Fot. PAP/Grzegorz Momot

Ora et labora et…

To motto brzmi znajomo dla wszystkich obeznanych z cywilizacją zachodnią. Oznacza ono: módl się i pracuj. Miałoby ono trafianie opisywać powołanie zakonne i nie tylko: modlitwa i praca. 

Przypisywano je założycielowi Benedyktynów, św. Benedyktowi. Jednak w jego pismach takich słów nie znajdziemy. Upewnił mnie o tym o. Szymon Hiżycki OSB, opat klasztoru Benedyktynów w Tyńcu. I uczynił to nie byle gdzie, bo na Świętym Krzyżu, dawnym opactwie benedyktyńskim, które toczyło zażarty spór, które z opactw jest starsze: Święty Krzyż czy Tyniec. Jan Długosz w Kronikach sławnego Królestwa Polskiego pierwszeństwo dawał benedyktynom świętokrzyskim. Miło to brzmi w uszach misjonarza oblata Maryi Niepokalanej, który posługuje w najstarszym polskim sanktuarium, jakim jest Święty Krzyż.

>>> Góry, morze i wycieczki rowerowe. Jak odpoczywają siostry zakonne?

Módl się, pracuj, no i odpoczywaj

Okazuje się, że zwrot ora et labora po raz pierwszy został użyty przez pisarza nowożytnego, który opisywał dzieje i duchowość benedyktynów. Mało tego. W rozmowie z opatem Hiżyckim powiedziałem, że ostatnio wyczytałem, że jest nawet: ora et labora et lege. Czyli módl się i pracuj i czytaj. A on na to, że pierwszy raz słyszy, aby to było ich motto benedyktyńskie. Jednak rozmowy kształcą. Jakby nie było ta triada: modlitwa, praca i czytanie (kształcenie się) doskonale wypełniają to, co stanowi istotę życia zakonnego. Modlitwa to relacja z Bogiem, praca to relacja ze światem stworzonym, w tym drugim człowiekiem, a czytanie – kształcenie się to troska o własny rozwój, dla dobra własnego i innych.

fot. unsplash / Alice Hampson

Celowo w tytule felietonu nie dałem tego trzeciego elementu lege – czytaj, kształć się, abym mógł teraz kilka zdań napisać o odpoczynku. Bo o to właśnie mnie poproszono. Mam napisać o tym, jak odpoczywam. Po pierwsze jako biblista wiem, że odpoczynek stanowi ważną część aktywności człowieka. Sam Bóg odpoczął po dziele stworzenia, czyli po pracy, jaką wykonał stwarzając. Dlatego też nigdy nie miałem problemu, aby właściwie zagospodarować dar czasu. Oczywiście często mi go brakowało, czy brakuje, ale staram się go dobrze wykorzystać. Dziwi mnie postawa niektórych moich współbraci, którzy mówią, że na danej placówce nie mają co robić. Jak sobie przypomnieć ora et labora et lege. To jak można mówić, że nie ma co robić. Módl się, pracuj, no i odpoczywaj. Poczytaj, obejrzyj dobry film, pójdź na spacer, prześpij się, jak tego potrzebujesz. Odpoczynek jest ważny, bo daje siły do pracy i modlitwy. Osobiście najlepiej odpoczywam na spacerach. Lubię długie wędrówki. Jak się uda to codziennie do dwóch godzin. Wyjść z klasztoru, ze swojego pokoju i iść przed siebie. Teraz jak jestem na Świętym Krzyżu, czyli w Świętokrzyskim Parku Narodowym, to jest czysta przyjemność. Ale jak nawet byłem w Poznaniu, Lublinie czy Rzymie, to spacer ulicami miasta też mi dawał wiele satysfakcji. Lubię samotność, ale i patrzeć na ludzi. Zawsze łączę to z modlitwą na różańcu, a czasami ze słuchaniem radia w języku angielskim i różnych podcastów. Jak mam czas, to nie przeszkadza mi pogoda. Ważne, aby na drodze nie było błota. Żartuję, że nie po to opuściłem wioskę, gdzie się wychowałem, aby teraz chodzić po polnych drogach. Chociaż teraz i na wioskach jest wiele pięknych dróg i ścieżek.

fot. David Carreño/cathopic

Moją ulubioną formą odpoczynku jest drzemka po południu. Nauczyłem się jej we Włoszech, gdzie przez kilka lat byłem na studiach. Perspektywa sjesty (do 20 minut) dodawała mi sił i motywacji przed południem, bo wiedziałem, że po obiedzie się położę. A już po sjeście i espresso po niej, człowiek jakby na nowo się narodził. Jest trzeźwość umysłu i radość życia. Jak nie ma sjesty to jestem markotny jak niemowlak. Jak byłem rektorem w Obrze, to klerycy żartowali, że aby mi podnieść ciśnienie, wystarczyło w czasie sjesty zapukać do mojego pokoju lub zadzwonić i poprosić o pozwolenie wyjścia na spacer do lasu. Sprawa była oczywista. Do spacerów zachęcałem zawsze kleryków, nie tylko słowem, ale i przykładem.

Daremne jest wasze wstawanie przed świtem

Przez lata studiów była pokusa, aby zarywać noce i się uczyć. Nigdy jej jednak nie uległem. Studia biblijne wymagały poświęcenia dużo czasu na naukę języków starożytnych: hebrajskiego, greckiego i aramejskiego. Wychodziłem z założenia, że ważniejsze jest zdrowie niż najlepsze oceny. Takie podejście do sprawy zaczerpnąłem z Pisma Świętego.

Otóż Psalm 127 tak o tym mówi:

Jeżeli domu Pan nie zbuduje,

na próżno się trudzą, którzy go wznoszą.

Jeżeli miasta Pan nie strzeże, *

daremnie czuwają straże.

Daremne jest wasze wstawanie przed świtem *

i przesiadywanie do późna w nocy.

Chleb spożywacie zapracowany ciężko, *

a Pan i we śnie darzy swych umiłowanych.

O tym daremnym wstawaniu przed świtem przekonałem się w czasie egzaminu na KUL-u u mojego promotora pracy doktorskiej. Pytania były łatwe, a umysł otępiały, bo brakło snu. Wtedy powiedziałem sobie nigdy więcej.

Lubię czytać książki. Zabierają mnie one w inny świat. I nie chodzi o to, aby uciec od tego, co jest tu i teraz, ale o to, aby doświadczyć czegoś nowego.

Pewną formą odpoczynku są dla mnie spotkania z innymi ludźmi. Nie uciekam przed nimi. I nie chodzi tutaj o posługę przy pielgrzymach, bo to często jest męczące, ale daje dużo radości i satysfakcji. Dla mnie spotkać kogoś i pogadać z nim, to nawiązanie pewnej relacji osobowej. Nawet jeżeli wiem, że kogoś spotkałem pierwszy i chyba ostatni raz w życiu. Jest radość, jak ktoś podziękuje za rozmowę i opuszcza Święty Krzyż z przekonaniem, że nie tylko się pomodlił, ale i że porozmawiał z zakonnikiem.

Fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Ważna jest wspólnota zakonna, w której razem nie tylko modlimy się i pełnimy posługę, ale też wspólnie spędzamy wolny czas. Tak zwana rekreacja, o której mówią nasze Konstytucje i Reguły, jako bardzo ważnym wydarzeniem w życiu wspólnoty. Przebywanie razem rozładowuje emocje, pozwala lepiej się poznać, uczy słuchania i czasami panowania nad emocjami. Wspólny odpoczynek to piękny czas i w rodzinie i we wspólnocie zakonnej.

Wracając do tzw. motta benedyktyńskiego: ora et labora et lege, odpoczynkiem dla mnie jest to wszystko, co mieści się w tym lege – czytaj, kształć się, rozwijaj swoją osobowość i ciesz się życiem.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze