Fot. flickr/EpiskopatNews

Potrzebujemy zmiany świadomości dotyczącej nadużyć w Kościele

Od watykańskiego szczytu nt. seksualnego wykorzystywania małoletnich przez duchownych minął już miesiąc. Tymczasem w Kościele w Polsce nie rozpoczęła się debata nt. wniosków jakie należałoby zeń wyciągnąć. Wydaje się, że – niezależnie od przyjętych już procedur i programów prewencji – główne wysiłki powinno się teraz skoncentrować na pomocy ofiarom.

Pierwsze pytanie, jakie należy postawić brzmi: Na jakim etapie jako Kościół w Polsce jesteśmy, jeśli chodzi o stawienie czoła fali tych przestępstw, które są absolutnie sprzeczne z autorytetem moralnym i wiarygodnością etyczną Kościoła?

Patrząc na świadectwa innych episkopatów podczas rzymskiego szczytu, odpowiedzieć można, że jesteśmy gdzieś „w pół drogi”. Wiele pracy w ramach Kościoła w Polsce zostało już wykonane. Z inspiracji Stolicy Apostolskiej wprowadzone zostały (ostatecznie w 2014 r.) specjalne Wytyczne, które w jasny sposób określają procedury dotyczące przyjmowania zgłoszeń i prowadzenia postępować kanonicznych, mających na celu ukaranie przestępców. Od 2017 r. obowiązuje zasada ścisłej współpracy z państwowym wymiarem sprawiedliwości, która jest niezbędna, a przed czym wcześniej z niezrozumiałych przyczyn się broniono. Na uwagę zasługują aneksy do Wytycznych, w których podkreśla się potrzebę otoczenia ofiar pomocą duchową, psychologiczną i prawną. Istotny jest aneks nt. formacji przyszłych kapłanów w seminariach, gdzie zwraca się uwagę na potrzebę kształtowania zintegrowanej, dojrzałej seksualności. Duże znaczenie ma odrębny dokument o prewencji, w ślad za którym przygotowywane są programy prewencji jakie niebawem będą obowiązywać we wszystkich polskich diecezjach.

Nieoceniona jest działalność krakowskiego Centrum Ochrony Dziecka, kierowanego przez ks. Adama Żaka SJ. Stara się ono budować świadomość Kościoła od wewnątrz w zakresie tej problematyki, a przede wszystkim prowadzi szkolenia, przez które przeszło już kilka tysięcy kapłanów, sióstr zakonnych i świeckich. Ks. Żak został mianowany przez KEP koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży na szczeblu ogólnopolskim, a dzięki jego morderczej pracy w każdej diecezji wyznaczono delegata od tych spraw.

Zauważyć też należy, że kilkakrotnie padło ze strony Kościoła słowo „przepraszam” wobec ofiar, chociażby w jesiennym Stanowisku KEP jak również podczas pokutnych dróg krzyżowych zorganizowanych 8 marca br. w każdej diecezji. Ponadto przewodniczący episkopatu abp Stanisław Gądecki spotkał się z ponad dwudziestką ofiar w okresie poprzedzającym watykański szczyt.

Patrząc z „lotu ptaka” na to jak Kościół w Polsce radzi sobie z procederem krzywdzenia nieletnich, widać, że istnieją już wewnątrzkościelne normy oraz podstawy instytucjonalne – niezbędne do ścigania sprawców jak i budowania systemu prewencji. Uprawniona jest teza, że Kościół jest tą instytucją publiczną w Polsce, która włożyła największą pracę w walkę z wykorzystywaniem seksualnym dzieci i młodzieży. Doświadczenia Kościoła mogłyby służyć pomocą innym instytucjom, o ile chciałyby takie działania podjąć wewnątrz własnych struktur.

Problemem natomiast – jak podkreśla ks. Żak w rozmowie z KAI – jest różny poziom świadomości problemu oraz działań podejmowanych w poszczególnych diecezjach czy zgromadzeniach zakonnych. Są miejsca, gdzie przełożeni z determinacją dążą do oczyszczenia Kościoła, są też inne, gdzie przeważa mentalność korporacyjno-obronna, a mowa o przestępstwach czy krytyczny głos ze strony ofiar taktowane są jako „atak” na Kościół.

Dramatyczną skalę różnic w zakresie podejścia do tej problematyki pokazała konferencja prasowa 14 marca br. w SKEP, mająca na celu prezentację statystyk, ukazujących skalę zjawiska wykorzystywania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych w latach 1990 – 2018. Publikacja dokumentu mogła być przekonującym dowodem, że Kościół w Polsce pragnie być w tym zakresie transparentny i nie chce nic ukrywać przed opinią publiczną. Ku zdumieniu okazało się jednak, że zakwestionowana została zasada „zero tolerancji”, sformułowana ongiś przez Jana Pawła II i powtarzana w wielu kościelnych dokumentach. Nie na miejscu była też mowa o potrzebie miłosierdzia wobec sprawców. Bo choć miłosierdzie dotyczyć winno każdego, to jeśli mamy do czynienia z przestępstwem, najpierw powinno się mówić o sprawiedliwości mającej na celu ochronę pokrzywdzonych. Choć intencje abp. Jędraszewskiego były zapewne inne, to nikt nie zrozumiał subtelności jego wywodu. Opinia publiczna (polska i międzynarodowa) ujrzała dwa skrajne skrzydła Kościoła w Polsce. Jedno przeniknięte duchem ewangelicznej przejrzystości analogicznej do tej jaka emanowała z watykańskiego szczytu oraz drugie, mające przed sobą jeszcze długą drogę. Konferencja ta zakwestionowała przekonanie, obecne już w świadomości społecznej, że polski Episkopat „in gremio” jest przekonany o potrzebie radykalnych kroków ku rozwiązaniu tej patologii.

Wymaga to także poważnej refleksji nad strategią medialną podejmowaną przez Episkopat, a przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie są wykorzystywane kompetencje i doświadczenie kościelnych ekspertów w tej dziedzinie oraz powołanych przez Kościół instytucji medialnych, które swą pracę prowadzą od lat, nieraz z dużym sukcesem. Gremia decyzyjne w Kościele muszą sobie uświadomić, że przestrzeń publiczna (a przede wszystkim medialna) jest coraz bardziej nieprzychylna Kościołowi, więc wszelkie błędy i potknięcia będą z premedytacją nagłaśniane. W takiej sytuacji nieprzemyślane działania medialne, nie konfrontowane z wiedzą ekspertów, będą prowadzić do znacznego spadku autorytetu Kościoła, co jest niezmiernie trudne do odbudowania.

Pocieszające jest, że tego samego dnia prymas Wojciech Polak został wybrany delegatem Konferencji Episkopatu Polski ds. ochrony dzieci i młodzieży, co daje nadzieję, że dalsze działania w sferze zwalczania wykorzystywania małoletnich będą stymulowane przez linię, mającą swoje źródła w Stolicy Apostolskiej, a reprezentowanej przez kolejnych papieży poczynając od Jana Pawła II, który wprowadził zasadę „zero tolerancji”. Jedno jest pewne – w Polsce czeka nas w tym zakresie olbrzymia praca, która zajmie co najmniej kilkanaście lat. Niezależnie od podjętych dotąd działań potrzebne jest podjęcie kolejnych śmiałych kroków, o których była mowa na niedawnym watykańskim szczycie.

EPA/VATICAN MEDIA

Ofiary w centrum uwagi

Znakomitym drogowskazem dla każdego episkopatu, także polskiego, jest dorobek wspomnianej konferencji nt. wykorzystywania seksualnego małoletnich, która – z udziałem papieża Franciszka i przewodniczących episkopatów – miała miejsce od 21 do 24 lutego w Rzymie. Jej podstawowym postulatem jest zmiana „mentalité” w kręgach samego Kościoła. Chodzi o przejście od mentalności korporacyjnej, gdzie chronimy „swoich” i dbamy o dobry wizerunek instytucji, na rzecz myślenia ewangelicznego, w którym wyzwolenie niesie prawda (nawet ta trudna) a działalność wspólnoty koncentruje się wokół osób najsłabszych i poszkodowanych. Krótko mówiąc, chodzi o to, by interesu instytucji (nawet najbardziej zasłużonej) nigdy nie przedkładać ponad dobro konkretnych ludzi, a w tym przypadku ofiar.

I choć – jak wykazane zostało wcześniej – Kościół w Polsce wiele już zrobił na rzecz eliminacji zjawiska molestowania nieletnich oraz ochrony dzieci i młodzieży, to najsłabiej na tym tle wypada troska o ofiary. I na tę dziedzinę należy teraz położyć największy nacisk, odrabiając w ten sposób wieloletnie zaniedbania. Część ofiar w Polsce czuje się osamotniona czy wręcz odrzucona. Nic więc dziwnego, że niektóre z nich nawet formalnie występują z Kościoła i podejmują działania przeciwko niemu.

W tej sytuacji należy zrobić wszystko, aby ofiary odczuły, że kościelna wspólnota robi wszystko aby im pomóc. Priorytetem powinny być takie działania, by ludzie skrzywdzeni zrozumieli, że Kościół wciąż jest ich domem, w którym mogą znaleźć niezbędną im pomoc i realne wsparcie.

Troskę o ofiary rozpocząć więc należy od momentu, kiedy ofiara, bądź jej bliscy, zgłasza Kościołowi fakt popełnienia przestępstwa. Była o tym mowa na watykańskim szczycie. Sprawa ta jest na tyle delikatna i bolesna, że nie wystarczy wyznaczenie diecezjalnego delegata, którym jest na ogół kapłan mający tysiąc innych obowiązków. Towarzyszyć mu powinien zespół ludzi, także świeckich, którzy ofiarę i jej rodzinę obejmą pełną szacunku troską. Dobrym przykładem jest niedawna inicjatywa „Zranieni w Kościele” realizowana przez zespół psychologów z warszawskiej Fundacji Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu, przy medialnym wsparciu ze strony Więzi i KIK. Takie kompetentne i kierujące się należytą empatią zespoły psychologów powinny istnieć jeśli nie w każdej z 44 diecezji, to przynajmniej w 16 metropoliach. Zespoły te winny blisko współpracować z gronem duszpasterzy, tak aby terapii psychologicznej towarzyszyła odpowiednia pomoc duchowa. A celem tej ostatniej winna być stopniowa (choć czasem wymagająca lat) reintegracja danej osoby we wspólnocie Kościoła. W tym zakresie pomoc mogłyby okazać różne wspólnoty i ruchy apostolskie, które troskę o osoby zranione w Kościele mogłyby włączyć do swych celów działania.

Fot. EpiskopatNews/Flickr

Należy także zdecydowanie przeciwdziałać postawom bagatelizowania spraw wykorzystywania seksualnego dzieci w tych przypadkach, kiedy dowiedziała się o tym opinia publiczna, choć nie nastąpiło formalne zgłoszenie. Nie powinno się więc ignorować wiarygodnie brzmiących doniesień medialnych. Warto przypomnieć, że zdaniem ekspertów prawa kanonicznego, powodem rozpoczęcia procedury może być publiczny wymiar formułowanych zarzutów. Eksperci podkreślają, że obroną dobrego imienia Kościoła w takiej sytuacji jest aktywne poszukiwanie prawdy.

Odrębnego przemyślenia wymaga kwestia pomocy finansowej ofiarom, choć jest to w Kościele temat delikatny. Na obecnym etapie Wytyczne KEP nakładają obowiązek pokrycia ofierze kosztów leczenia oraz pomocy prawnej, co ma charakter doraźny. Natomiast odszkodowanie za doznane krzywdy – zgodnie z polskim systemem prawnym – spoczywa na sprawcy, o ile sąd takie odszkodowanie zasądzi.

Tymczasem wiemy, że psychiczne szkody, jakich doznaje ofiara, mogą trwać latami, nieraz całe życie. Można postawić pytanie, czy nie warto przemyśleć idei powołania specjalnego funduszu, z którego wspomagane byłyby te ofiary, które doznały trwałego uszczerbku, a nie mają wystarczających środków do życia czy na dalszą terapię. W ramach porządku moralnego takie wsparcie wydaje się uzasadnione. Mógłby być to np. specjalny Fundusz Solidarności, na który składaliby się dobrowolnie księża, w imię solidarności z ofiarami poszkodowani przez ich kolegów w kapłaństwie, czy także świeccy, o ile takie wsparcie chcieliby okazać. Wszak wszyscy tworzymy jeden Kościół. Oczywiście należałoby powołać specjalną radę Funduszu, złożoną także z przedstawicieli ofiar, którzy sprawiedliwie dokonywaliby podziału środków oraz weryfikowaliby złożone wnioski.

Abp Stanisław Gądecki

Fot. Flickr/EpiskopatNews

Reforma procedur

Odrębnym zagadnieniem, związanym z troską o ofiary przemocy seksualnej, jest modyfikacja niektórych obowiązujących w kościele procedur. Na watykańskim szczycie zwracano np. uwagę na konieczność większej przejrzystości kanonicznych procedur. Reforma – choć musi zostać to zmodyfikowane na poziomie Kościoła powszechnego – powinna iść w tym kierunku, aby ofiara w trakcie toczącego się postępowania kanonicznego, na każdym jego etapie miała wiedzę jak proces ten przebiega oraz jakie kary zostały nałożone na sprawcę. Jest to elementarny wyraz szacunku dla ofiar, bez czego będą one mieć wrażenie, że ich cierpienie nie jest w Kościele traktowane z dostateczną powagą.

Inny problem związany jest z faktem – widocznym w opracowanych przez ISKK statystykach – że zaledwie ok. 25 % sprawców po udowodnieniu im winy jest wydalanych ze stanu kapłańskiego. Zdarzają się takie sytuacje, że przestępca – po okresie odbycia kary więzienia – z powrotem wraca do posługi kapłańskiej. I choć powierzone mu zadania np. w domu opieki dla osób starszych nie zakładają kontaktu z dziećmi i młodzieżą, to jako człowiek wolny, a naznaczony patologią seksualną o charakterze trwałym, może łatwo znaleźć okazję do recydywy. Struktury kościelne nie są w stanie mu tego uniemożliwić, gdyż Kościół nie posiada służb, zdolnych do zapewnienia skutecznej kontroli nad takimi osobnikami. A w sytuacji kiedy dojdzie do kolejnego przestępstwa, współodpowiedzialnością za nie obarczany jest Kościół.

Podsumowując należy stwierdzić, że niezbędna jest teraz intensywna praca, której przedmiotem winno być wyciągnięcie wniosków z watykańskiego szczytu celem ich adaptacji do warunków Kościoła w Polsce. W ślad za tym wyznaczona winna zostać dalekosiężna „mapa drogowa”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze