Artiom Tkaczuk, współorganizator pielgrzymki

Pielgrzymka o pokój. Białorusini przejdą z Warszawy na granicę

Pójdą na granicę modlić się o pokój. W tę niedzielę – po raz pierwszy – z Warszawy wyruszy pielgrzymka białoruskich katolików, którzy przez tydzień pieszej wędrówki będą chcieli dotrzeć do sanktuarium w Kodniu oraz cerkwi i sanktuarium w Kostomłotach. U celu pielgrzymki zobaczą słup graniczny, rzekę Bug i Białoruś – swoją ojczyznę.

– Już w lutym, gdy wybuchła wojna w Ukrainie pomyśleliśmy o pielgrzymce. Teraz przyszedł czas na realizację tego pomysłu – mówi Artiom Tkaczuk, inicjator pielgrzymki. To 32-letni Białorusin, w Polsce mieszka od prawie pięciu lat. Jak podkreśla, Białorusini, w ogromnej większości, nie chcą wojny, chcą pokoju. – Nie chcemy wojny w Ukrainie, nie chcemy prześladowań w naszym kraju, nie chcemy konfliktu z żadnym innym narodem – dodaje.

Protesty w Mińsku po sfałszowanych wyborach w maju 2020r., fot. EPA/STRINGER

Kierunek – granica. Cel – modlitwa

Razem z innymi wiernymi plan na pielgrzymkę przedstawili swojemu duszpasterzowi, białoruskiemu księdzu który od roku mieszka w Warszawie (z powodu prześladowań przyjechał do Polski). Ks. Wiaczesław Barok przejechał wszystkie parafie na trasie pielgrzymki i na ostatni guzik dopiął sprawy logistyczne. W części parafii pielgrzymi będą spać pod dachem, w części pod namiotami. Ks. Barok oczywiście także pójdzie w pielgrzymce. Na jej rozpoczęcie i zakończenie prawdopodobnie dołączą tez inni białoruscy duchowni mieszkający w Polsce, także grekokatolicy.

>>> Białoruś modli się o pokój na Ukrainie

Przystanków (a więc i noclegów) będzie siedem. Punktem kulminacyjnym będzie sobota i nawiedzenie dwóch sanktuarium – Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej, w którym posługuje Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej oraz unickiej cerkwi w Kostomłotach, gdzie jest sanktuarium męczenników – unitów podlaskich. Kostomłoty to wieś położona przy samej granicy z Białorusią. Nie ma tam muru budowanego w ostatnich miesiącach na polsko-białoruskiej granicy. Został zbudowany powodu wcześniej sztucznie wykreowanego przez Mińsk ruchu migracyjnego. W tym miejscu mur jest niepotrzebny, bo naturalną barierę stanowi rzeka Bug. Jak podkreślają tamtejsi mieszkańcy a także aktywiści organizacji społecznych migranci (głównie z krajów Bliskiego Wschodu) cały czas jednak starają się dostać do Polski, często ryzykując zdrowiem i życiem. Na przygranicznych terenach obecna jest Straż Graniczna i wojsko. Także w Kostomłotach.

>>> Zielone światło jak puste miejsce przy stole [REPORTAŻ Z GRANICY]

Kodeń
Uroczystości odpustowe w kodeńskim sanktuarium, fot. Misyjne Drogi

Zanieść pokój

W Kodniu, w sobotę, zaplanowana jest msza święta. A w Kostomłotach będzie nabożeństwo, czuwanie oraz koncert ewangelizacyjny. Przyjedzie białoruski chrześcijański chór „Znak. Stop”. Oni – przed prześladowaniami i represjami – także musieli przyjechać z Białorusi do Polski. – Chcemy dotrzeć na granicę. To symbol. Chcemy tam zanieść pokój, modlić się o pokój na granicy, w naszych państwach i w naszych sercach. Będziemy widzieć Białoruś, naszą ojczyznę – mówi z przejęciem Artiom. Na pielgrzymkę pójdzie z żoną.

Przyznaje, że o ich inicjatywie nie pisały katolickie media działające na Białorusi. Także od Kościoła nie dostali żadnego oficjalnego ani prywatnego wsparcia. W pełni to jednak rozumieją. – Nie prosiliśmy o to, bo rozumiemy jaka jest ich sytuacja. Krótko mówiąc – bardzo trudno. Muszą stronić od oficjalnych kontaktów z nami. My, tu w Polsce i w Europie możemy głośno mówić o tym, co się dzieje w naszym kraju. Możemy krytykować władze za prześladowania i fałszerstwa. Gdyby oni „do nas się przyznali”, mogliby mieć tam kłopoty – wyjaśnia Tkaczuk. I dodaje, że kilka dni temu proboszcz witebskiej katedry trafił na piętnaście dni do aresztu. – To już chyba piąty ksiądz z tej diecezji, który od czasu ostatnich sfałszowanych wyborów prezydenckich był w areszcie. A ilu dostało mandaty, zostało wezwanych na rozmowę do milicji czy prokuratury… – wylicza Białorusin.

>>> Odkryj Kodeń – przyjedź i poznaj piękne miejsce!

ks. Wiaczasław Barok na Placu Trzech Krzyży w Warszawie przed parafią św. Aleksandra, fot. Maciej Kluczka

Jednym z takich prześladowanych był ks. Wiaczesław. Przyznaje, że trudno było mu rozstać się ze swoim krajem i parafią, ale zrobił to, bo „atmosfera wokół niego robiła się coraz bardziej gęsta”. Ks. Barok był bardzo aktywny w internecie, na YouTubie (który na Białorusi cały czas jest dostępny) publikował komentarze do Ewangelii, ale i te o zabarwieniu społeczno – politycznym. To się władzy nie mogło podobać. – Duchowni, szczególnie katoliccy, są na Białorusi pod ogromną presją – mówi.

Wracając do pokoju… który jest główną intencją pielgrzymki. – Społeczeństwo białoruskie nie popiera wojny. Nawet reżimowcy jej nie chcą. To zbyt kosztowne i ryzykowne. Można było nawet zaobserwować w ostatnim czasie lekki wzrost poparcia dla Aleksandra Łukaszenki, prawdopodobnie za to, że Białoruś nie zaangażowała się bezpośrednio w wojnę Rosji na Ukrainie – mówi Artiom. Można więc powiedzieć, że Białorusi chcą pokoju, w ich sercach gości pokój. Inaczej jest jednak z wiarą w Boga. Kraj ten jest jednym z najbardziej zlaicyzowanych w Europie. I choć dyktator Łukaszenka stara się przedstawia Zachód jako „liberalną zgniliznę” a społeczeństwa tych krajów jako pozbawione wartości i bezbożne”, to właśnie Białorusini często prześcigają kraje zachodnie w ateistycznej postawie życiowej. Praktykujących katolików i prawosławnych nie ma wielu. Artiom Tkaczuk podkreśla, że u wielu Białorusinów przyjeżdżających do Polski często zdziwienie budzi to, że niektóre przepisy prawa i też nastawienie społeczne są bardziej konserwatywne niż u nich w kraju. Tak jest na przykład w kwestii aborcji.

Warszawskie duszpasterstwo

Białorusini, którzy mieszkają w stolicy Polski od roku mają swoje duszpasterstwo w samym centrum miasta. W parafii św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży. Duszpasterstwo – choć jeszcze niesformalizowane – bardzo się rozrasta. – To także za sprawą ks. Wiaczasława. Potrafi przyciągać ludzi – mówi Artiom Tkaczuk. Duszpasterz dał się szerzej poznać warszawiakom, gdy przy parafii zorganizował zbiórkę darów dla Ukraińców po pełnoskalowym ataku Rosjan na ich kraj. W parafii Aleksandra (w dolnym kościele) co niedzielę odprawiane są dwie msze po białorusku. W sumie przychodzi na nie około sto osób. W większe święta kilkaset. Parafia to też miejsce społecznych i kulturalnych wydarzeń. Tak było, gdy 3 maja 2022 roku zmarł Stanisław Szuszkiewicz – polityk białorusko-polskiego pochodzenia, który w 1991 roku podpisywał porozumienie białowieskie (umowę podpisaną w związku z rozpadem ZSRR). – Do kościoła przyszli wtedy różni działacze społeczni i polityczni. Kaplica była pełna – mówi Tkaczuk.

fot. PAP/Valdemar Doveiko

Również w czasie pielgrzymki chcą podziękować za dar wspólnej modlitwy przy warszawskiej parafii. Wcześniej msze świętej po białorusku odprawiane były w różnych kościołach i mniej regularnie. – Chcemy za ten dar podziękować. To był dobry rok – dodaje Artiom. Na pielgrzymce rytm dnia jest oczywiście wszystkim znany. Pobudka o 5:30, msza o 6:00, później śniadanie i w drogę. Codziennie do przejścia będzie około 30 kilometrów. Razem przejdą 200 kilometrów. Po drodze godzinki, brewiarz, różaniec. Będzie też czas na konferencję i wieczorne ognisko. Pieśni? Podobne do polskich. W modlitewnej wędrówce weźmie udział około 20 osób. – Może to niewiele, ale liczy się pierwszy krok! Dziś pójdzie dwadzieścia osób, ale zobaczy nas może sto? Może i oni pomodlą się o pokój w naszym regionie i na świecie? Taki jest przecież nasz cel i nasza intencja – mówią pielgrzymi. Pójdzie z nimi też Polak, który studiuje białoruską lingwistykę.

>>> Skąd wyrusza najdłuższa piesza pielgrzymka na Jasną Górę?

– Będziemy modlić się o pokój na Białorusi, w całym naszym regionie. Jesteśmy przeciwko wojnie. Rząd, który jest w Mińsku nie prowadzi właściwej polityki, nie dba o dobro państwa i obywateli. Chcemy zmiany. By na naszej ziemi był pokój, by w Ukrainie był pokój – mówi zdecydowanie ks. Wiaczasław Barok. Dodaje, że „pokój to obowiązek dla nas wszystkich, musimy go budować przez wprowadzanie sprawiedliwości między nasze relacje. Oprócz tego pokój jest darem Bożym, o który trzeba się modlić. Dlatego idziemy” – mówi. – Chcemy być jak najbliżej Białorusi i się za nią modlić. O odmianę serc – dodaje Artiom Tkaczuk.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze