fot. pixabay

O. Andrea na czas pandemii zamienił habit na fartuch lekarski. „Życie w strachu nie jest życiem”

Na czas pandemii zamienił franciszkański habit na lekarski fartuch i wrócił do szpitala, by wesprzeć kolegów walczących na pierwszej linii z koronawirusem. „To była naturalna decyzja, którą poparli moi przełożeni. Jako ksiądz mogłem wspierać też chorych sakramentami. Było to ogromnie ważne” – mówi Radiu Watykańskiemu o. Andrea Dovio. W największym szczycie zachorowań swą specjalną misję pełnił w szpitalu w Tortonie. Region Piemontu, gdzie leży to miasto wciąż jest jednym z najbardziej dotkniętych epidemią we Włoszech.

Ojciec Dovio odkrył kapłańskie powołanie jako 32-latek. Pracował wówczas jako lekarz nieopodal Turynu. Dzięki jednemu z pacjentów zafascynował się Biedaczyną z Asyżu i postanowił przywdziać franciszkański habit. „Doświadczyłem ogromu Bożego Miłosierdzia i po dziś dzień staram się nim dzielić z innymi. Miłosierdzie to konkretne czyny, także pomoc chorym” – podkreśla zakonnik.

„Nie zastanawiałem się długo. Jasno zobaczyłem, że moja posługa lekarska jest bardzo potrzebna. Myślałem też o własnej śmierci, ponieważ kiedy trafiłem na oddział mówiło się już o ponad 50 lekarzach zmarłych na koronawirusa. Zrozumiałem wtedy, że życie w strachu nie jest życiem, jest nim oddanie siebie na służbie innym, nawet płacąc najwyższą cenę. Na oddziale mocniej odkryłem Eucharystię i słowa, które sprawując ją jako kapłan wypowiadam każdego dnia. To była prawdziwa szkoła wiary” – zaznacza o. Dovio.

>>>Brazylia: wierni chcą beatyfikacji biskupa zmarłego na koronawirusa

Wspaniałym świadectwem była dla niego „praca innych lekarzy i pielęgniarek, którzy totalnie oddali się na służbę potrzebującym, wiedząc, że każdego dnia narażają swe życie”. „Ja jako zakonnik jestem sam, oni mieli rodziny, dzieci, a mimo to z oddaniem służyli. W tej kryzysowej sytuacji odkryłem w sobie nieznane pokłady siły, ale przede wszystkim doświadczyłem łaski płynącej od Boga i Jego ogromnej opatrzności” – wyznaje franciszkanin.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze