Wędrując do nieba – o procesjach
W ciągu roku wielokrotnie uczestniczymy w procesjach, często nawet o tym nie wiedząc. Nie tak dawno, w Dzień Zaduszny, procesjonalnie udawaliśmy się na cmentarz. Jednak symbolika i cel tego obrzędu najczęściej pozostają dla nas nieznane.
Przyznaję się bez bicia, że zawsze miałem problem ze zrozumieniem sensu i celu procesji. Pisałem już zresztą o tym przy okazji uroczystości Bożego Ciała. Długi, nudny marsz, często zamiast pieśni okraszany plotkami o sąsiadach – trudno było mi dostrzec w tym jakiś sakralny wymiar. Jak pisałem, sytuacja zmieniła się w tym roku. O przemianie swojego myślenia już pisałem, nie chcę się zatem powtarzać. Myślę jednak, że przybliżenie trochę historii i celu naszych obrzędów może pomóc w dobrym ich zrozumieniu i przeżyciu.
Korzenie
Dla nikogo zajmującego się historią liturgii nie jest tajemnicą, że chrześcijaństwo przejęło wiele obrzędów i form religijności od Żydów i pogańskich Rzymian. Tak było również z obrzędem procesji. Starożytni paradowali po ulicach miast, tańcząc i śpiewając ku czci swoich bóstw. Nawet w starożytnym Rzymie nie było to jednak żadne novum: opisy procesyjnych pochodów możemy odnaleźć również na kartach Starego Testamentu, jak np. uroczyste przeniesienie Arki Przymierza z Miasta Dawidowego do świątyni Salomona (1 Krl 8, 1-9) i wiele innych.
Rozwój
Niestety do dokładnego prześledzenia przemiany przedchrześcijańskich obrzędów w chrześcijańskie procesje brakuje nam źródeł. Po „uwolnieniu” kultu chrześcijańskiego w czasie panowania Konstantyna Wielkiego i Teodozjusza Wielkiego w IV w. nawet architektura sakralna wspomaga proces chrystianizowania obrzędów pogańskich. Długie, bazylikowe kościoły dawały przecież dużo więcej możliwości niż domy.
Jak pisze ks. prałat Daniel Brzeziński, współczesny liturgista:
Pierwsze procesje chrześcijańskie bez wątpienia miały charakter wybitnie kommemoratywny, tzn. wspominający zbawcze wydarzenia z życia Pana Jezusa, czego najlepszym przykładem jest (…) procesja Niedzieli Palmowej, opisana w Pamiętniku Egerii.
Rozkwit tej formy pobożności następuje jednak w średniowieczu. Powstały przecież wówczas procesje teoforyczne, czyli takie, w których niesie się Najświętszy Sakrament. Bardzo popularne również były procesje ku czci Matki Bożej lub świętych, w trakcie których obnoszono figury i obrazy.
Po co nam procesje?
Warto zauważyć, że „procesje” towarzyszą nam nie tylko w życiu religijnym. Ile razy zauważyć możemy przechodzące przez miasto pochody, marsze czy manifestacje, w czasie których ludzie wyrażają głośno swoje przywiązanie do jakiejś idei. W chrześcijańskich procesjach ludzie również się jednoczą, jednak nie wokół idei, a wokół Pana Boga. Religijne obrzędy mają jednak dużo głębszy charakter, gdyż są głęboko symboliczne. Wyobrażają w sposób bardzo rzeczywisty pielgrzymkę Kościoła, czyli Ludu Bożego, do zbawienia. Nie na darmo jesteśmy „Kościołem pielgrzymującym”. Religijna oprawa, taka jak śpiewy, czytania, kadzidło itd. mają nam pomóc w przypomnieniu sobie, że nasze życie jest właśnie pielgrzymką. Pielgrzymką do nieba.
Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „Od zakrystii”!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |