fot. pixabay/Thomas Vitali

Paula Ignaszak OV: dziewice konsekrowane to twardo stąpające po ziemi, wykształcone, piękne i mądre osoby [ROZMOWA] …

– Nie są to jednak kobiety oderwane od rzeczywistości, lecz twardo stąpające po ziemi, wiedzące, czego chcą, wykształcone, piękne i mądre osoby. Nieraz słyszymy argumenty, że pewnie nikt nas nie chciał, w życiu się nam nie powiodło, do zakonu nas nie przyjęli – to sobie wymyśliłyśmy – mówi Paula Ignaszak, dziewica konsekrowana w rozmowie z Justyną Nowicką.

To dla wielu bardzo interesujący, bo dość tajemniczy temat. Żyją nieco w ukryciu, jak każdy z nas żyjących w świecie. A jednak… jest w ich życiu coś innego.

Justyna Nowicka: rozszyfrujmy, co oznacza bycie „dziewicą” i co oznacza bycie „konsekrowaną”? Na czym polega specyfika tego powołania? 

Paula Ignaszak: – Dziewice konsekrowane (OV – Ordo Virginum) reprezentują stan w Kościele, który należy do indywidualnych form życia konsekrowanego. Nie mamy przełożonych, reguł ani nie tworzymy wspólnot. Każda z nas jest pod stałą opieką ojca duchownego. Raz w miesiącu spotykamy się z kapłanem, który zajmuje się naszą formacją w diecezji. Podlegamy bezpośrednio biskupowi diecezjalnemu, a naszą wspólnotą jest szeroko pojęty Kościół lokalny, któremu służymy.  

Czyli pracujecie zawodowo? 

– Pracujemy najczęściej w świeckich zawodach i reprezentujemy chyba wszelkie możliwe profesje. W ten sposób można o nas powiedzieć, że żyjemy w świecie. Natomiast z pewnością nie żyjemy na sposób świecki. Stan dziewictwa konsekrowanego oznacza jakiś sposób oddzielenia życia dziewicy dla Pana Boga. Charyzmat dziewictwa konsekrowanego oznacza zaś coś znacznie głębszego. To tak naprawdę dziewiczy wymiar istnienia. Pan Bóg umiłował ten stan i ofiaruje go w darze Kościołowi. Dziewice konsekrowane według definicji są „wielkim znakiem Miłości Kościoła do Chrystusa i eschatologicznym obrazem niebieskiej Oblubienicy oraz przyszłego życia”. Misterium oblubienicy przynależy do kobiety i poprzez nią najgłębiej może się wyrazić. Kościół w swoim najgłębszym wymiarze jest przecież Dziewicą, Oblubienicą i Matką.  

Fot. pixabay

Najgłębszym i można powiedzieć… najstarszym. 

– Tak. Powołanie dziewic konsekrowanych jest najstarszym powołaniem w Kościele – jeśli chodzi o kobiety. Zanim pojawiły się zakony Kościół w pierwszych wiekach chrześcijaństwa już konsekrował dziewice. W pewnym momencie ówczesne dziewice zaczęły ze względów bezpieczeństwa gromadzić się i mieszkać razem. Tak powstały zakony żeńskie. Kościół zakazał wówczas konsekracji dziewic żyjących w świecie i tylko w niektórych zakonach (mniszych) pozostała ta tradycja. Dopiero po soborze watykańskim II przywrócono ten obrzęd jego prawowitym właścicielkom, czyli kobietom żyjącym w świecie. Z wielu stron świata zaczęły bowiem pojawiać się coraz większe liczby kobiet, które Duch Święty zapraszał do tego stanu życia. Jest to więc stare powołanie na nowe czasy.  

Dlaczego Duch Święty postanowił je „odświeżyć”?  

– Myślę, że jest to odpowiedź Pana Boga na jakiś głód Jego Osoby i duchowości w świecie. Kiedy ludzie nie szukają już Boga, On tym bardziej wychodzi szukać ludzi. A że nie mamy żadnych zewnętrznych znaków, poza obrączką na palcu, łatwiej Mu dotrzeć poprzez nasze serca tam, gdzie żadna siostra, zakonnik czy kapłan by nie dotarł. 

Teraz może nieco kłopotliwe pytanie: czy dziewica musi być dziewicą? 

– Jakiś czas temu z Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego  wyszedł dokument pt. „Ecclesiae Sponsae Imago. Instrukcja na temat ordo virginum”, który ostatecznie uregulował tę kwestię. Czytamy w nim w punkcie 88. o tym, że:„powołanie jest rzeczywiście niezasłużonym darem, który dosięga osobę w jej konkretnym człowieczeństwie, zawsze potrzebującym odkupienia i pragnącym sensu swego istnienia. (…) W tym kontekście należy pamiętać, że wezwanie do dawania świadectwa o dziewiczej, oblubieńczej i płodnej miłości Kościoła do Chrystusa nie może sprowadzać się do znaku integralności fizycznej, i że choć zachowanie swojego ciała w doskonałej wstrzemięźliwości lub życie we wzorcowy sposób cnotą czystości mają wielkie znaczenie dla rozeznania, nie stanowią jednak warunków decydujących, bez których nie można przyjąć konsekracji. W związku z tym rozeznanie wymaga dużej dyskrecji i roztropności i musi przebiegać indywidualnie”. Podsumowując: kandydatka nie musi fizycznie być dziewicą, ale ważna jest jej dojrzałość, która gwarantuje wytrwanie w oddaniu się Jezusowi Chrystusowi. I żeby było jasne – kandydatka nigdy nie mogła żyć wcześniej w żadnym związku. Małżeństwo sakramentalne, cywilne, konkubinat, bycie rozwódką czy wdową – wykluczają wejście w stan dziewic konsekrowanych.  

fot. unsplash

Dlaczego? 

– Chodzi o niepodzielność serca. Jeśli jednak coś się w jej życiu „przydarzyło” w wyniku błędnych i często niedojrzałych decyzji może swoje pragnienie poddać rozeznaniu Kościoła. Ważna jest również umiejętność kandydatki do tworzenia zdrowych i głębokich relacji z ludźmi. Powołanie nie powinno być też ucieczką przed swoją seksualnością lub małżeństwem. Stąd tak ważne jest rozeznanie prawdziwych motywacji, które towarzyszą decyzji, by zostać dziewicą konsekrowaną. Zawsze dzieje się to ze względu na Królestwo Niebieskie. 

W jaki sposób zostaje się dziewicą konsekrowaną? Jak to wygląda „technicznie”? Co trzeba zrobić? Czy jest jakaś droga formacji przed konsekracją – na wzór seminarium czy formacji zakonnej? 

– Dziewicą konsekrowaną nie zostaję się, bo taki ma się kaprys lub chwilową fanaberię. Droga rozeznania jest długa, a ostatecznym kryterium potwierdzenia powołania jest decyzja Kościoła, która objawia się w woli biskupa diecezjalnego.  

Pierwsze przede wszystkim jest pragnienie, które Duch Święty budzi w sercu przyszłej dziewicy konsekrowanej, by podjąć taką drogę życiową. On ją do tego uzdalnia i prowadzi. Sposoby dotarcia Pana Boga do serca danej kobiety są przeróżne i każda z nas ma inną, często niesamowitą historię odkrycia drogi swojego powołania. Zazwyczaj okazuje się, że pragnienie takiej formy życia było w sercu kobiety od zawsze, tylko nie wiedziała o jego istnieniu. Kiedy w sercu pojawi się już takie natchnienie – rozeznane w konfesjonale – należy zgłosić się do odpowiedniego kapłana, który sprawuje w danej diecezji opiekę nad dziewicami konsekrowanymi i który jest delegatem biskupa.  

Wówczas składa się dokumenty z prośbą o przyjęcie na drogę formacji, która według „Ecclesiae Sponsae Imago. Instrukcji na temat ordo virginum” powinna trwać ok. 5 lat. Oczywiście czas rozeznania może ulec wydłużeniu. Podczas tych lat kandydatki uczestniczą w regularnych spotkaniach formacyjnych, rekolekcjach i sympozjach. I właściwie wówczas rozeznają, czy to jest właśnie ich droga. Ważna jest oczywiście stała współpraca z ojcem duchownym, którego posiadanie jest wymogiem. Po konsekracji dziewice kontynuują stałą formację.  

A czy można później zmienić zdanie i na przykład wyjść za mąż? 

– To tak jak w przypadku małżeństwa. Czy można tak po prostu nagle zmienić zdanie i stan życia? Jeśli w coś się już weszło całym sercem a zakładamy, że była to decyzja dojrzała, to powinno się w niej wytrwać do końca życia.  

Oczywiście ze stanu dziewic można zostać – z różnych względów – wydalonym lub złożyć dokumenty do Stolicy Apostolskiej z prośbą o zwolnienie. Powinno być to jednak dokładnie rozeznane. W przypadku dziewic konsekrowanych zwolnienie z konsekracji jest dość skomplikowane, ponieważ konsekracja dziewicy to obrzęd liturgiczny, publiczny, uroczysty, oblubieńczy i sprawowany przez biskupa. Poprzez ten obrzęd, którego Kościół udziela dziewicom, zostaje na nich jakby wyryte niezatarte znamię, pewna „pieczęć” Boga, która jest nieodwołalna. To podobnie do sytuacji, w której są kapłani. Kapłan może zostać zwolniony z celibatu, natomiast księdzem zostaje do końca życia. Dziewica konsekrowana może zostać zwolniona z konsekracji dziewiczej, ale zawarte przez nią małżeństwo – choć prawnie ważne – będzie jednak niegodne.  

Fot. pixabay.com

Życie w samotności może być dokuczliwe z różnych względów. Czy chociażby z tego względu dziewice konsekrowane mogą mieszkać razem, tworzyć wspólnotę? 

– Tak. Jeśli dziewice mają pragnienie zamieszkać razem, ponieważ uznały, że pomoże im to we wzajemnym wzroście duchowym i w codziennym funkcjonowaniu – to mają do tego prawo. Mogą również się stowarzyszać. To wszystko jest opisane w odpowiednim dokumencie. W praktyce jednak nie znam dziewic, które żyją w ten sposób. Jesteśmy rzeczywiście indywidualną formą życia konsekrowanego. 

Czy dziewice konsekrowane mają jakąś specyficzną duchowość? 

– Każda z nas jest inna, ma inną wrażliwość, inną duchowość. I to jest bardzo charakterystyczne dla naszego stanu – pięknie się różnimy. Jedna odnajduje się w duchowości ignacjańskiej, druga w dominikańskiej, trzecia w karmelitańskiej, a jeszcze inna w biblijnej. Jedne są bardziej aktywne, inne kontemplacyjne. Bardzo to u siebie szanujemy. Nie mamy przecież jednego założyciela, którego osoba by nas łączyła, jak to bywa w przypadku zakonów. Naszym założycielem jest Kościół, a Kościół jest piękny swoją jednością w różnorodności.  

Łączy nas zaś jedno – fascynacja Osobą Jezusa Chrystusa. Specyfiką naszego charyzmatu i powołania jest oblubieńcza relacja z Synem Bożym. Nasz dzień wypełniony jest pracą zawodową, ale przede wszystkim modlitwą – osobistą, adoracyjną, brewiarzową, liturgiczną i tą w izdebce serca. Same musimy wygospodarować w ciągu dnia czas, który jest przeznaczony tylko dla Boga. Nie mamy dzwonków na modlitwę, czuwamy więc nad dyscypliną. Codziennie uczestniczymy w Eucharystii, z której czerpiemy wszystkie łaski.  

Dziewice konsekrowane są bardzo „eucharystyczne”. Żyją też intensywnie słowem Bożym. Ołtarz i ambona to dwa stoły, które je karmią. Skoro duchowość dziewic jest na wskroś oblubieńcza to oznacza, że drzemie w nas duch Marii z Betanii, która siada przy stopach Oblubieńca i w ciszy, z miłością Go słucha. Wychodząc z tej ciszy jeszcze wyraźniej słyszymy Jego głos w świecie, w ludziach. Jesteśmy bardzo wyczulone na Jego obecność na drugiego człowieka. Pan Bóg wykorzystuje wszelkie dary, talenty i osobiste charyzmaty, które podarował danej dziewicy, by przez nią wyrazić ową dziewiczą, oblubieńczą i macierzyńską twarz Kościoła. 

Podsumowując, można powiedzieć, że dziewice konsekrowane choć są w świecie, nie są jednak ze świata. Nie są to jednak kobiety oderwane od rzeczywistości, lecz twardo stąpające po ziemi, wiedzące, czego chcą, wykształcone, piękne i mądre osoby. Nieraz słyszymy argumenty, że pewnie nikt nas nie chciał, w życiu się nam nie powiodło, do zakonu nas nie przyjęli – to sobie wymyśliłyśmy. Na takie argumenty odpowiadam: „spróbuj wytrwać w takim powołaniu siłą własnej woli”. Wybór stanu życia zawsze powinien być uzasadniony pozytywną motywacją. Negatywna nie przetrwa próby czasu. W żadnym stanie życia. 

kobieta
Fot. pixabay

Zapytam nieco bardziej osobiście: co konsekracja zmieniła w Twoim życiu, wewnętrznie, a może też zewnętrznie? 

– Zewnętrznie nic. Poza tym, że mam na palcu obrączkę. Choć wiele osób, które mnie zna, mówi, że dostrzegają we mnie zmianę, choć nie potrafią dokładnie wytłumaczyć, na czym ona polega. Jakbym była taka sama, a jednak inna. Sama tego nie dostrzegam, ale skoro tak twierdzą, to coś pewnie w tym jest… a raczej Ktoś. Ja osobiście bardzo sobie cenię, że w tym stanie życia mało kto wie, kim jestem i że dzięki temu mogę przebywać między ludźmi. To jest takie… Jezusowe.  

Wewnętrznie zaś konsekracja zmieniła wszystko, ale tego nie potrafię przekazać. To bardzo intymne. Jednak z pewnością odczuwa się wielką, wewnętrzną radość z faktu, że pełni się Bożą wolę, że odnalazło się siebie, swoją drogę. Radość z faktu, że przynależy się do Kogoś, kto jest samą Miłością. Ta radość, miłość i pokój udziela się innym. A przecież przygoda, którą jest życie w niezwykle bliskiej relacji z Bogiem tak naprawdę dopiero się zaczyna… 

Z jakimi reakcjami najczęściej spotykasz się, kiedy mówisz o tym, kim jesteś? Co ludzi najbardziej zaskakuje? 

Jezus powiedział, że pewne rzeczy zrozumie tylko ten, komu jest to dane. Jest we mnie dużo zrozumienia dla tych, którzy nie rozumieją tego stanu życia. Wbrew pozorom, choć będzie to pewnie zaskoczeniem, więcej niezrozumienia jest ze strony ludzi Kościoła. Jest to powołanie, które w Polsce jeszcze wciąż przeciera się do świadomości wielu ludzi. Dla sporej liczby osób życie konsekrowane to wciąż tylko życie zakonne. Dla tych zaś, którzy deklarują się jako niewierzący, albo nie bardzo interesują się życiem Kościoła, zapewne będziemy dziwne lub będzie im to zupełnie obojętne.  

Ja osobiście nie spotkałam się z żadnym wyśmianiem czy szyderstwem ze strony ludzi będących daleko od Kościoła, raczej z zaciekawieniem, pytaniami, co najwyżej ciszą, tudzież konsternacją. Nie biegam przecież i nie trąbię naokoło o moim stanie życia. Nie o to chodzi. Nie jest to jednak stan ukryty, jak w przypadku niektórych instytutów życia konsekrowanego, lecz jawny. Konsekracja przecież jest publiczna. Jeśli ktoś zapyta, co robi obrączka na moim palcu, która jest jedynym zewnętrznym znakiem zaślubin z Chrystusem, to odpowiem, jeżeli oczywiście uznam, że dana osoba jest w stanie to pojąć. Jeśli rozeznam, że będzie to kwestią wyśmiania czy kpiny – to nie podejmę dyskusji.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze