fot. pixabay/iphotoklick

Po co nam dziś śpiew gregoriański? 

Kilka lat po soborze watykańskim II wydano księgę liturgiczną pod nazwą Graduale Simplex, która miała wyjść naprzeciw mniejszym wspólnotom, przedstawiając dla nich uproszczone śpiewy gregoriańskie. Było to wyjście naprzeciw soborowej Konstytucji o Liturgii, która postulowała utworzenie takiej księgi (por. Sacrosanctum Concilium, art. 117). W teorii zatem w każdym kościele można korzystać z prostych notacji gregoriańskich. 

W teorii również ten rodzaj śpiewu jest oficjalną i szczególną formą muzyki rytu rzymskiego (por. „Wprowadzenie do Mszału, nr 41). Kluczowe jest tutaj sformułowanie: „w teorii”. Chociaż Konferencja Episkopatu Polski raz po raz przypomina, że należy śpiewać chociażby części stałe po łacinie, to jednak taka sytuacja należy do rzadkości. Prawdopodobnie wynika to z tego, że nie rozumiemy już znaczenia śpiewu gregoriańskiego we współczesnym świecie. 

Istota śpiewu gregoriańskiego 

Święty Augustyn z Hippony, żyjący na przełomie IV i V w., wspomina w swoich „Wyznaniach”, że podczas słuchania śpiewu Kościoła, budziło się w nim „uczucie pobożnego oddania” (IX, 6, 14). W zasadzie w tych słowach moglibyśmy streścić istotę śpiewu gregoriańskiego. Kunszt artystyczny tego rodzaju muzyki sprzyja bowiem uczestnictwu wiernych w liturgii, gdyż dostrzegają oni, że biorą udział w czymś wielkim i ważnym. Papież Jan Paweł I wspominał kiedyś, że jako dziecko z biednej rodziny, słuchając śpiewu gregoriańskiego w kościele, czuł się jak ktoś z wyższych sfer społecznych, gdyż brał udział w Najświętszej Ofierze, której towarzyszyła błogość śpiewu gregoriańskiego. Współczesne formy muzyki, które (często sprzecznie duchem liturgii i jej przepisami) są wprowadzane do świętego obrzędu, nie zawsze potrafią wprowadzić człowieka w „klimat” modlitwy liturgicznej. Czasem są one „hucznym dźwięczeniem” (ks. Klaus Gamber), z którego za wiele nie wynika. Inaczej jest ze śpiewem gregoriańskim, który jest zdolny wzbudzić w nas owe pobożne uczucia, wznosząc nas niejako ku niebu, które jest afirmowane w świętej liturgii. Śpiew gregoriański dlatego taki piękny, ponieważ inspiruje się Pismem Świętym, przez co stanowi jedną z piękniejszych modlitw Kościoła. 

>>> Modlić się liturgią [KOMENTARZ] 

Najważniejsza cecha śpiewu gregoriańskiego 

Choć moglibyśmy teraz wymieniać rodzaje śpiewu gregoriańskiego i wskazywać cechy każdego z nich, to jednak lepiej skupić się na jednej, według mnie najważniejszej cesze tej muzyki: na sakralności. Dzisiaj potrzebujemy odczuwania „liturgicznego sacrum”, które przez wiele osób jest niszczone. Melodie gregoriańskie bezsprzecznie zawierają w sobie ową sakralność, gdyż można w nich dostrzec niebiańskie pienie aniołów (Dominicus Johner). Jeżeli będziemy przeniknięci sakralnością, to dostrzeżemy, że śpiew gregoriański może nam pomóc lepiej przeżywać liturgię. Wszystkie argumenty typu: „Ale po łacinie i tak przecież nic się nie zrozumie” – są tutaj mało istotne, bo język to kwestia drugorzędna. Dzisiaj mamy liturgię w języku polskim i czy dostatecznie ją rozumiemy? Na poziomie lingwistycznym zapewne tak, ale na poziomie tajemnicy zdaje się, że nie bardzo (Dominik Jurczak OP). Śpiew gregoriański może nam pomóc wniknąć w tajemnice właśnie dlatego, że nie zawiera w sobie języka, który jest stosowany powszechnie. Przez to nie będzie w nas pragnienia intelektualnego rozumienia każdego słowa, lecz raczej za pomocą stopniowego poznawania tych wyrazów, będziemy prowadzeni ku rzeczom wyższym. Pomaga w tym spokojne i majestatyczne wykonywanie poszczególnych śpiewów liturgicznych, co także wpływa na sakralność tego śpiewu. Mamy więc przed sobą wielki skarb. Dlaczego więc sięgamy po niego tak rzadko? 

witraże, kościół
fot. Alexander Nachev/unsplash

Współczesne rozdarcie 

Duszpasterze często reklamują występy chórów, które poza liturgią prezentują poszczególne śpiewy gregoriańskie, wykonując m.in. konkretne msze danych kompozytorów. Wielu wiernych zachwyca się tym śpiewem i dostrzega w nim owo „coś więcej”. Zdumiewające jest to, że często śpiew gregoriański – tak, ten własny śpiew liturgii rzymskiej – częściej występuje na salach koncertowych niż w budowlach sakralnych. Przed laty ostrzegano przed tym, wskazując, że porzucenie tego śpiewu zuboży liturgię (ks. Klaus Gamber). Dzisiaj jesteśmy świadkami tego, że w liturgii mszy św. jest miejsce na zakazane piosenki religijne (o wątpliwej jakości nie tylko muzycznej, ale i teologicznej), a nie ma w niej miejsca na uświęcony i kilkuwieczny śpiew gregoriański. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że mało kto zwraca uwagę na ten problem. 

Polscy biskupi sześć lat temu napisali, że we wszystkich katedrach, bazylikach oraz sanktuariach powinny być sprawowane msze św. po łacinie z chorałem gregoriańskim, wykonywanym przez scholę (por. „Instrukcja o muzyce kościelnej”, 63a). Przepis ten istnieje tylko w teorii, lecz warto mieć nadzieję, że kiedyś będzie miał on powszechne odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nie możemy bowiem rezygnować z uświęconego i czcigodnego śpiewu rytu rzymskiego. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze