Fot. youtube

Płomień pasji, czyli jak przenieść życie na inny poziom [ROZMOWA]

– Pasja jest przeniesieniem życia na inny poziom, jakaś wartość staje się dla mnie znacząca. I ta wartość zapala się mocnym płomieniem. W umyśle jest wówczas świadomość tego, dlaczego to co robię i czego pragnę jest ważne. Człowiek chce o tym mówić, chce włączać w to innych – mówi o. Wojciech Jędrzejewski OP.

Może być to sport, nauka, własna rodzina, jakaś idea, która zmienia świat na lepsze. Czasami przybiera skalę makro, kiedy porywa tłumy do działania, ale czasami ma też skalę mikro, kiedy przemienia i nadaje sens życiu człowieka, który jakąś pasję w sobie odkrywa i daje się jej zapalić. Życie z pasją ma zupełnie inny smak. W jaki sposób rozpoznać i nie tylko zapalić się do czegoś, ale także płonąć, spalać się i zapalać innych do czegoś wartościowego, do jakiejś prawdy?

Justyna Nowicka: Myślę, że nie przesadzę, kiedy powiem, że każdemu z nas zdarzyło się do czegoś zapalić, ale trzeba przyznać, że często był to „słomiany zapał”. Przygasał równie szybko jak się pojawiał. W książce „Płomień pasji” pisze Ojciec o pewnych elementach, które mogą pomóc nie zgasić tego, co jest albo co może stać się pasją. Co pozwala nam nie tylko się zapalić, ale też płonąć?

Wojciech Jędrzejewski OP: – Warto mieć pewien zasób, którym można wesprzeć zapał, który jest na początku i między innymi o tym właśnie jest ta książka. Ważne jest, żeby nie tylko zapłonąć, ale także płonąć, a nawet jeszcze bardziej się rozpłomieniać.

Odpowiedź na pytanie o to, co pozwala nam płonąć jest zawarta w samym obrazie płomienia. Płomień składa się z trzech elementów: ma zapał, ma blask i ma ciepło. Oprócz momentu zapalenia, płomień potrzebuje blasku, czyli świadomości, o jaką wartość chodzi w moim zaangażowaniu, co może wnieść w moje życie i w życie innych, czego ja tak naprawdę chcę i jaka wizja mojego zaangażowania się odsłania, o jakie dobro chodzi, o jaką przemianę.

Trzecim elementem, dla mnie to było odkryciem, jest ciepło. Gdy mówimy o pasji, to element ciepła oznacza relacje, czyli innych ludzi, z którymi dzielę swoją pasję. W realizowaniu tego, w czym się odnajduję ważne jest, aby nie być samemu. To jest pierwszy wymiar tego ciepła. Po drugie pozwala to także łagodniej znosić porażki. Jest czymś oczywistym, że w naszych pasjach, prędzej czy później, może powinąć nam się noga, pojawią się przeciwności, które nas powalą na ziemię i będę trochę gasić zapał. Wówczas łagodność w przyjmowaniu tych porażek jest też pewnego rodzaju ciepłem.

Czyli można powiedzieć, że pasja nie tylko łączy się z nową życiową energią, ale także w jakiejś mierze z cierpieniem. I to w zasadzie byłoby inne znaczenie słowa pasja. Mówimy przecież o pasji, jako o oddawaniu życia, które łączy się z cierpieniem. Mam na myśli przede wszystkim pasję Chrystusa.

– Niewątpliwie jest tak, że jeśli mamy pasję, a ona spotyka się z dużym oporem, to wówczas pojawia się cierpienie. Jeśli nasza pasja spotyka się z obojętnością, wtedy staje się ona „zaraźliwa” i wszystkich wokół ogarnia obojętność. Mówił o tym też prorok Jeremiasz: „Wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem”. Jeremiasz chce spełnić Boże pragnienia. Wie, że będzie się to wiązało z szyderstwem. Wie, że wśród swoich współwyznawców napotka na obojętność, wrogość i chciałby tego uniknąć. Ale ostatecznie płomień Boskiego pragnienia jest w nim silniejszy niż lęk. Ale faktem pozostaje to, że to go skaże na cierpienie.

Fot. RTCK

Kiedyś pytałam koleżankę o to, czy ma w życiu jakąś ideę, jakąś wartość, która dawałaby jej poczucie życiowej misji, która spajałaby wszystko, co robi. Ale ona nie wiedziała, o czym mówię. Trochę nie rozumiała, o co mi chodzi.

– Temat pasji dotyczy innego wymiaru przeżywania życia. Można je przeżywać jako coś oczywistego, jako coś, co jest szeregiem zadań i obowiązków. Jeśli życie sprowadza się do rzetelnego wypełniania obowiązków – to też bardzo dobrze. Przez większość naszego życia w ten sposób postępujemy.

Natomiast pasja jest przeniesieniem życia na inny poziom, jakaś wartość staje się dla mnie znacząca. I ta wartość zapala się mocnym płomieniem. W umyśle jest wówczas świadomość tego, dlaczego to, co robię i czego pragnę jest ważne. Człowiek chce o tym mówić, chce włączać w to innych. A jednocześnie to poczucie staje się „paliwem”, przyczyną poczucia, że żyję. Pasja jest tym gorącym miejscem, które skupia nasze energie, nasze myślenie, nasze plany, naszą gotowość poświęcenia, by dać z siebie więcej, by ponieść jakąś ofiarę z siebie.

>>> Księża i świeccy wspólnie na warsztatach kaznodziejskich 

A co mógłby zrobić ktoś, kto chciałby odnaleźć ten inny wymiar życia i odkryć w sobie pasję?

– Będąc na miejscu kogoś, kto chciałby odnaleźć w sobie pasję zapytałbym siebie, czy jest jakaś idea, która jest mi szczególnie bliska. Zapytałbym, czy jakaś prawda mnie pociąga intelektualnie, czy jest jakaś prawda, której chciałbym poświęcić całe życie.

Może być też tak, że w pewnym momencie człowiek zaczyna rozumieć, jak istotna jest jakaś prawda, jakaś rzeczywistość. Ostatnio regularnie czytam Tomasza Zielińskiego, który dzieli się tym, że zrozumiał, jak ważne jest to, żeby dzieci i młodzież były wysłuchane. I w zasadzie temu poświęca swój czas, energię. To jest ten element blasku, rozpoznania prawdy.

Być może człowiek nie czuje siły, żeby to robić, ale potrafi powiedzieć, że to jest szalenie ważne. Umysł podpowiada idee, zadania, które stają się palące i niesamowicie istotne.

Po drugie, można sobie zadać pytanie o to, czy mam takie środowisko ludzi, w którym czuję się dobrze i dlaczego czuję się w nim dobrze. Kim są ci ludzie, jaki mają świat wartości i czy chcę go z nimi dzielić? Z jakiegoś powodu ci ludzie ogrzewają serce danej osoby. Sprawiają, że może tam odpocząć, poczuć się dobrze. I to jest element ciepła, które też może prowadzić do rozpoznania tego, co może być moją pasją.

Trzecim elementem płomienia pasji jest silne pragnienie. Może tak być, że człowiek czuje, że coś jest dla niego ważne, że go pociąga, chociaż do końca nie wie, dlaczego tak jest. Na przykład może mieć pragnienie, by kogoś wspierać, założyć jakąś grupę, stowarzyszenie, coś zdziałać. Można nie mieć pomysłu, jak coś zrobić, ale odnajduje w sobie ten żar. Jest do czegoś zapalony.

Warto się temu przyglądać i ponazywać sobie poszczególne elementy, a potem poszukać ludzi, którzy w tym wesprą.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze