Fot. flickr/eiskopatnews

Polacy za autorytet prędzej uważają księdza z ich parafii niż biskupa [KOMENTARZ] 

Polacy jeśli już kogoś w Kościele uważają za autorytet, to papieża Franciszka i księdza ze swojej parafii. Nie patrzą za to z podziwem na biskupów. Biskupi konsekwentnie w żadnej grupie badanej przez Ipsos nie stanowią autorytetu moralnego dla więcej niż 5% osób. 

Ogólne wyniki badania Ipsos przeprowadzone dla OKO.press przedstawiają się następująco: papieża Franciszka za autorytet moralny uważa 48% badanych, księdza z parafii 14%, a polskich biskupów… 2%. Dla 36% badanych nikt z wymienionych nie jest wzorem do naśladowania. Najbardziej przykuwa uwagę oczywiście wynik biskupów. On nie jest alarmujący. Jest druzgocący. Co ciekawe, w każdej kategorii wiekowej i we wszystkich badanych grupach prezentował się bardzo podobnie (0%-5%). Nie jest więc tak, że hierarchowie stracili w oczach niektórych środowisk. Ich autorytet został roztrwoniony wszędzie. 

>>> Tomasz Maniura OMI: młodzi mówią, że nie chcą żyć jak ich rodzice [ROZMOWA]

Warto jednak zwrócić uwagę na jeden szczegół. „Polscy biskupi” to bardzo szerokie grono osób. Niektórych można darzyć zaufaniem, a innych nie. Nie powinno się stawiać w jednym rzędzie biskupów, którzy dopuścili się zaniedbań i słusznie zostali (lub miejmy nadzieję będą) ukarani przez Watykan z tymi, którzy dobrze wypełniają swoje obowiązki. To jednak drobiazg. Może istotny, nie zmienia jednak obrazu, który wyłania się z przeprowadzonego badania.

Wykres danych przygotowany przez OKO.press

Najbardziej smutne jest nie to, że autorytet straciło kilkudziesięciu duchownych, ale fakt, że przekłada się to na wiarygodność przekazu, który jest przez Kościół niesiony. Niestety, Ewangelia jest wiarygodna nie dzięki płomiennym kazaniom i pouczeniom z ambony, ale dzięki konkretom, których zbyt często z naszej strony brakuje. To, że część ankietowanych wskazało papieża Franciszka i księdza z własnej parafii (choć zaledwie kilkanaście procent) jako autorytet może być zaledwie niewielką chusteczką na otarcie łez. Bo sytuacja jest dramatyczna. I nie jest wynikiem represji, nagonki czy ślepego ataku, ale konkretnych błędów, zaniedbań, a czasem po prostu braku odpowiedniej reakcji na przestępstwa.

>>> Księża odchodzą, bo nie mają wsparcia Kościoła [KOMENTARZ]

Gdy widzę badania albo słyszę opinię, że ktoś stracił autorytet, zawsze zapala mi się jednak czerwona lampka ostrzegawcza. Oczywiste jest, że są ludzie, których możemy i powinniśmy uważać za wzór do naśladowania. Ale ludzi nieomylnych i bezgrzesznych nie ma. I jeśli pokładaliśmy w nich zbyt dużą nadzieję, to być może była to naiwność z naszej strony. Bo dobry jest tylko Bóg – i w Kościele to On jest w centrum, to On jest naszą nadzieją, a nie ksiądz, biskup czy papież. 

Dobra wiadomość jest taka, że Kościół nie musi szukać recepty na kryzys. Ma ją we własnych rękach. Jest nią Ewangelia. Wyników w badaniach opinii publicznej nie poprawi lepszy PR, nowa strategia komunikacyjna (choć ona też jest ważna) ani efektowne eventy. Musimy zacząć rechrystianizację od siebie – od kurii i od plebanii. Bo Ewangelia działa i przyciąga. Tylko że chyba sami czasem przestaliśmy w to wierzyć. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze