Po co klepiesz ten różaniec? Lepiej kup sobie uzdrawiający kamień [FELIETON]
Szumy uszne? Dlatego, że jest ktoś w twoim życiu, kogo nie chcesz słyszeć. Anemia? Osamotnienie w rodzinie. Boli cię biodro? Bo masz konflikt z matką. Chcę zwrócić uwagę na absurdalność pewnych sytuacji i na to, że niezależnie od tego, jak mamy się z wiarą, warto po prostu być dobrym człowiekiem, który choć nie akceptuje czyichś poglądów, to jednak jest tolerancyjny.
Zastanawia mnie dlaczego z taką łatwością wyśmiewamy wiarę np. katolicką, a z taką prędkością rozwijają się te wszystkie ruchy ezo. Gdzie jest ta granica ? Rekolekcje u księdza Rydzyka są złe, ale warsztaty o odbudowaniach ducha i obfitości już popieramy ? Odmawianie różańca słabiutko ale chcesz być cool zaczynaj dzień mantrą? Zdejmij z szyi krzyżyk ale zawieś tam kryształ górski?.
To fragment wpisu (zachowałam oryginalną pisownię), który Olga Legosz, znana na Instagramie jako nomadmum81, opublikowała na swojej tablicy. Olga jest ateistką, ale w niektórych momentach jej wypowiedzi w pełni się z nią zgadzałam. Dlatego też postanowiłam napisać ten tekst. Tak w ramach głosu katoliczki w tej sprawie.
Kamień cię uzdrowi
Może warto zacząć od przykładu. Bardzo ważne jest dla mnie zdrowie psychiczne. Jestem po terapii i czasem jeszcze na nią wracam. Są lepsze i gorsze dni. I słyszałam już zdania typu: „To wszystko się dzieje, bo się nie modlisz, bo nie masz Boga w sercu”. Ale niedawno jedna ze znajomych napisała mi: „Otwórz się na czakrę swojego serca i będzie lepiej”. Tych pierwszych zdań o tym, że wiara jest jedyną drogą do uzdrowienia nie popieram. Bo po to Bóg dał nam możliwość rozwoju i naukę, żeby oprócz modlitwy i zaufania Mu – chodzić też po pomoc do różnych specjalistów. A co do drugiej złotej porady – czym, do licha, jest czakra mojego serca? Może dlatego się na nią nie otwieram, bo nawet nie wiem, jak ją znaleźć i do niej zagadać w stylu: „Sezamie, otwórz się”? No cóż, trudno. Ale jeśli nawet krytykujemy katolików za podejście, że depresję da się pokonać modlitwą, to dlaczego tak wiele nie mówi się o tym, że absurdalne jest otwieranie się na czakrę swojego serca? Czy jak to się tam poprawnie mówi?
>>> Talent jest darem danym od Boga i możemy go przyjąć lub odrzucić – wspólnota Vera Icon [ROZMOWA]
Tak jak pisze Olga – często ludzie wyśmiewają się z księży – że noszą czarne sukienki, że jak im zaufać, skoro są zwykłymi ludźmi. A jednocześnie tak wiele się słyszy o tym, że pani ubrana w jakieś zielone szaty może nas uzdrowić, wodząc po nas jakąś różdżką czy kamieniem. Wydaje mi się to nieco absurdalne i nie widzę w tym żadnej logiki.
Może ktoś powie mi teraz, że nie mam jakiegoś daru, że nie posiadłam wiedzy dostępnej tylko dla wybranych i dlatego irracjonalne wydaje mi się uderzanie w jakieś misy po to, żeby się wyciszyć. Ale wyobraźcie sobie, że tak samo irracjonalne wielu osobom wydaje się odmawianie różańca. No i co? Mamy prawo krytykować ten różaniec, ale ślepo wierzymy, że uzdrowi nas kamień? Śmiejemy się z kogoś, kto słucha muzyki katolickiej albo z gościa, który się nawrócił i zaczął rapować o Bogu? Halo, a dlaczego muzyka zatytułowana na YouTubie „Uzdrawiająca wewnętrzną złość i usuwanie smutku” ma ponad pięć milionów wyświetleń? Dla mnie, może nawet nie tyle katoliczki, ale kogoś myślącego realnie, właśnie to jest niedorzeczne.
>>> Weronika Kaszub: malując ikony, powierzam Bogu efekty mojej pracy [ROZMOWA]
I nie, nie chodzi mi o to, żeby nagle nawoływać do wyśmiewania osób, które w to wszystko wierzą. Chodzi mi o jedno pytanie – dlaczego tak trudno nam uwierzyć w Boga, a tak łatwo w kamień? Kamień, który każdy z nas może znaleźć na ulicy, przetrzeć starą koszulką i mówić, że leczy?
Z kim masz konflikt?
Punktem wyjścia do tekstu Olgi był plakat, na którym widnieje napis: „Ty widzisz korek. Ja widzę obfitość samochodów”. A gdybyśmy zamiast niego powiesili plakat z napisem „Ty jesteś w trudnej sytuacji, a ja wierzę, że ona jest po coś i Bóg wyprowadzi z niej dobro”? Już widzę te hejty na Instagramie i wypowiedzi osób, które przecież się na wszystkim znają i uważają, że to niedorzeczne, żeby wierzyć „w tego waszego Boga”.
Równie niedorzeczne wydawały mi się słowa jednej z moich terapeutek, która na to, że mam problem z docenianiem siebie, kazała mi się codziennie ostukiwać w konkretnych miejscach. Jednak jedyne, gdzie się postukałam, to w głowę. O chorobie kogoś z bliskiej rodziny, kto miał raka jelita grubego, usłyszałam z kolei, że to dlatego, że zrobiła jakiś haniebny uczynek. Szumy uszne? Dlatego, że jest ktoś w twoim życiu, kogo nie chcesz słyszeć, kto dużo marudzi. Anemia? Osamotnienie w rodzinie. Boli cię biodro? Bo masz konflikt z matką.
>>> Czy w Cyrku Motyli można spotkać Boga? [REPORTAŻ]
To nie są przykłady, które wymyśliłam sobie teraz, na potrzeby tego felietonu. To wszystko jest totalną biologią, która ma odpowiedź na wszystko – od łupieżu, aż po białaczkę. Gdyby nikt w to nie wierzył, to raczej nie byłaby to dziedzina dość popularna. Tylko czy przypadkiem nie brzmi to jak kara za coś? Za złe postępowanie, za skonfliktowanie się z kimś z rodziny? Trochę (a może i nawet bardzo) brak w tym wszystkim miłosierdzia. I myślenia, które znane jest w katolicyzmie – że Bóg nie karze nas za nasze grzechy, tylko niektóre sytuacje są po prostu ich naturalną konsekwencją?
Z czym jesteś ok?
„Turkus jest kamieniem dodającym sił, dobrym na wyczerpanie, depresję lub ataki paniki” – czytamy na popularnej stronie o dobrych wibracjach (oczywiście nie takich od telefonu). Można go mieć u siebie już jutro, jeśli zamówi się do południa.
A później co? Patrzeć sobie na niego, trzymać w dłoniach i prosić o uzdrowienie? A może stukać się nim po rękach lub po głowie? Wiem, że czasem są takie sytuacje i takie problemy, że chwytamy się wszystkiego. Tylko róbmy to z szacunkiem do drugiego człowieka, zamiast wyśmiewać jego wiarę. I na koniec znów zacytuję Olgę Legosz.
>>> W Peru na misjach nie byłyśmy same. Był z nami Bóg [ROZMOWA]
Na końcu napiszę, że jestem ok i z krzyżem, i z kryształem. Tak długo jak nie wciska się za kasę złudzeń, bo to już jest oszustwo i dotyczy tak samo wpłaty za lepsze miejsce w niebie bliżej Pana Boga jak i kursy, na którym zamanifestujesz skutecznie swoją obfitość. Jednocześnie dobrze jak i jedno, i drugie nie zastępuje nauki. Bo tą mamy po to, aby z niej korzystać w tym konkretnym, przebadanym standardzie.
Tak samo jest z ludźmi, którzy nie wierzą w nic, którym obie te koncepcje są obce. Nie chcę ich i nikogo tym felietonem nawracać. Chcę zwrócić uwagę na absurdalność pewnych sytuacji i na to, że niezależnie od tego, jak mamy się z wiarą, warto po prostu być dobrym człowiekiem, który choć nie akceptuje czyichś poglądów, to jednak jest tolerancyjny.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |