Ona wiedziała, jak smakuje prawdziwa tęsknota
Do niedawna jej postać utożsamiana była z prostytutką. Dzisiaj uważa się, że była po prostu grzesznicą, której historia nawrócenia jest przykładem paschalnej mocy zbawczej Chrystusa.
Marię Magdalenę wspomina się w każdej Ewangelii. Pierwszy raz słyszymy o niej, gdy Jezus wyrzuca z niej „siedem złych duchów” (J 19,25; Mt 27,56). To właśnie Maria Magdalena stała pod krzyżem z Maryją i Janem, podczas gdy inni uciekli. To ona jako pierwsza zobaczyła zmartwychwstałego Jezusa i oznajmiła to pozostałym apostołom. W tradycji Kościoła zachodniego, zgodnie z myślą św. Tomasza z Akwinu, mówi się o niej, że jest „apostołką apostołów”, we wschodniej zaś, że jest „równa apostołom”. W teologii prawosławnej mówi się często także, że była „towarzyszką Jezusa”. Na jej temat powstało wiele heretyckich historii, które mocno sugerowały, że jej związek z Jezusem miał charakter seksualny (na obrazach gotyckich malarzy, np. „Zdjęciu z Krzyża” Dirka Boutsa Maria Magdalena jest nawet ciężarna). Mówi się jednak, że historia Marii Magdaleny jest najwspanialszą dobrą nowiną, ponieważ pokazuje, że miłosierdzie Pana Boga nie zna żadnych granic i nie ma względu na osoby.
Gdy poszła do grobu…
Bardzo tęskniła. Od dwóch dni prawie nic nie zjadła. Miała sucho w ustach. Już nawet nie płynęły jej łzy. Z pewnością pamiętała jeszcze ten moment, gdy te łzy spływały jej na stopy Jezusa, które potem ocierała własnymi włosami.
Gdy przechodziła czasem przez miasto, czuła na sobie wzrok ludzi, którzy myśleli, że z Jezusem łączyło ją coś więcej. Niektórzy mężczyźni po prostu jej zazdrościli, gdy widzieli, że jako kobieta chodzi z apostołami za Jezusem.
Gdy szła do grobu, było jeszcze ciemno. Słychać było pierwsze, poranne ptaki. Była przepełniona żalem, miała jeszcze w sercu sceny okrutnej męki. Wciąż miała w głowie widok krwi na placu, gdzie Go biczowali. Jej serce było jakby ociężałe. Gdy doszła do miejsca, w którym Go pochowali, kamień był odsunięty. Gdy weszła do środka, zobaczyła, że Go nie ma. Było pusto. Pobiegła więc szybko do Szymona i Jana. – Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono! – krzyknęła w wejściu. Szymon nie czekał i wybiegli razem z Janem w stronę grobu. Jan dobiegł pierwszy, ale nie był w stanie wejść do środka. Zobaczył tylko leżące płótna. Gdy dobiegł również Szymon Piotr, wszedł do środka. Potem także Jan. Pana tam nie było. Wrócili przepełnieni smutkiem.
Ale ona została. Łzy ściekały jej pod policzkach, tak bardzo za Nim tęskniła. To było tak wielkie i wszechogarniające uczucie, że aż rozrywało ją od środka. Była to niezwykle głęboka tęsknota, która nie mogła zadowolić się pozorami. Maria chciała Go zobaczyć.
Noli me tangere
Łzy były coraz większe. Maria w końcu nachyliła się do grobu. I wtedy zobaczyła, że w środku stoi dwóch mężczyzn w olśniewająco białych szatach. – Dlaczego płaczesz? – spytał jeden z nich. – Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono – odrzekła, szlochając jeszcze. Wtedy poczuła, że ktoś za nią stoi. On także spytał, dlaczego płacze. – Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę – powiedziała, mając nadzieję, że gdzieś odnajdzie Jego ciało. – Mario! – odrzekł. Jej serce załopotało, tak, że miała wrażenie, że zaraz wypadnie z piersi. Odwróciła się. – Mój Nauczycielu! – zawołała pełna nadziei. Maria poczuła, że jej tęsknota natychmiast się skończyła. Wiedziała, że stoi przed nią Jezus, którego jeszcze przed chwilą brała za ogrodnika. Chciała Go dotknąć. Ale On się odsunął. – Nie dotykaj mnie – odrzekł w jej stronę. Maria tego nie rozumiała. Przecież Jezus nigdy się od niej nie dystansował. Uzdrawiał innych dotykiem, a nawet własną śliną. Sama przecież całowała Jego stopy. A On mówi teraz, by się do Niego nie zbliżała. Tak jakby Jezus przestał już być człowiekiem, a stał się Bogiem.
– Udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego» – odrzekł. Maria zrozumiała, że nie o dotyk tutaj chodzi. Zdała sobie sprawę, że On prawdziwe zmartwychwstał. Jej myśl, by szukać Jego ciała, wydała się teraz absurdalna, ponieważ On stał przed nią teraz, żywy. Nie chodziło tutaj już o naoczne cuda, ale o autentyczną wiarę. Wzrok Jezusa, który do niej mówił, przepełniał ją całą. Wiedziała, że nie może zostawić tej nowiny dla siebie. Biegła tak szybko, że ledwo mogła złapać oddech. – Widziałam Pana! – krzyczała już z daleka w stronę uczniów. Chrystus zmartwychwstał. Maria z Magdali jako pierwsza oznajmiła to uczniom.
Apostołka apostołów
Maria Magdalena jest jedną z pierwszych kobiet, której wspomnienie liturgiczne podniesiono do rangi święta. Sekretarz Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, abp Arthur Roche napisał w uzasadnieniu, że „decyzja ta wpisuje się w aktualny kontekst kościelny, który domaga się pogłębionej refleksji na temat godności kobiety, nowej ewangelizacji i wielkości tajemnicy Bożego miłosierdzia. Już Jan Paweł II zwrócił uwagę nie tylko na rolę kobiet w misji Chrystusa i Kościoła, ale także na rolę Marii Magdaleny jako świadka – kobiety, która pierwsza ogłosiła apostołom zmartwychwstanie. Jest ona przykładem pierwszej autentycznej ewangelizatorki, jest apostołką apostołów”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |