Polski ksiądz w USA: uczyliśmy parafian, aby nie traktowali mszy św. online jak amerykańskiego serialu [ROZMOWA]
Na początku pandemii katolickie życie przeniosło się z kościoła do domu. Uczyliśmy wiernych, żeby nie traktowali Mszy św. jak amerykańskiego serialu, który ogląda się przy jedzeniu i piciu – mówi w rozmowie z KAI ks. Wojciech Gierasimczyk, który od 18 lat mieszka w amerykańskim stanie Kolorado.
Msza św. przez internet nie będzie jakąś nową normalnością. Ona kiedyś się skończy. Nigdy nie byłem fanem Mszy św. za pośrednictwem internetu czy telewizji. Msza św. to nie tylko relacja z Bogiem, ale też z drugim człowiekiem – podkreśla kapłan.
>>> USA: ksiądz odkrył, że jego chrzest jest nieważny
Wanda Milewska (KAI): Czy w Ameryce księża chodzą po kolędzie?
– Nie chodzimy po kolędzie tak, jak to się odbywa w Polsce, ale niektórzy księża organizują poświąteczne błogosławieństwa święcenia domów, po Bożym Narodzeniu, a także po Wielkanocy. Odbywa się to na zaproszenia wiernych – umawiamy się i odwiedzamy np. trzy domy dziennie.
Jest jakaś współpraca z innymi kościołami?
– Współpraca bardziej jest widoczna w małych miejscowościach, bo tam różne kościoły – mam na myśli budynki – są tych samych rozmiarów. Współpraca polega na tym, żeby wspólnie coś zjeść czy przygotować paczki potrzebującym. W Denver kościoły katolickie są dużo większe niż np. protestanckie. W moim rejonie są kościoły: katolicki, baptystów, obrządku syryjskiego, metodystów, luterański. I tutaj katolicki kościół jest największy. Pozostałe budynki są malutkie, a mój jest wielki gmach. To tak trochę wygląda na rywalizację. Nie ma tu spotkań ekumenicznych, dostrzega się pewnego rodzaju rywalizację o wpływy.
>>> Przeszedł z protestantyzmu na katolicyzm. Gdy pierwszy raz był na mszy, cały czas płakał
Pandemia wpłynęła na zachowanie ludzi?
– Na niektórych szczególnie młodych pandemia wpłynęła bardzo negatywnie. Mam w parafii dużo młodzieży. Na pierwszej Mszy św. po zelżeniu obostrzeń, na pytanie, jak przeżyli czas odosobnienia, wielu odpowiedziało, że miało problem z narkotykami i pornografią. Ale stała się też dobra rzecz, że oni chcieli wrócić do kościoła. W mojej parafii organizowaliśmy dla nich spotkania, zachowując reżim sanitarny.
Czego amerykańscy wierni potrzebują w tym trudnym czasie? Widzą sens życia? Wiara pomaga im w przetrwaniu?
– Na początku pandemii katolickie życie przeniosło się z kościoła do domu. Dla mnie to było zadanie, aby nauczyć parafian, jak przeżywać nabożeństwa online. Uczyliśmy ich, żeby nie traktowali Mszy św. online jak amerykańskiego serialu, który się ogląda przy jedzeniu i piciu. Mówiliśmy parafianom, że trzeba się odpowiednio ubrać, wyłączyć komórki. Chciałem, aby ta Msza św. w domu była przeżywana w taki sposób, jakby była w kościele. Uczyliśmy też ludzi, żeby nie traktowali tej Mszy on-line jako coś, co będzie już na stałe. Msza św. przez internet nie będzie jakąś nową normalnością. Ona kiedyś się skończy. Nigdy nie byłem fanem Mszy św. za pośrednictwem internetu czy telewizji. Msza św. to nie tylko relacja z Bogiem, ale też z drugim człowiekiem. Te relacje muszą być bliskie, osobiste i fizyczne. Jest ważne, żeby widzieć drugiego człowieka, podać mu rękę i zobaczyć uśmiech. Pan Bóg, żeby stać się bliskim nam, posłał swego Syna w ludzkim ciele, który pozwolił się dotykać; którego można było zobaczyć i wysłuchać.
>>> USA: rośnie liczba księży fałszywie oskarżanych o molestowanie i pedofilię
Myślę, że ludzie potrzebują wyleczenia z głównego wirusa, jakim jest strach przed śmiercią. Ten strach paraliżuje nas, nie pozwala nam ryzykować i nie pozwala nam kochać. To wyleczenie przychodzi tylko przez Jezusa Chrystusa. W czasie pandemii widziałem wiele cierpienia niezwiązanego z koronawirusem. Młodzi, którzy nie mogli znieść siedzenia w domu, starszych, którzy nie mogli spotkać się z bliskimi. Jako Kościół chcieliśmy przynieść Dobrą Nowinę.
Jest coś, czym Ksiądz się zachwycił w Ameryce?
– Najbardziej zachwyciłem się przyrodą. Pojechałem kiedyś ze znajomymi na wycieczkę, zobaczyliśmy Wielki Kanion i inne kaniony. Stwierdziliśmy, że Ameryka ma cudowną naturę. Nie ma tu pięknych miejsc architektonicznych, jak w Europie, gotyckich katedr czy starych kamienic, natomiast przyroda jest zachwycająca. Ludzie, tych których spotkałem, są raczej zamknięci. Trzeba najpierw zdobyć ich serca, wzbudzić zaufanie. Niektórzy mało się uśmiechają i są nastawieni tylko na pracę, z myślą o wyżywieniu dzieci. Chodzą wcześnie spać, nie utrzymują żadnych towarzyskich kontaktów. Jednak, gdy się z nimi porozmawia, pokaże też swoje słabości, to zaczynają się otwierać. Kiedyś ktoś z zadowoleniem przyznał mi, że bardzo mu pomogłem, twierdząc, że ja też czasem mam zmagania z modlitwą. Dostrzegł, że jestem takim samym człowiekiem. Rozmowa wtedy była bardziej szczera.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |