Grafika: Agnieszka Robakowska/Antoni Jezierski, fot. z arch. Piotr Zalewski
Piotr Zalewski (Wyrwani Z Niewoli): mam wpływ na Kościół, na mojego proboszcza, na młodych [ROZMOWA]
– Mam wpływ na moją parafię, na księdza z mojej parafii, którego mogę czasami upomnieć, zwrócić mu uwagę, zachęcić go do czegoś. W swojej codzienności mogę wpływać na Kościół, także ten mój, mały, domowy – mówi Piotr Zalewski, który wraz z Jackiem „Heresem” Zajkowskim tworzy społeczność ewangelizacyjno-profilaktyczną Wyrwani Z Niewoli.
Antoni Jezierski (misyjne.pl): Twoje miejsce w Kościele. Co myślisz, gdy słyszysz takie hasło? Czy w jakiś sposób szukałeś swojego miejsca we wspólnocie Kościoła? Czy czujesz, że je znalazłeś?
Piotr Zalewski: – Pierwsza rzecz, która mi przychodzi do głowy, to że ja za ten Kościół jestem odpowiedzialny. Mam wpływ na to, co w nim się wydarzy. Czasami widzę taką bierną postawę – także w sobie – by wszystko zrzucić na księży, biskupów. A przecież ja mam wpływ na moją parafię, na księdza z mojej parafii, którego mogę czasami upomnieć, zwrócić mu uwagę, zachęcić go do czegoś. W swojej codzienności mogę wpływać na Kościół, także ten mój, mały, domowy. Razem z Jackiem „Heresem” [współtwórcą społeczności Wyrwani Z Niewoli] tę odpowiedzialność przeżywamy w duchu wyjścia do młodych. Działamy wśród młodzieży w polskich szkołach. Staramy się przede wszystkim dawać Ewangelię. Prowadzimy „profilaktykę w rytmie rapu”, jeździmy na spotkania młodych, koncertujemy, odwiedzamy festyny parafialne. Ja w Kościele czuję moją misję, chcę trafiać do młodych i nie tylko, i tak biorę odpowiedzialność.
Powiedziałeś ciekawą rzecz o Waszym działaniu profilaktyczno-ewangelizacyjnym. Czy mógłbyś rozwinąć tę kwestię? Dlaczego ewangelizację wspieracie działaniami z kategorii profilaktyki?
– Człowiek to ciało, psychika i duch. Jeśli któraś z tych sfer będzie niezaopiekowana, niezadbana, to każda inna będzie cierpieć. Dbamy o ciało, żeby było zdrowe, by dobrze się odżywiać, by być aktywnym i żyć bez nałogów – to dla nas ważne. Jako Wyrwani z Niewoli sami doświadczyliśmy niewoli w naszym życiu i wciąż z niej wychodzimy, bo to proces. Nasza psychika jest ściśle związana z ciałem, ale i duszą. Jestem psychologiem i psychoterapeutą, dzięki czemu możemy wzmacniać nasz przekaz konkretną wiedzą, którą wciąż zdobywamy i staramy się rozwijać w tym kierunku. Czytamy współczesne badania naukowe. Chcemy profesjonalnie pomagać młodym ludziom. To realizujemy i łączymy z muzyką. Bo życie psychiczne, dbanie o psychikę i świat emocji, jest bardzo ważne. Tłumienie emocji wpływa też na nasze zdrowie fizyczne. Jest wiele badań, które potwierdzają, że wiele nowotworów, chorób fizycznych ma podłoże w warstwie emocjonalnej. Dlatego, kiedy jesteśmy w szkołach i mówimy do młodych, prosimy: „Mów o tym, co jest w tobie. Znajdź dorosłego, bezpiecznego, przy którym będziesz mógł się otworzyć i powiedzieć, co cię boli, smuci, złości”. To są podstawy, a tak naprawdę dla nas często trudne do wyrażenia. Robimy swoistą psychoedukację.
>>> Ks. Sebastian Kosecki: gdziekolwiek jestem, jestem wśród swoich [ROZMOWA]

Wierzycie, że zdrowe życie psychiczne buduje zdrowego ducha. Ewangelizacja to najlepsza profilaktyka?
– Tak! Podana w wersji nienachalnej, która nie narzuca komuś światopoglądu typu „ja identyfikuję się z Kościołem i ty też musisz wierzyć”. Nie tędy droga. Mówimy młodym o naszym doświadczeniu, dzielimy się naszą perspektywą i wierzymy w mądrość naszych słuchaczy, w to, że oni sami wyciągną wnioski.
„Duchu Święty, zgłoś się” – to jeden z Waszych najpopularniejszych kawałków. Kim dla Ciebie jest Duch Święty? W jakich konkretnie sytuacjach Go wzywasz?
– Duch Święty jest wewnętrznym tchnieniem, prowadzi nas, byśmy mogli podejmować dobre decyzje. Najbardziej doświadczam Go w codzienności. Na przykład dwa tygodnie temu pokłóciłem się z żoną i byłem sfrustrowany. Czułem do niej niechęć, a ona do mnie – jak się później okazało. W tych emocjach udało mi się zatrzymać przed oceną i prosiłem Ducha Świętego, by oświecił mój umysł zaciemniony gniewem, zranieniem. Po chwili ciszy, kiedy odpuściłem działanie w afekcie, zaraz się uspokoiłem i przyjrzałem się sobie, zobaczyłem swoją odpowiedzialność. Ze spokojem mogłem wtedy powiedzieć mojej żonie, co czuję, a ona dobrze to przyjęła.
Myślę, że warto w sytuacjach codziennych – gdzie może wydaje się, że nie ma po co angażować Pana Boga – zapraszać Go do naszego życia.
– Zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy bezradni, a często tacy właśnie jesteśmy. Gdy spojrzymy na nasze życie, to zobaczymy, że są sytuacje, kiedy nie wiemy, jak się zachować – mimo wiedzy, kręgosłupa moralnego itd. Duch Święty pomaga mi wybierać drogę Bożą, kiedy widzę też „drogę na skróty”. Jest pomocą w przeżywaniu codzienności. A refren piosenki „Duchu Święty, zgłoś się”, o której wspomniałeś, zainspirowała córeczka Jacka. Później podłapał to nasz przyjaciel, ks. Adam Ulatowski. Tak powstał utwór, w który ludzie bardzo chętnie włączają się na koncertach.
Niedawno rozpoczęliśmy Adwent. Jak zwykle przeżywasz ten czas? Podejmujesz jakieś postanowienia?
– Przede wszystkim staram się trochę „odbodźcować”. Czasami udawało mi się przeżyć ten czas kompletnie bez mediów społecznościowych. Być może ten Adwent będzie podobny – mam nadzieję. Takie odbodźcowanie pomaga w zatrzymaniu się i sprzyja głębszej modlitwie. Tylko i aż tyle. Bycie wiernym nawet w małych postanowieniach wpływa później na przeżywanie świąt – by Chrystus mógł się naprawdę narodzić w moim sercu.
Myślę, że postanowienie bardzo aktualne i wcale niełatwe. A co wtedy, gdy postanowienia nie uda się dotrzymać? Albo pojawi się jakiś głębszy kryzys? Osoby, które doświadczyły, wyrwania z niewoli, żyją przez pewien czas na takiej duchowej autostradzie. Ale prędzej czy później pojawi się też kryzys.
– Kryzys jest nieodłącznym elementem życia. Ja dzisiaj, trochę w duchu ignacjańskim, zgadzam się na to, że będą kryzysy. Święty Ignacy mówił, że kiedy jesteśmy w kryzysie, co nazywał stanem strapienia, to musimy wiedzieć, że ten stan minie. To jest pierwsza rzecz. Ale kiedy jesteśmy w tym drugim stanie, który św. Ignacy nazywa stanem pocieszenia, to musimy krótko mówiąc, przygotowywać się na kryzys. Możemy cieszyć się tym stanem, rozsmakowywać się, ale jednocześnie pamiętać, że niedługo przyjdzie kryzys i nie będzie mi się chciało: być wiernym, czynić dobra, modlić się czy szukać motywacji. Kluczowy jest ten dobrostan i dobre przeżycie go, by później kryzys nas nie powalił. Trochę jak z burzą. Nie wychodzimy na pioruny i otwartą przestrzeń, ale potrafimy to przeczekać. Co ważne, kiedy przychodzą kryzysy, staram się wtedy nie podejmować nagłych decyzji, tylko chcę przeczekać, bo ta burza minie. Nie szarpię się z tym, ale akceptuję, że to jest. A w kryzysach wykuwa się charakter. One nas wzmacniają. Jezus na pustyni też przeżywał swego rodzaju kryzys. Możemy się od Niego uczyć.
Czy jako katolicy mamy jakieś niewole nieodkryte, z których musimy się uwalniać? Nałogi często można stosunkowo łatwo zauważyć i nazwać. Chodzi mi o niewole nieoczywiste i trudne do zauważenia.
– To, co często powtarzamy na spotkaniach z młodzieżą, to że uzależnienia: widoczne, wyraźne – są często zaledwie wierzchołkiem góry lodowej innych naszych wewnętrznych niewoli. Czym może być taka góra lodowa? Na przykład: myślę źle o samym sobie, nie znam swojej wartości, jestem sparaliżowany lękiem, zniewala mnie opinia innych osób na mój temat. To wszystko jest ściśle związane z poczuciem własnej wartości. Osoba, która zna swoją wartość, może być wolna. Liczy się z tym, co drugi człowiek powie, ale hamuje ją to w działaniu. Te niewidzialne niewole powodują później niewole łatwe do zauważenia. – Będę się akceptował, będę się kochał, jestem wartościowy facet – jeśli tego brakuje, jest ogromne ryzyko, że będę szukał ulgi gdzieś indziej. Dbajmy o swoje wnętrze. Dbajmy o poczucie własnej wartości. Dbajmy o wyrażanie swoich emocji.
Myślę, że zadbanie o te trzy ostatnie rzeczy, które wymieniłeś, to bardzo trafne postanowienie na czas Adwentu.
Rozmawiał Antoni Jezierski
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Leon XIV w Libanie: gesty i słowa, które przyniosą owoce
Konkurs „Człowiek bez barier 2025” rozstrzygnięty
Zahutyń: miłość caritas w praktyce [WIDEO]





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny