hospicjum

fot. truthseeker08/pixabay

„Pola nadziei” w darłowskim hospicjum

W darłowskim hospicjum Caritas im. bp. Czesława Domina odbyły się „Pola nadziei”. Cebulki żonkili sadzili duchowni, samorządowcy, wolontariusze, dobroczyńcy placówki.

– Fenomen hospicjum polega na tym, że ludzie, którzy doświadczają tu choroby terminalnej, mają w sobie ogromne pragnienie życia, często dużo większe niż w innych miejscach, gdzie przeżywa się chorobę – mówił bp Zbigniew Zieliński. Na przygotowanej grządce na terenie darłowskiego hospicjum 4 października uczestnicy wydarzenia posadzili symbolicznie ok. 500 cebulek. Wiosną zostanie rozprowadzonych znacznie więcej, bo nawet ponad 30 tys. żonkili

Pola nadziei

Idea „Pól nadziei” jest prosta. Jesienią sadzi się cebulki żonkili – ten kwiat jest symbolem nadziei – które następnie wiosną po ich zakwitnięciu rozdaje się przy różnych okazjach, kwestując jednocześnie na rzecz hospicjum.

– Tak naprawdę ta akcja nie ma charakteru punktowego, ale jest całoroczna. Jest to święto wszystkich ludzi, którzy na co dzień żyją ideą hospicyjną. Dzisiaj wszyscy razem, którzy na różne sposoby wspieramy to dzieło, możemy się tutaj spotkać – mówi ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor darłowskiego hospicjum Caritas.

Mszy św. w hospicyjnej kaplicy przewodniczył bp Zbigniew Zieliński.

– Fenomen hospicjum polega na tym, że ludzie, którzy doświadczają tu choroby terminalnej, mają w sobie ogromne pragnienie życia, często dużo większe niż w innych miejscach, w których ludzie przeżywają podeszły wiek, czy wręcz ostatnie chwile swojego życia. To w nas, ludziach zdrowych, budzi podziw, buduje nas. Dlatego atmosfera w hospicjum jest niezwykle ujmująca i tutaj osób towarzyszących chorym jest najwięcej, znowu, więcej niż w innych miejscach przeżywania choroby – mówił biskup koszalińsko-kołobrzeski dziennikarzom na chwilę przed Eucharystią.

Darłowskie hospicjum może przyjąć maksymalnie 25 pacjentów stacjonarnych. Dodatkowo obsługuje około 30 chorych w ich domach.

– Tak naprawdę mówimy tutaj nie o liczbie pacjentów, ale rodzin. Bo chorobą człowieka dotknięte są również bliskie mu osoby. Chodzi więc o setki ludzi, którym na co dzień pomagamy – precyzuje ks. Sendecki.

Każdego roku przez hospicjum w Darłowie przewija się około 150 chorych, z czego 130 umiera. W hospicjum pracuje na stałe ponad 30 osób. Stałych wolontariuszy jest podobna liczba. Tych, którzy biorą udział dorywczo w różnego rodzaju akcjach trudno policzyć.

Koordynowaniem wolontariatu w Darłowie zajmuje się Beata Płachecka. Na pytanie, co otrzymuje wolontariusz, decydując się na pomoc w hospicjum, odpowiada jednym słowem: „Siebie”. Następnie wyjaśnia: – Wolontariusz konfrontuje się z trudnymi sytuacjami. Uczy się nie oceniać, przyjmować ludzi takimi, jakimi są, zatrzymywać się przy nich, patrzeć na ludzi i dostrzegać ich. Dzięki tym ludziom tutaj my się stajemy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze