od Boga. Zafascynował się muzyką metalową, alkoholem, próbował narkotyków, do tego doszła pornografia. Jego marzeniem było „wyrwać” do łóżka jakąś pannę, najlepiej „ostrą metalówę”. Pojawiła się też nienawiść do Boga i Kościoła.
– Nosiłem bluzy z krzyżami do góry nogami, pentagramami, słuchałem satanistycznych utworów i uważałem, że religia manipuluje ludźmi. Kupowałem pisma antyklerykalne, wchodziłem na chrześcijańskie fora internetowe i obrażałem ludzi. Pytałem, jak można być tak głupim i tępym, żeby wierzyć w te opowiastki. Jednak wydaje mi się, że w głębi serca szukałem wiary. Z jednej strony bardzo gorliwie przekonywałem wszystkich, że Boga nie ma, a z drugiej brakowało mi Go – opowiada Grzegorz.
Przeżyłem coś niesamowitego
Któregoś dnia siostra cioteczna pożyczyła mu płytę chrześcijańskiego zespołu 2TM 2,3. Choć nie mógł ścierpieć słów o Jezusie i Jego czułej miłości wobec człowieka, to słuchał dalej. Zastanawiał się, dlaczego wywołują one u niego tyle emocji. Skoro Bóg nie istnieje, to te „głupoty” nie powinny go w ogóle obchodzić. A obchodziły. Poruszały do głębi. Pewnego razu wszystko pękło.
– Padłem na kolana, zacząłem mimowolnie modlić się „Ojcze nasz”. Poczułem, jak dotknęła mnie ogromna Miłość. Trudno mi to opisać, ale to było jak spotkanie z Kimś nieprawdopodobnym. Przez wiele godzin leżałem i płakałem. Przyszedł do mnie Duch Święty. To było niesamowite doświadczenie, namacalnie odczuwałem Jego obecność. W jednym momencie zrozumiałem, że On ukochał mnie swoją najwspanialszą, najcudowniejszą Miłością. Żadna pornografia, narkotyki, koncerty nie równały się z tym doświadczeniem. Czułem, jak wypełnia mnie radość i pokój. Kolejnego dnia też miałem niewyobrażalny pokój w sercu. Wszedłem na czat katolicki, na którym wcześniej wyzywałem ludzi i napisałem: „Hej, hej, chyba coś niesamowitego przeżyłem” – wyznaje nawrócony.
I choć Grzegorza czekała jeszcze długa droga pełna wzlotów i upadków, łącznie z uzależnieniem od hazardu, to spotkanie z Miłością rozpaliło w nim ogromną tęsknotę za ciągłymi powrotami do Pana. Dlatego mimo licznych słabości poszukiwał Go, jeździł na różne rekolekcje m.in. kurs biblijny organizowany przez Apostolski Ruch Wiary oraz obóz Fundacji 24/7, na których Bóg uzdrawiał i dawał nowe życie.
Moc w słabości się doskonali
Życiem pełnym nadziei i pokoju w sercu chce dzielić się z innymi, dlatego ewangelizuje na ulicach Warszawy. Szczególnie często rozmawia z bezdomnymi i zagubionymi, opowiada im o cudownym Tacie, który nikogo nie potępia. Głoszenie Dobrej Nowiny nie przerwał nawet nowotwór. Grzegorz w 2018 r. dowiedział się, że ma chłoniaka grudkowego, ale uważa, że dzięki chorobie może przybliżać Chrystusa nawet na oddziale onkologicznym.
– Jestem przekonany, że Bóg nie zsyła chorób, ale potrafi wyprowadzić dobro ze zła, którego dla nas nie chciał. On razem z nami nosi nasze choroby, nigdy nas nie opuszcza. Postanowiłem, że na onkologii będę modlił się za innych pacjentów o uzdrowienie. Chcę głosić Baranka też wtedy, gdy jestem najbardziej słaby – tłumaczy Grzegorz.
Świętość to wyższy stan przyjemności
Grzegorz podkreśla, że najważniejsze, to zaprosić Boga do swojego serca, uznać, że jest się godnym Jego miłości, pomimo licznych słabości.
– Nie wszyscy wiedzą, że z Bogiem można przeżywać chwile romantyczne, że można z Nim być blisko. W Pieśni nad Pieśniami jest napisane, że Jego miłość jest przedniejsza niż wino. Można się nią upajać. Wiele osób smakuje masturbacji, pornografii, zdrad, narkotyków, hazardu i nie potrafi się z tych szponów wyrwać. A ktokolwiek spotka się z Miłością tak kochającą, „ekstrawagancką”, bezinteresowną, dobrą i pozna jej smak, to wszystkie substytuty, które oferuje świat, są niczym, są zerem – mówi z przekonaniem.
A co jest naszym ratunkiem, gdy pojawiają się problemy i tracimy zaufanie?
– Niezwykle cenna jest przypowieść o Jezusie chodzącym po wodzie. Piotr powiedział, że też chce wyjść z łodzi na morze, szedł po jego powierzchni, miał wzrok utkwiony w Jezusa, ale gdy spojrzał na fale zwątpił i zaraz zaczął tonąć. Co pokazuje to zdarzenie? Kiedy trwamy w uwielbieniu, jeśli wokół są trudne okoliczności, to one nas nie załamują, ale gdy skupimy się na problemach np. na chorobie, długach, to zaczynamy tonąć. Chodzi o to, by nie tracić zaufania i wdzięczności.
Tata-Bóg wyciągnął mnie z totalnego dna, okradania rodziców, hazardu, pornografii, nerwicy i wielu innych kłopotów. Kiedyś byłem bardzo zalękniony, ale dzięki modlitwie On mnie umocnił, wyrwał z nałogów. Dał mi pewność siebie. Wiem, że razem z Tatą mogę zmieniać świat. I Ty też możesz to robić. On zawsze jest z Tobą – podsumowuje Grzegorz.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |